EN

Polska centrami stoi

Biura i projekty wielofunkcyjne
Za trzy lata sektor usług biznesowych będzie największą gałęzią polskiej gospodarki. Dynamika jego wzrostu wskazuje, że pod względem zatrudnienia wyprzedzi on dotychczasowego lidera, czyli przemysł motoryzacyjny. Jakie są główne atuty Polski z punktu widzenia międzynarodowych firm lokujących u nas centra nowoczesnych usług biznesowych?

Janusz Dziurzyński, dyrektor globalnego centrum usług IT firmy Procter and Gamble oraz COO, wiceprezes zarządu ABSL: Jest kilka takich czynników. Pierwszy to ludzie, których mamy – ich wykształcenie, umiejętności techniczne, zdolności analitycznego myślenia i działania. A do tego ogromna elastyczność i umiejętność dostosowywania się do zmiennych wymagań. To się wydaje proste, ale są miejsca na świecie, gdzie bardzo trudno o pozytywną odpowiedź na konieczną zmianę. My mamy coś takiego, że zmianami się cieszymy i potrafimy je przyjmować. W naszej historii zmienialiśmy się tyle razy, że elastyczność jest zapisana w naszym DNA. Do tego dochodzą umiejętności techniczne, czyli to, co my potrafimy. Nasze umiejętności techniczne i analitycznego myślenia są wymieniane jako jedne z najlepszych.

Czyli po pierwsze ludzie i ich zdolności. Co więcej?

Druga rzecz to środowisko inwestycyjne. Z jakiegoś powodu dużo firm tutaj inwestuje, gdyż uważa, że to jest dobre i stabilne środowisko ekonomiczne i polityczne. Jesteśmy w idealnym miejscu Europy. Trzecia sprawa to kultura pracy. To ma ogromne znaczenie. Spotykam się nieraz z tym, że klient chce zapłacić więcej, żeby obsługa jego procesów była wykonywana stąd, a nie na przykład z krajów azjatyckich. Dlatego, że kulturowo jesteśmy częścią Europy. Ponadto znajdujemy się w tej samej strefie czasowej, co też ma ogromne znaczenie. Jako czwarty czynnik wymieniłbym infrastrukturę, która w naszym kraju rozwija się eksponencjalnie. W ciągu ostatnich 10-15 lat stała się magnesem inwestorów, bo jest nowa. Nasze biurowce, hotele i drogi często są znacznie lepsze niż te w Europie Zachodniej i to robi ogromne wrażenie. I w końcu cały czas jesteśmy jednak sporo tańsi od Europy Zachodniej. Jakiś czas temu przewidywano, że dogonimy w ciągu 10-15 lat poziom płac Europy Zachodniej. To się nie wydarzyło. Mamy pod tym względem ogromną przewagę i nie widać, aby to się miało szybko wyrównać. To jest dla nas bardzo sprzyjająca okoliczność.

Zdziwiłem się, kiedy usłyszałem, że z badań poważnych firm konsultingowych takich, jak Hackett Group, wynika, że Polska w oczach inwestorów zajmuje trzecie miejsce na świecie pod względem atrakcyjności inwestycyjnej. Wyprzedzają nas tylko Indie i Chiny. Pana to nie dziwi?

Jak to usłyszałem pierwszy raz, też mnie to zszokowało, choć bardzo pozytywnie, ale ja się do tej myśli przyzwyczaiłem i coraz mniej jestem zdziwiony. Rzeczywiście, gdy spytamy inwestorów, gdzie jest najciekawszy rynek do inwestowania, to oni na podstawie swoich dotychczasowych doświadczeń i obserwacji, w większości wymieniają Polskę na trzecim miejscu na świecie i pierwszym w Europie.

Jedną z naszych przewag wobec krajów azjatyckich są zdolności językowe mamy łatwość uczenia się języków, szczególnie tych europejskich. Oni tego nie mają.

Akurat z narodami azjatyckimi tym wygrywamy. Polacy nie są jednak wyjątkiem wśród Europejczyków: Rumuni, Czesi, Węgrzy– oni wszyscy są dobrzy w tej dziedzinie. Ale zdolności językowe dla nas Europejczyków prawdopodobnie nie są jedną z kluczowych przewag.

Czym jednak Indie i Chiny wciąż wygrywają z nami, skoro to oni są wymieniani na dwóch pierwszych miejscach?

Dwiema rzeczami. Po pierwsze kosztem, a po drugie tym, że kultura centrów usług u nas ma kilkanaście lat, a u nich kilkadziesiąt. Tam nie funkcjonują poszczególne centra, ale całe dzielnice i miasta, które tego rodzaju usługi świadczą. Czyli skala jest nieporównywalna. To wynika z historii. Ale to, czym chciałbym zakończyć i dodać jeszcze do tych pięciu naszych atutów, które wymieniłem na początku, to fakt że sukces pociąga sukces. Firmy, które tu przenoszą centra, a które są pytane przez potencjalnych inwestorów: co myślicie, czy drugi raz podjęlibyście tę samą decyzję, wystawiają nam takie laurki, że inni tu przychodzą. Jest to efekt kuli śnieżnej. Mamy co roku 20-procentowy wzrost w sektorze. To absolutny ewenement. Co roku zastanawiamy się, czy taki wynik można w ogóle powtórzyć i się okazuje, że tak.

Gdyby to tempo utrzymało się, to mielibyśmy ponad 300 tys. ludzi zatrudnionych w sektorze w ciągu dwóch czy trzech lat. Prawda?

Tak. Nowoczesne usługi biznesowe stałyby się bezdyskusyjnie sektorem numer jeden w Polsce. W tej chwili jedyną większą gałęzią gospodarki w obrębie sektora prywatnego, jeśli chodzi o zatrudnienie na pełen etat, jest przemysł motoryzacyjny. Już teraz jest to sektor większy od górnictwa, co jest szokujące, ale prawdziwe. To twarda statystyka.

Czyli już za trzy lata to będzie główna gałąź gospodarki w Polsce?

Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Kategorie