EN

Naczelny Deweloper?

Zagięta strona
W ciągu ostatnich kilku miesięcy Donald Trump ozdobił (choć chciałoby się użyć innego słowa) okładki niezliczonych publikacji – nie tylko tych poświęconych scenie politycznej

Ostatnie wydanie magazynu "Golf Digest" prezentowało zdjęcie nowego lidera wolnego świata ubranego w kompletny strój do gry w golfa obok nagłówka „Naczelny Golfista”. Magazyn "Esquire" zamieścił w zeszłym roku podobną okładkę przyozdobioną Trumpem, ale tym razem napis miał zgoła odmienny wydźwięk: „Naczelny Hater”. Wielu z nas życzyłoby sobie, by zamiast zajmować się polityką Trump przeszedł po cichu na emeryturę i zajął się poprawianiem swoich wyników w grze w golfa. Jednak „po cichu” i „emerytura” nie są słowami, które kojarzą się z tym człowiekiem. Nie wydaje się też, by jego handicap w golfie wymagał dużej poprawy, skoro wynosi ponoć mniej niż trzy, co jest imponujące jak na 70-latka. Niestety, jak w przypadku wielu faktów dotyczących tego faceta, nie można tego do końca potwierdzić. Golfiści zazwyczaj stosują się do kodeksu honorowego mającego na celu zabezpieczenie ich przed tzw. „alternatywnymi faktami”, więc musimy po prostu zaufać mu na słowo. Bo przecież nie można niczego zarzucić jego stosunkowi do prawdy, czyż nie? Jednak nie zapominajmy o pierwotnym zawodzie rodziny Donalda. Wiecie zapewne, że był on deweloperem. Dlaczego zatem, zapytacie, "Eurobuild CEE" nie przyozdobił okładki swojego grudniowego wydania portretem nowego prezydenta z nagłówkiem „Naczelny Deweloper”?

No cóż, abstrahując od faktu, że odziedziczył fortunę od swojego ojca, który następnie pociągnął za sznurki w nowojorskim ratuszu, by umożliwić mu wybudowanie Trump Tower, jego osiągnięcia jako dewelopera są dość zwichrowane. Zdobył reputację pozbawionego skrupułów wynajmującego. Miał plan stworzenia „najwspanialszego na świecie pola golfowego” w Szkocji, co wiązało się z agresywną taktyką wysiedlania wszystkich mieszkających w obrębie zaplanowanego projektu, włącznie z odcinaniem im dostępu do wody. Spowodowało to ostry sprzeciw mieszkańców, którzy pikietowali przeciwko projektowi, nazywając go kompletnym „bawbag” (dość obraźliwe słowo w dialekcie szkockim nawiązujące do pewnego elementu męskiej anatomii). Trump pojawił się również na komisji w szkockim parlamencie, wnosząc o demontaż morskiej farmy wiatrowej, zaopatrującej lokalną społeczność w elektryczność, bo psuła golfistom widok. Stało się to jednym z symboli jego ekscentrycznych wystąpień, gdy poproszony o poparcie swoich dziwacznych i bezpodstawnych roszczeń dowodami, odpowiadał „Ja jestem dowodem” (klasyczny przykład „trumpizmu”), jednocześnie oskarżając zielonych parlamentarzystów o „bluźnierstwo”. Jego petycja nie odniosła skutku. Następnie przeniósł swoją uwagę na budowę pola golfowego w Irlandii, włącznie ze ścianą oddzielającą od morza, w stylu króla Kanuta Wielkiego – co trochę dziwi w odniesieniu do kogoś, kto nie wierzy w zmiany klimatyczne. Ci irytujący ekolodzy znów mieli tu ostatnie słowo, ponieważ jego wniosek dotyczący budowy ściany został odrzucony ze względu na to, że zagroziłaby siedlisku rzadkiego gatunku ślimaka. Potem był jeszcze projekt kasyna, które splajtowało i prawie zakończyło jego karierę operatora nieruchomości na dobre. Jednak fiasko to oznaczało dla niego rekordową stratę w wysokości 1 mld dolarów, w związku z czym przez kolejne 18 lat nie płacił podatku dochodowego.

Tym razem może się okazać, że jest on Naczelnym Konstruktorem, ponieważ obiecał rozruszać amerykańską gospodarkę dzięki ogromnej liczbie projektów infrastrukturalnych. Najbardziej znanym projektem budowlanym, który Trump zamierza przepchnąć jest budowa muru na granicy z Meksykiem, nazwanego – jak planuje – Murem Trumpa. Według niego ma to być „duży, piękny mur” – lecz niezależnie od tego, czy będzie podziwiany przez architektów przyszłości czy nie, stanie się z pewnością jednym z największych projektów inżynierskich w historii, ponieważ granica między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi ma długość 3,2 tys. kilometrów.

Mam nadzieję, że jest już jasne, dlaczego Trump nie pojawił się na naszej okładce w zeszłym roku. W regionie Europy Środkowo-Wschodniej jest mnóstwo świetnych deweloperów i konstruktorów, których projekty są osadzone w realiach i wrażliwe zarówno na środowisko, jak i sprawy lokalnych społeczności. To ludzie naprawdę wnoszący wkład w przywracanie świetności naszym krajom, dlatego też dużo bardziej zasługujący na to, by prezentować ich na okładkach magazynu „Eurobuild Central & Eastern Europe”.

Kategorie