EN

Polski kapitał podbija rynek drogeryjny

Powierzchnie handlowe i rozrywkowe
Jak wygląda teraz rozwój sieci Dayli? Anna Wierzbicka, prezes zarządu Dayli: Najbardziej jesteśmy rozbudowani na południowym zachodzie. Nie ma nas na północy i na wschodzie Polski.

Ale to ma się zmienić...

Tak, zamierzamy uruchomić kolejne sklepy. Część z nich zapewne przez akwizycje. Wypracowaliśmy już idealny format naszej drogerii. Jest to sklep o powierzchni 150-180 mkw.

Dlaczego akurat taki metraż?

Taki jest nasz koncept. Taki sklep mieści kompletny asortyment. Posmakowaliśmy już dużych miast, ale głównie chcemy rozwijać się w małych i średnich miejscowościach. My cały czas budujemy markę Dayli przez szereg działań marketingowych. W mniejszych miejscowościach jest nam łatwiej zaistnieć w świadomości klientki. I jest zupełnie inna konkurencja. W przypadku dużych miast, gdzie są galerie i parki handlowe, klientka korzysta także z innych drogerii, również z segmentu premium. Wiemy, że małe i średnie miasta to miejsce, gdzie chcemy się rozwijać, ale nie wykluczamy dużych aglomeracji, szczególnie na osiedlach – tam, gdzie taka drogeria jest bardzo wygodna dla klientek. Klientek, ponieważ większość kupujących to kobiety.

A Marszałkowska w Warszawie? Nie pasuje do strategii.

Jest to lokalizacja przy głównej ulicy, w centrum wielkiego miasta, gdzie jest bardzo duży przepływ ludzi, nie tylko miejscowych. Choć mamy parę innych sklepów na warszawskich osiedlach, to jednak ten przy Marszałkowskiej przeszedł największą ewolucję przez ostatni rok i jest obiektem, któremu stale uważnie się przyglądamy. Strategia ewoluuje.

A konkurencja wokoło, umiejscowiona dość blisko? Po przeciwnej stronie ulicy jest Rossmann.

Konkurencja zawsze jest. Tu faktycznie położona naprzeciwko, ale to nie jest jedyny przypadek, kiedy mamy lidera rynku po przeciwnej stronie. Mamy sklepy w ośrodkach wielkości 5, 10, 15 tys. mieszkańców, 80 proc. naszej sieci to miasta do 40 tys. mieszkańców. I w przypadku takich miejsc handel nadal zlokalizowany jest w centrum. Jeśli nie ma lidera rynku drogeryjnego, to są na tej samej ulicy 2-3 drogerie franczyzowe. Nigdy nie funkcjonujemy sami.

A co z galeriami handlowymi? Nie zamierzacie spróbować otworzyć drogerii w takiej lokalizacji?

Nie będziemy wchodzić do dużych galerii handlowych, ale parki handlowe, jak również osiedla mieszkalne i centra mniejszych miast, jak najbardziej tak.

Do jakiej ilości mieszkańców miasta są dla Was interesujące?

To zależy. Jeśli decydujemy się na daną lokalizację, to analizujemy, jakie jest otoczenie konkurencyjne, czy jest tam faktycznie miejsce dla takiej drogerii, i czy znajdzie ona tam swoich klientów. Nie ma sensu otwierania czegoś ze wzoru, każda lokalizacja jest analizowana osobno. Nie mogę powiedzieć, że na przykład nie otworzę kolejnego sklepu w Warszawie. Jeśli będzie tam lokalizacja, która nas zainteresuje, to otworzymy kolejne drogerie.

Powstał także sklep przy głównej ulicy Szczecina, który jest większym miastem i nie pasuje do strategii.

Drogerie Dayli funkcjonują w oparciu o przejętą sieć drogerii Schlecker, która istniała w Polsce od 2004 roku. Zaczęliśmy od przejęcia sieci w 2012 roku z jej lokalizacjami, a niektóre umowy najmu są 10-letnie. Oczywiście takie miejsce może czasami nie pasować do strategii, którą teraz mamy, a rynek się zmienia. Jedne lokalizacje wygaszamy, inne otwieramy.

Czy pojawia się potrzeba budowy magazynów w najważniejszych regionach, by umożliwić dostawę w ciągu jednego dnia?

My mamy już dostawę w ciągu jednego dnia. Z magazynu towar wyjeżdża po południu i następnego dnia rano jest w sklepie. Przy tej lokalizacji sklepów, które teraz mamy, jest to zupełnie wystarczające. Nie ma potrzeby budowania czy wynajmowania nowego magazynu, centrum dystrybucyjnego, mamy na tyle zoptymalizowane procesy, że nie jest to nam potrzebne.

Czy w sklepach jest duża powierzchnia magazynowa?

W każdym sklepie jest magazyn chemiczny i spożywczy. Dostawy odbywają się raz w tygodniu i jest wystarczająco dużo miejsca na półce, by nie trzymać towaru w magazynie. Składujemy produkty większe i szybko rotujące.

Centrala Dayli jest w Krakowie. Macie tam sklep flagowy?

Centrala jest w miejscu, w którym sklep nie miałby racji bytu. Mamy sklepy flagowe praktycznie w całym Krakowie. Większość z nich jest nowa i otwarta w nowym formacie. Do najbliższego sklepu (położonego przy ul. Conrada) mamy pięć minut drogi.

Czy to jest też największy sklep Dayli?

Największy jest przy ul. Okulickiego, na osiedlu Nowa Huta. To jest pierwszy sklep, który powstał jeszcze za czasów poprzedniego właściciela – Schleckera. Ma niespełna 300 mkw. A pozostałe otworzyliśmy w ostatnim roku – to formaty o powierzchni 180-200 mkw.

Kategorie