EN

Jest co robić

Temat numeru
Po dziesięciu latach od założenia Griffin Real Estate jest jednym z największych inwestorów na polskim rynku nieruchomości. Czy tak dynamiczny rozwój będzie trwał nadal? Jakie są pomysły na dalsze funkcjonowanie? Czy szykują się kolejne emisje na nowych rynkach? O tym wszystkim, ale nie tylko, rozmawiamy z Przemysławem Krychem, założycielem i prezesem zarządu Griffin Real Estate i partnerem zarządzającym Cornerstone Partners

Ewa Andrzejewska, Eurobuild Central & Eastern Europe: Początek września w wykonaniu Griffina był gorący. Wakacje musiały być więc bardzo intensywne

Przemysław Krych, prezes zarządu Griffin Real Estate: Najważniejsze było domknięcie transakcji z Redefine dotyczącej Echo Polska Properties (EPP). Przez cały czas spotykaliśmy się też z inwestorami i przygotowywaliśmy IPO EPP w Luksemburgu i Johannesburgu. Spółka zaoferowała zaproszonym inwestorom około 71,5 mln akcji po cenie 1,45 euro za sztukę. Emisja pozwoliła EPP na pozyskanie 100 mln euro. Warto dodać, że zapisy prowadzone w ramach oferty prywatnej zakończyły się znaczącą nadsubskrypcją.

EA: Jakie są nastroje inwestorów, zwłaszcza po Brexicie?

Gorsze niż były. Wynika to z rosnącej niepewności w Europie. Nie chodzi tylko o Brexit, ale też obawy związane z wynikiem wyborów we Francji. Polityka ma wpływ na nastroje, ta lokalna również, jeśli mówimy o naszym podwórku.

EA: A jak ta nasza polityka jest odbierana przez inwestorów? Poza tym, mówi Pan, że nastroje gorsze, a zebraliście przecież sporo pieniędzy...

Gdy ma się dobry produkt to, jak widać, i w trudniejszych czasach można sobie poradzić. Entuzjazm, który był widoczny jeszcze w ubiegłym roku, obecnie jednak przygasł.

EA: Kiedy wyparuje całkiem?

Całkiem pewnie nie wyparuje, ale zamieni się w bardziej ostrożne podejście do tego, co się u nas dzieje – bardziej analityczne, refleksyjne, zamiast podążania za innymi w tzw. followers game, które do tej pory obserwowaliśmy. Będzie to wynikało z tego, że globalnie występuje nadpodaż pieniądza w stosunku do możliwości lokowania go w sensowne aktywa i nadal jest niewiele rynków, na których obserwuje się sensowny wzrost. A Polska ciągle jest takim rynkiem, aczkolwiek gdyby polityka makro była lepsza i w Europie, i u nas, to bylibyśmy świadkami większego napływu kapitału, niż będzie to miało miejsce w najbliższych miesiącach.

EA: A z kim jeszcze Polska konkuruje, jakie są kraje z sensownym wzrostem?

Jest ich coraz mniej, np. kraje należące do BRICS wyłączyły się z gry, poza Indiami, które jeszcze jako tako się mają. Turcja też się wyłączyła – na własną prośbę. W Europie: Irlandia i Hiszpania, które jeszcze dwa lata temu były na topie, bo wychodziły z kryzysu, powoli zaczynają być uznawane za przewartościowane. Póki co Polska ma jeszcze niezłą pozycję.

Tomasz Szpyt, Eurobuild Central & Eastern Europe: A czy jest jeszcze co kupować w Polsce... po rozsądnych cenach?

Będziemy mieli jeszcze kilka transakcji w tym roku, a stopy kapitalizacji są cały czas lepsze niż w Europie Zachodniej, choć – jak mówiłem – klimat nie sprzyja. Niektórzy inwestorzy ostrożniej podchodzą dzisiaj do inwestowania i to głównie przez niepewność polityczną, bo gospodarka ciągnie cały czas na dwóch silnikach – ten trzeci się zaciera, ale dwa jeszcze pracują, czyli eksport i konsumpcja, gorzej z inwestycjami. Za chwilę jednak, jeśli trzeci silnik nie ruszy, to będziemy mieli turbulencje.

EA: Kiedy będzie widać te turbulencje?

Jeśli popatrzymy na nasz budżet i jego potrzeby, to sądzę, że w drugiej połowie 2017 roku będziemy wiedzieli, czy ten rząd zdaje egzamin z zarządzania finansami państwa.

EA: A jeśli chodzi o sam rynek nieruchomości...

Sytuacja na rynku nieruchomości jest pochodną tego, co się dzieje globalnie. Nieruchomości cały czas są postrzegane jako w miarę bezpieczna forma lokaty kapitału. Jeśli porównamy je z innymi klasami aktywów, to zauważymy, że: rządy nic nie płacą, a niektóre nawet każą sobie płacić za przechowywanie pieniędzy; korporacje płacą niewiele; banki każą sobie płacić za to, że trzymają depozyty; akcje (equities) są albo rekordowo drogie i przegrzane, albo narażone na fluktuacje nastrojów inwestorów, a poza tym jest ich ograniczona liczba; private equity, czyli inwestowanie poza giełdą, stanowi bardzo niewielką część alokacji aktywów. Zostają tylko nieruchomości. One jeszcze dają dobre zwroty. Czy to jest stopa na poziomie 3 proc. – jak w Wielkiej Brytanii, czy 4 proc. – jak w Niemczech, czy 6 proc. jak w Polsce, nieistotne, ważne, że przynosi jakiś dochód. Te 6 proc. w Polsce to jest cały czas dobra inwestycja, nawet przy uwzględnieniu ryzyka. Zobaczymy, jak długo taka percepcja się utrzyma. Może się bowiem poprawiać sytuacja gdzieś indziej, a u nas nie – wtedy będzie nam się pogarszało. Wszystko jest relatywne. Nasze doświadczenia z Afryki Południowej też na to wskazują. Obserwujemy tzw. global hunt for yield, czyli poszukiwanie stóp zwrotu, gdzie się tylko da. Wybierane są oczywiście bezpieczne przystanie takie, jak – do niedawna – Wielka Brytania, ale i Polska na tym korzysta.

EA: Czy pojawią się nowi przyjaciele z Afryki Południowej?

Polubiliśmy się bardzo z tymi, których mamy i umacniamy z nimi przyjaźń polsko-południowoafrykańską. Nasza baza przyjaciół w RPA znacząco się powiększyła od połowy września. Przybyło nam około dwudziestu nowych inwestorów – w tym w zasadzie wszystkie najważniejsze instytucje finansowe z tego rynku, ale i grupa inwestorów indywidualnych, w tym tzw. high net worth.

TS: Jak sprzedaż Echo wpłynęła na zainteresowanie Polską inwestorów z RPA? Nie tylko EPP spogląda na portfele tamtejszych inwestorów...

Przed transakcją z Echo dwa inne podmioty z RPA inwestowały w naszym regionie: NEPI, które jest postrzegane jako ogromny sukces na tamtym rynku, i Rockcastle, który... już takiej percepcji nie uzyskał. „Oni sprzedali fantastyczny sen o Polsce, ale wykonanie już tak fantastyczne chyba nie jest” – takie opinie słyszę od tamtejszych inwestorów i analityków giełdowych. GTC wprowadziło do równoległego obrotu akcje w Johannesburgu, ale na razie nie zebrało z tego rynku żadnych pieniędzy. Może będą próbować...

TS: Do portfela Echo trafić może projekt handlowy przy ul. Towarowej w Warszawie. Pomysł wielkiej galerii handlowej blisko centrum miasta nie spotkał się jednak z ciepłym przyjęciem w stolicy...

Wielu wydaje się, że obiekt handlowy można zbudować tylko w taki sposób jak np. Arkadię czy Galerię Mokotów. Duża część obaw, których wyraz widziałem w prasie, wynika z niewiedzy, jakie mamy plany. Na pewno nie interesuje nas, jak przeczytałem w jednym z komentarzy, zbudowanie „blaszaka jak na przedmieściach Kuala Lumpur”. Jeśli powstanie tam jakikolwiek obiekt handlowy, to będzie on związany z tkanką miejską i będzie ją odbudowywał. W projekcie planu miejscowego jest obowiązek odtworzenia ul. Wroniej, placu miejskiego i publicznego parku. Myślę, że w okolicach listopada będziemy mogli zaprezentować więcej szczegółów projektu, który przygotowuje m.in. pracownia Kuryłowicz & Associates.

TS: A co się dzieje ze sztandarowym projektem firmy przy ul. Emilii Plater? Jest ponoć pierwsza duża umowa przednajmu...

Mam nadzieję, że będziemy mogli o tym poinformować podczas targów Expo w Monachium lub krótko po nich...

Przygotowujemy też koncepcję architektoniczną, a w ślad za nią złożymy wniosek o pozwolenie na budowę. Gabaryty budynku będą zależały od jego funkcji. Na razie mogę powiedzieć, że nie będzie to tylko biurowiec.

EA: Czy ten projekt będzie realizowany przez Griffina?

Griffin nigdy nie był pomyślany jako deweloper i nie będzie już niczego więcej „dewelopował”. Griffin jest investment managerem i tak się przypadkiem złożyło, że kupił kilka projektów deweloperskich i podjął się je zrealizować. Nie po to kupiliśmy Echo, by dalej zajmować się deweloperką. Jakiekolwiek projekty, które znajdują się w portfelu Griffina, powinny być dewelopowane przez Echo, albo w formie joint venture, albo jako zewnętrznego dewelopera z zachowaniem rynkowych zasad wynagrodzenia za taką usługę. Z sukcesem zrealizowaliśmy jeden projekt – Supersam i za chwilę oddamy drugi – Halę Koszyki – i na tym poprzestaniemy.

EA: A gdzie te dwie inwestycje trafią?

Aa... myślę, że jeszcze w tym roku zaskoczymy rynek naszymi nowymi pomysłami... Nie planujemy jednak ich sprzedaży jako odrębnych obiektów.

TS: Coś bliżej...

Doświadczenie, które mamy z EPP pokazuje, że pomysły na budowę portfeli nieruchomości to dobry kierunek. Jeśli w EPP jest portfel wartości 1,2 mld euro GAV i znalazł inwestorów, i to przy wycenie dającej 45-proc. premię do NAV, to myślimy, że złożenie kolejnej takiej platformy jest dobrym pomysłem. Trafić tam może również Renoma. Podsumowując: mówimy tu o stworzeniu kolejnego REIT-a. Do zbierania kapitału rozważamy przynajmniej trzy różne giełdy.

TS: A jakie?

A tego nie powiem, nie będę podpowiadał konkurencji. Jest jeszcze kilka ciekawych miejsc na świecie, które warto eksplorować.

TS: Jest szansa na zamknięcie tego w tym roku?

Nie sądzę, jednak bardziej szczegółowe informacje na ten temat mogą stać się publiczne w tym roku – jeśli oczywiście osiągniemy dalszy postęp w tych rozmowach. Jeżeli już, to jest to propozycja dla inwestorów na pierwszy kwartał przyszłego roku.

TS: Jak duży będzie to portfel?

Mniej więcej połowa tego co EPP, czyli około 600 mln euro.

TS: A inwestycje w mieszkania na wynajem? Macie zebranych 100 mln euro na ten program. Ile mieszkań za to Griffin kupi i przy jakim LTV?

Jeśli weźmiemy pod uwagę udział equity na poziomie 50 proc., to zakup 7-8 tys. mieszkań wydaje się jak najbardziej realny.

TS: Kiedy pierwsze zakupy?

Myślę, że jeszcze w tym roku. Podpisaliśmy już listy intencyjne z kilkoma deweloperami i przerabiamy je na kontrakty. Poszukujemy zróżnicowanej oferty lokalowej.

TS: Od 2010 roku Griffin wydał 650 mln euro equity na około 30 inwestycji. Czy to tempo jest do utrzymania, czy trzeba przetrawić to, co się połknęło?

Zmieniamy się razem z inwestycjami, które robimy. Nie tylko przenosimy działalność deweloperską, ale również się przeorganizowujemy. Powiedziałbym dzisiaj, że Griffin to podmiot zarządzający platformami inwestycyjnymi. Jest ich sześć: EPP – gdzie mamy kontrakt z inwestorami na zarządzanie; zakładamy, że będziemy mieć drugiego komercyjnego REIT-a na innym rynku, żeby nie robić sobie wewnętrznej konkurencji z EPP; następny to REIT akademikowy, który już dzisiaj jest największym operatorem prywatnych akademików w Polsce – aczkolwiek jest to rynek na początku swego rozwoju i chcemy w to inwestować pieniądze oraz wspierać go zarządczo; kolejnym
REIT-em jest tworzony podmiot zajmujący się mieszkaniami na wynajem; mamy też największego dewelopera komercyjnego w Polsce, czyli Echo Investment; mamy też piątego największego dewelopera mieszkaniowego w kraju – myślę o działalności mieszkaniowej Echo Investment, bo nie należy traktować tak samo działalności komercyjnej i mieszkaniowej tej firmy; mamy też platformę finansową – która jest największą niebankową instytucją udzielająca pożyczek nie tylko typu mezzanine, ale też tzw. senior stretch. Na razie zaangażowaliśmy się w trzy projekty handlowe: na Młocinach w Warszawie, w Tarnowie i w Legionowie. Zespół pracuje nad kolejnymi, w tym biurowymi i mieszkaniowymi.

Tak właśnie wygląda stadko dzieci, które prowadzimy i chcemy się teraz skupić na tym, żeby wspierać te podmioty, i kapitałowo, i organizacyjnie, i menedżersko. Każdy z nich ma jednak swój zarząd, własną strategię i musi działać samodzielnie.

EA: Czy to znaczy, że mieszkaniówka będzie wydzielona z Echo Investment?

Tu powinien się wypowiedzieć zarząd spółki. Myślę jednak, że ma to sens – to jest jednak moje osobiste zdanie.

TS: Gdyby Pan mógł określić osobiście w jakim stopniu transakcja przejęcia Echo Investment jest już zrealizowana?

Przynajmniej w połowie – z punktu widzenia zwrotu na kapitale. W sensie tworzenia wartości… na pewno więcej. Nad tym projektem pracowaliśmy dwa lata, rok zanim kupiliśmy. Weszliśmy tam przygotowani, dokładnie wiedząc, co chcemy zrobić.

TS: Może powie Pan, jakie będą kolejne posunięcia w inwestycji pod tytułem Echo?

Dajcie nam szansę czymś rynek zaskoczyć. Myślę, że o Echo będzie się dużo pisało w ciągu najbliższych miesięcy i lat.

EA: Od dłuższego czasu mówi się, że mogą być przejęcia deweloperów mieszkaniowych. Na razie nic z tego nie doszło do skutku. Nastąpią takie przejęcia?

Nie wykluczam, że będą. Na ten moment wyceny nie uzasadniają, żeby zapłacić akurat tyle za tych deweloperów, którzy są do kupienia.

TS: Kiedy będzie ten moment?

Rynek kiedyś spowolni, a wtedy będą interesujące wyceny. Jeśli na takim rynku ma się pieniądze, to warto kupować – to jest akurat historia Griffina od 2010 roku: mieliśmy pieniądze, gdy niewielu innych je miało. To był nasz klucz do sukcesu. Doświadczenie nauczyło nas, że czasami warto poczekać.

TS: IPO tych REIT-ów odbędzie się w Polsce czy za granicą?

Tego jeszcze nie wiemy. Patrzymy na to w perspektywie około trzech lat. Być może wtedy będzie bardziej przyjazne ustawodawstwo w Polsce i wówczas będzie sens zorganizować to u nas. Na dzisiaj jednak giełda warszawska musi bardzo mocno konkurować, choćby z giełdą w Johannesburgu, o „produkt REIT-owski”.

TS: Czy Griffin ma wystarczająco dużo pieniędzy na te inwestycje, które już zaplanował czy będzie jeszcze zbierał?

Na ten i następny rok mamy wystarczająco dużo kapitału, żeby zrealizować to, co mamy w planach.

TS: Czyli ile?

Hmm… około 250 mln euro. Myślę, że to wystarczy, zwłaszcza, że trzeba doliczyć jeszcze do tego lewarowanie.

TS: A sytuacja sprzyja? Co Pan myśli o obecnej sytuacji na rynku nieruchomości w Polsce?

Już kilka lat temu powiedziałem, że będą zwycięzcy i przegrani. I tak się stało. Okres powszechnej szczęśliwości, kiedy to – jak to się mówi niezbyt ładnie – „wszystkim żarło”, się skończył…

EA: Ale jeszcze nie zdechło

Nie zdechło, ale „przestało żreć”, przynajmniej niektórym. W biurach w Warszawie trzeba się już trochę nagimnastykować. Q22 czy inne projekty naszej grupy nie mają problemów, ale projektom zarządzanym zdalnie, np. przez inwestorów z Niemiec, którzy uważają, że są w stanie wynajmować w Warszawie, siedząc we Frankfurcie czy w Hamburgu, jest ciężko i ja się temu nie dziwię. Jeśli się nie ma lokalnego zespołu, który codziennie jest na miejscu, pracuje z najemcami i słucha, czego oni potrzebują, to się później ląduje z pustym budynkiem. Poza tym są lokalizacje, które są mniej popularne niż inne. Mówiło się…, a raczej agenci próbowali forsować tezę, że nowe budynki wyprą stare, które nie będą się wynajmować – bzdura! Jeśli mamy nawet starszy budynek, ale w dobrym miejscu i właściciel w niego odpowiednio zainwestuje, to najemcy się znajdą! Chodzi o zbilansowanie kosztów renowacji i zysków z czynszu. Wydaje mi się, że błędów w tym zakresie nie popełniliśmy, ale znamy przypadki, gdzie przepłacono.

EA: Nie przepłaciliście za Emilkę? Kilka firm startowało w przetargu, ale tylko Griffinowi ten zakup się składał po takiej cenie.

Nie zapłaciliśmy za Emilkę, tylko za firmę Meble Emilia z zapasami, pracownikami, otwartymi sklepami, zobowiązaniami (w tym nie najmądrzej zawartymi umowami deweloperskimi), nieruchomościami (w tym obciążonymi roszczeniami reprywatyzacyjnymi). Wykonaliśmy ogromną pracę restrukturyzacyjną. Rezultat jest taki, że mamy po kilku latach pracy działkę między Intercontinentalem a Warsaw Financial Center za pojedyncze miliony euro. Do sukcesu jeszcze jakiś kawałek drogi – bo trzeba wybudować i skomercjalizować. Ale z miejsca, w którym się znajdujemy i z naszej pracy jesteśmy więcej niż zadowoleni.

TS: A dlaczego inni tak nie zrobili?

Może nie umieją?

TS: Ale radzą sobie na rynku

Super! Może tym razem arkusz kalkulacyjny im się zaciął…

A tak na serio – przydaje się tutaj kombinacja kompetencji z rynków: private equity i nieruchomości. Niewielu to potrafi. To nie była transakcja jak każda inna. To była funkcjonująca firma, strukturalnie chora, tracąca pieniądze na podstawowej działalności, którą trzeba było wygasić i przestawić na nową działalność. Trywializowanie tego procesu przez sprowadzenie do kwestii ceny za jedną działkę to nieporozumienie.

EA: Mieliśmy całą epopeję z CA Immo, Immofinanz, rosyjskim O2 oraz pomysłem na wielkiego dewelopera oraz właściciela nieruchomości ciężko powiedzieć, czy cokolwiek wyszło

Rosjanie borykają się ze swoimi problemami. Akurat ten projekt zyskał złego sponsora, który miał problemy finansowe i zakładał, że z interesu od razu wyciągnie pieniądze, a nie włoży.

EA: Nie zastanawiacie się, czy nie pochylić się zatem nad portfelem Immofinanz?

Nie tylko nad portfelem Immofinanz. Żeby zrobić jedną transakcję, trzeba w miesiącu obejrzeć kilkadziesiąt okazji. Na tym polega praca w takiej organizacji, jak nasza.

TS: Wracając do wyzwań gastrycznych. Czy dynamika przejęć, do której zdążył przyzwyczaić Griffin będzie utrzymana?

W każdej organizacji, gdy osiągnie pewną skalę, trzeba się na chwilę zatrzymać i skonsumować to, co się ugryzło. Można ugryźć za duży kawałek, by móc go przetrawić. Jesteśmy w tym roku właśnie w takiej sytuacji. Świadomie podjęliśmy też decyzję, żeby się przeorganizować. Griffin bardziej będzie się koncentrował na inwestycjach korporacyjnych albo kupowaniu portfeli. Pracujemy obecnie nad paroma portfelami, które zamierzamy kupić. Jedna z tych transakcji jest bardzo duża – pracujemy nad nią od 9 miesięcy i jesteśmy ze sprzedającym mniej więcej w tym samym zakresie cenowym. Takie transakcje jak Echo nie zdarzają się jednak zbyt często – raczej raz na parę lat i trzeba się za nimi nachodzić. Mamy teraz taką transakcję, która będzie widoczna nie tylko w skali Polski, ale pewnie i europejskiej. Jeżeli oczywiście do niej dojdzie.

TS: Co to za portfel, mieszany?

Nie mogę teraz nikogo na to naprowadzić. Ale wielkość na północ od pół miliarda euro.

TS: Skoro to kolejna transakcja w skali europejskiej, to może czas najwyższy wyjść poza Polskę?

A dokąd? Inne kraje tego regionu – Czechy, Słowacja czy Węgry – to rynki jednego miasta, którym się warto interesować. Poza tym, jeśli się tam wychodzi, to trzeba zbudować lokalny zespół itd. Rumunia… może potencjalnie kiedyś, ale mamy dość okazji tutaj, nad Wisłą. Po co jeździć daleko od domu? Ja jeżdżę daleko po pieniądze, bo ich tu nie ma, ale jak już z nimi wrócę, to chcę na miejscu interes robić.

EA: Pana działalność nie kończy się na sektorze stricte nieruchomościowym. Co dalej ze Smykiem?

Moje korzenie to bardziej biznes private equity niż nieruchomości. W nieruchomościach zaczynaliśmy 12 lat temu od zakupu firmy o nazwie Neptun Film. Dzisiaj nazywa się to Capital Park. Powstał on za nasze pieniądze i przy naszej pomocy, łącznie z przyprowadzeniem Patron Capital do inwestycji. Po wyjściu z sukcesem z tej inwestycji i sprzedaniu jej do Patrona moi inwestorzy powiedzieli: „Dlaczego, poza funduszem private equity, nie zorganizujesz się i nie założysz funduszu nieruchomościowego?”. Tak w 2006 roku powstał Griffin i ci sami inwestorzy, którzy inwestowali ze mną w Capital Park, w niego zainwestowali. W branży private equity jestem obecny przez całe swoje profesjonalne życie i mam ponad 20 korporacyjnych wyjść z transakcji. Wracając do pytania, nie tylko w Smyku jesteśmy inwestorem. Kupiliśmy w tym roku Proservice – największego agenta transferowego w Polsce.

EA: Ale co dalej ze Smykiem?

Smyk jest dużym beneficjentem polityki obecnego rządu w ramach programu 500+. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni obecnej władzy.

EA: Znany jest Pan z tego, że raczej krytykuje obecną władzę…

Nie zawsze. Tam, gdzie czyni dobrze, chylę czoła. Jesteśmy, jak wspomniałem, beneficjentem tego programu i polski biznes Smyka idzie bardzo dobrze. Są już przygotowane kolejne otwarcia zarówno w Polsce, jak i za granicą. Chcemy rozwijać tę sieć sklepów w naszym regionie.

EA: W których krajach?

W tych, w których już jesteśmy ze Smykiem obecni. Nie ma potrzeby otwierać placówek w kolejnych. Mamy wystarczająco dużo do zrobienia w takich krajach, jak Polska, Rumunia czy nasi południowi sąsiedzi. Poza tym regionem Smyk będzie się raczej rozwijał przez kontrakty franczyzowe, nad którymi już zresztą pracuje.

EA: Ile będzie nowych otwarć? Nie we wszystkich krajach regionu mają 500+

Planowane jest otwieranie 20-30 sklepów rocznie w całym regionie CEE. Zmienimy też ofertę sklepów. Będzie coraz więcej ubrań w relacji do zabawek.

EA: Marża na ubraniach jest lepsza?

Zdecydowanie lepsza. Lego sprzedaje się z taką samą marżą wszędzie, a jak się zrobi kolekcję ubrań, to zarabia się na niej zdecydowanie lepiej.

EA: A jeśli chodzi o zakup w branży BPO, będą jakieś przejęcia?

Tak. Pracujemy w tej chwili bardzo intensywnie nad dwoma akwizycjami – są one w due diligence – trzecia jest w przygotowaniu. Patrzymy na spółki z tego sektora zarówno w Polsce, jak i poza nią, które dadzą nam kompetencje z zakresu bankowości i ubezpieczeń. Jeżeli powstanie platforma na tym oparta, i ten rok jest temu poświęcony, wtedy wyjdziemy na zewnątrz, po klientów poza Polskę.

EA: Co to będzie?

Spółki fintech takie, jak Proservice, które mają jeszcze możliwości rozwojowe w takich obszarach, jak usługi dla banków czy firm ubezpieczeniowych. Dla banków są bardziej rozwinięte, ale dla firm ubezpieczeniowych – zdecydowanie mniej. Widoczny jest trend outsourcingowy do Azji, ale my wygrywamy kompetencją. Jesteśmy wprawdzie drożsi, ale oferujemy w Polsce lepszą jakość. Chcemy kupować firmy, które są teraz w Luksemburgu, Dublinie czy Zurichu, utrzymywać tam tzw. front office do sprzedaży usług dla tamtejszych firm, ale cały processing przenosić do Polski i tutaj tworzyć miejsca pracy. Nie stawiamy na proste procesy typu np. księgowość czy rozliczenia płac – to można robić wszędzie. Interesuje nas tzw. middle office. Jeśli aplikowałaby Pani o kredyt w HSBC w Londynie, to na 90 proc. będzie on analizowany w Polsce. W polskich bankach – ulokowanych w Polsce – robią to ludzie w centralach, ale w Zachodniej Europie jest to zlecane na zewnątrz. Jest wiele banków i firm ubezpieczeniowych, które nigdy nie otworzą sobie własnego centrum kompetencji, np. różne landesbanki, sparkasse czy kantonalbanki, których na to nie stać. Jak się jednak do nich pójdzie i zaoferuje taką usługę… Każdy w dzisiejszych czasach poszukuje oszczędności, więc to do nich trafia.

EA: i takie biura będą powstawać w wielu miastach?

Nie, chcemy je tworzyć w dwóch ośrodkach.

EA: Jedno ma siedzibę przy ul. Puławskiej w Warszawie.

Tak, ale w związku z tym, że się dynamicznie rozwija, za chwilę przeniesie się do innego obiektu.

EA: Rozumiem, że z portfela Griffina

albo z portfela Echo. Takie są oczywiście lokalizacje pierwszego wyboru, ale muszą mieć konkurencyjne ceny i jakość w stosunku do tego, co oferują inni gracze. Poza Warszawą otworzymy się, być może, w Łodzi – ze względu na komunikację między tymi miastami.



Przemysław Krych, prezes i założyciel Griffin Real Estate

CEO i założyciel Griffin Real Estate, partner zarządzający Cornerstone Partners, członek rady nadzorczej Echo Investment. Posiada wieloletnie doświadczenie w zakresie zarządzania, inwestycji i restrukturyzacji. Odpowiedzialny za jedne z największych transakcji na rynku nieruchomości komercyjnych ostatnich lat, w tym przejęcie spółki Echo Investment. Przed rozpoczęciem działalności na własny rachunek był dyrektorem zarządzającym i partnerem w Templeton Direct Advisors, a także managerem Emerging Europe Private Equity Funds. Wcześniej zajmował szereg wysokich stanowisk w Banku Handlowym. Absolwent (summa cum laude), a następnie asystent na Wydziale Prawa Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Kategorie