EN

Jest dobrze, może być lepiej

Hotele
Jak promować Polskę na potrzeby lukratywnego przemysłu spotkań? Branża mówi jednym głosem ​– potrzebne są inwestycje

Kongres 12 tys. dentystów we wrześniu w Poznaniu, za dwa lata 10 tys. lekarzy w Krakowie, a za rok ponad 4 tys. żonglerów i ulicznych performerów w Lublinie – to tylko niektóre międzynarodowe spotkania, które odbędą się w Polsce. W ciągu najbliższych pięciu lat różnych imprez tego rodzaju ma być około 150. Jak wynika z danych międzynarodowego stowarzyszenia kongresów i konferencji ICCA, liczba międzynarodowych spotkań organizowanych w Polsce podwoiła się w ciągu niecałych piętnastu lat. – Polska staje się też coraz bardziej rozpoznawalna w świecie. Udowadniamy, że można tu organizować udane konferencje i wydarzenia korporacyjne – mówi Krzysztof Celuch, kierownik Poland Convention Bureau, rządowej agendy zajmującej się promocją Polski wśród organizatorów międzynarodowych spotkań. Według raportu przygotowywanego co roku przez PCB, wkład tego sektora w sprzedaż noclegów hotelowych w Polsce wyniósł ponad 3,1 mld zł. Do tego dochodzi sprzedaż usług gastronomicznych wyceniana na ponad 1 mld zł oraz usług kulturalno-rekreacyjnych oszacowanych na 1,2 mld zł. A są to tylko dane szczątkowe dotyczące zaledwie kilkunastu procent spotkań, które zostały przeanalizowane przez PCB. – Pieniądze trafiają m.in. do linii lotniczych, hotelarzy, restauracji, taksówek, sklepów z pamiątkami, sal kongresowych, usług tłumaczenia symultanicznego i technicznej obsługi imprez, a także w formie podatków do budżetów lokalnych i centralnych – mówi Sławomir J. Wróblewski, sekretarz generalny stowarzyszenia Konferencje i Kongresy w Polsce. Korzyści jednak na tym się nie kończą. Istotą spotkań jest przecież transfer wiedzy, pozyskiwanie informacji i rozwój kontaktów z zagranicą. Do tego dochodzą korzyści marketingowe. – Można powiedzieć, że każdy uczestnik, który odwiedza Polskę, a potem wraca do siebie, staje się ambasadorem naszego kraju. To jest darmowy marketing, który otrzymujemy. W ten sposób zyskują miasta przyjmujące duże kongresy. Szczyt NATO czy Euro 2012 był dla Warszawy także źródłem darmowej reklamy w wielu mediach na świecie, wliczając prasę, telewizję, kolorowe magazyny czy media społecznościowe. To właśnie być może jest najważniejsza dla branży korzyść z tego rodzaju wydarzeń – uważa Alex Kloszewski, partner zarządzający spółki Hotel Professionals.

Infrastruktura coraz lepsza

W 2014 roku w Krakowie ukończono budowę aż trzech nowoczesnych obiektów nadających się do organizacji spotkań. Są to: centrum kongresowe ICE Kraków, Expo Kraków oraz Tauron Arena. – Dzięki temu powstał w mieście segment konferencyjny, który jeszcze pięć lat wcześniej nie istniał – mówi Alex Kloszewski. Obecnie w Krakowie organizowanych jest najwięcej konferencji i kongresów w całej Polsce – 3529 według danych z 2015 roku. Na drugim miejscu jest Warszawa z liczbą 3258. – Krakowscy hotelarze nie narzekają na obłożenie. Przyznają, że tzw. niski sezon praktycznie nie istnieje, a pokoje, zwłaszcza dla grup, trzeba rezerwować ze sporym wyprzedzeniem – mówi Katarzyna Gądek, zastępca dyrektora wydziału promocji i turystyki Urzędu Miasta Krakowa.

Jakie są najskuteczniejsze metody promocji miast? Według przedstawiciela wydziału promocji miasta Krakowa, nie ma jednej metody uniwersalnej. – Powinno się je dobierać w zależności od tego, jaki wizerunek dane miasto chce stworzyć lub wzmocnić. Nie istnieje jedna, skuteczna metoda promocji miast, inaczej do promocji podchodzi Kraków, a inaczej Szanghaj, i to nie tylko ze względu na wielkość tych miast, ale na ich charakter i unikatowość – mówi Katarzyna Gądek. Wśród ważnych metod akurat dla stolicy Małopolski wymienia udział metropolii w produkcjach filmowych, organizację dużych imprez kulturalnych i sportowych – Organizacja tego typu imprez wskazuje też na określony status miasta. Przedstawia je jako zamożne, rozwinięte i potrafiące cieszyć – mówi Katarzyna Gądek.

Samo centrum ICE w pierwszym roku po inauguracji przyciągnęło ponad 200 wydarzeń, w których wzięło udział około 230 tys. osób. W ICE Kraków odbyły się m.in. spotkania międzynarodowe takie, jak: Światowy Kongres Nasienny, Europejska Konferencja nt. Nauk Lotniczych i Kosmicznych EUCAS, Europejska Konferencja Biomateriałów czy Europejski Kongres Stowarzyszenia Dermatologów Weterynaryjnych ESVD. – Wpływy, które przynoszą do miejskiego budżetu firmy z branży turystyki biznesowej oszacowane zostały w roku 2014 na około 90 mln zł – mówi Katarzyna Gądek. Jak podkresla przedstawiciel miasta, wydarzenia, które odbywają się w nowo wybudowanych obiektach mają nie tylko wpływ ekonomiczny na miejski budżet, ale są reklamą dla miasta. – Nie bez znaczenia dla ruchu turystycznego jest konsekwentna rozbudowa lotniska oraz rozwój firm organizujących konferencje (PCO i DMC) – mówi Katarzyna Gądek.

Brakuje w stolicy

To, co wydaje się sukcesem z perspektywy krajowej, nie wygląda już tak okazale na tle silniejszej konkurencji z zagranicy. W rankingu ICCA z 2015 roku, który szereguje miasta na świecie pod względem liczby organizowanych międzynarodowych spotkań, Warszawa zajmuje 40. miejsce, a Kraków 49. Samo to może nie budzi niepokoju, ale dodać należy, że Warszawę wyprzedzają nie tylko bogate miasta zachodnie takie, jak Berlin (1. miejsce w rankingu), Paryż (2.) czy Barcelona (3.), ale również lokalni konkurenci, jak Praga (11.) czy Budapeszt (19.). – Spójrzmy na przykład na Niemcy, gdzie jest około 250 nowoczesnych centrów kongresowych i wystawienniczych. W Polsce mamy siedem czy osiem tego rodzaju obiektów. To oddaje mniej więcej, jak oni postrzegają biznes spotkań i jak my powinniśmy zacząć do tego podchodzić – uważa Alex Kloszewski. W tym samym rankingu ICCA Polska od lat zajmuje miejsce w trzeciej dziesiątce i mimo wyraźnej poprawy infrastruktury jej pozycja oscyluje między 21. a 25. miejscem. – Wynika to stąd, że nasza konkurencja nie śpi. Również inne kraje i miasta ciągle się rozwijają – uważa Krzysztof Celuch. Gdy w 2013 roku w Polsce odbył się szczyt klimatyczny, w którym wzięło udział 10 tys. uczestników, trzeba było budować prowizoryczną halę na murawie Stadionu Narodowego za 4,5 mln zł, która została rozebrana po zakończeniu spotkania – To rozwiązanie drogie i tymczasowe. Brak infrastruktury utrudnia Warszawie konkurowanie z innymi stolicami Europy – mówi Alex Kloszewski. Centrum konferencyjne z prawdziwego zdarzenia byłoby istotnym atutem. A apetyty branży są duże. Mówi się, że Polska stara się pozyskać nie tylko średnie, ale i duże imprezy, jak choćby światowy zjazd rotarian w 2027 roku, na który mogłoby przyjechać z zagranicy nawet 35 tys. osób.

Zwiększyć środki na promocję

Wśród przedstawicieli branży MICE przeważa opinia, że wydatki na promocję Polski jako kierunku dla międzynarodowego przemysłu spotkań są nadal zbyt małe. – Nigdy nie wydawaliśmy wystarczających środków na to, by uczynić z Polski markę, która by się odpowiednio sprzedawała. Aby móc konkurować z państwami i miastami, które biorą udział we współzawodnictwie o międzynarodowe spotkania takimi, jak Francja, Anglia, Niemcy, Włochy, Portugalia albo kraje z Europy Środkowej i Wschodniej musimy przeznaczyć na to większe środki – sądzi Alex Kloszewski. Podobnego zdania jest Krzysztof Celuch, który uważa, że wydatki na przemysł spotkań traktować należy jak inwestycję, która bez wątpienia przyniesie zwrot. – Z pewnością przemysł spotkań w Polsce jest niedocenianym sektorem, a wynika to głównie z niewiedzy – mówi Krzysztof Celuch. O tym, jakie korzyści ekonomiczne wynikają z organizacji wydarzeń, zarówno dla ich organizatorów, jak i dla gospodarki, Poland Convention Bureau zamierza przekonywać także za pomocą nowego projekt badawczego Poland Meetings Impact. – Będzie to pierwsze w Polsce, a siódme na świecie badanie, którego celem jest oszacowanie wartości ekonomicznej przemysłu spotkań – mówi Krzysztof Celuch. W zespole projektu znajdą się m.in. naukowcy z warszawskich uczelni, a publikacja raportu planowana jest na pierwszy kwartał 2017 roku. Jak finansować lepszą promocję Polski, by zwiększyć skuteczność zabiegów o międzynarodowe wydarzenia sektora MICE? Jedną z często pojawiających się w środowisku spotkań propozycji jest podatek miejscowy. – Taki podatek nie jest wcale czymś wyjątkowym. Istnieje w 27 krajach i około 55-57 miastach w Europie. Ważne jednak, aby nie wpływał zbyt wiele na cenę pokoi. Powinien wynosić między 1 a 2 zł od doby hotelowej, co szczerze mówiąc nie jest dużym wydatkiem dla kogokolwiek, kto podróżuje – uważa Alex Kloszewski. Taki podatek miałby przynieść 70-80 mln rocznie w skali kraju na promocję turystyczną. Podobna opłata pobierana była w Krakowie jeszcze do stycznia tego roku. Od początku roku stała się opłatą fakultatywną, a do jej wprowadzenia konieczne jest podjęcie stosownej uchwały rady gminy. – Doświadczenia miast europejskich potwierdzają zasadność wprowadzenie opłaty turystycznej, co oczywiście wiązałoby się z koniecznością zmian przepisów w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych oraz ustawie o dochodach samorządu terytorialnego – uważa Katarzyna Gądek.

Kategorie