EN

Nowa rzeczywistość

Powierzchnie handlowe i rozrywkowe
To przesądzone – za dwa lata nie zrobimy zakupów w niedziele. Dla całego rynku handlowego oznacza to ogromne zmiany, na które trzeba się przygotować. Będą one jednocześnie sprawdzianem kondycji branży handlowej w Polsce

Klamka zapadła, politycy zdecydowali. 24 listopada 2017 roku posłowie przyjęli ustawę ograniczającą handel w niedziele. „Za” głosowało 254 posłów, 156 było przeciw, a 23 wstrzymało się od głosu. Kolejnym krokiem było skierowanie ustawy do Senatu, który wprowadził swoje poprawki i odesłał ustawę ponownie pod obrady Sejmu. To nie kończy drogi legislacyjnej, ale zmienić mogą się jedynie szczegóły. Zgodnie z postanowieniami nowego prawa od 1 marca 2018 roku będzie można handlować w dwie niedziele w miesiącu, od 2019 roku – w jedną, a od 2020 – handel w niedziele będzie, z niewielkimi wyjątkami, zakazany. Zakaz nie będzie obowiązywał m.in. piekarni, cukierni i lodziarni oraz sklepów internetowych (w związku z tym prawo nie podlegało notyfikacji w Komisji Europejskiej). Ponadto ustawa wprowadza ograniczenia związane z budową sklepów i obiektów handlowych przy dworcach.

Wielka niewiadoma

Zdecydowana większość organizacji branżowych wypowiada się negatywnie o wprowadzanych zmianach, podkreślając konsekwencje, jakie niesie ze sobą ustawa handlowa, pośpiech przy jej zatwierdzaniu, luki w nowym prawie skutkujące wątpliwą jakością nowych zarządzeń. – Polska Rada Centrów Handlowych od początku prac legislacyjnych nad projektem stała na stanowisku, że zakaz handlu w niedziele nie jest w interesie żadnej z zainteresowanych stron. Zakaz handlu i zatrudniania w tym sektorze, przy braku precyzyjnych zapisów w ustawie, na pewno wywoła zamieszanie zarówno wśród klientów, jak i w sektorze handlu i usług – twierdzi Radosław Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych (PRCH). Zmiany najmocniej odczuje branża centrów handlowych, którą zakaz dotyka bezpośrednio. – W branży handlowej zamknięcie sklepów w niedziele dotknie wszystkich. Najemcy będą mieli niższe obroty w sklepach. Właściciele galerii już szykują się na inicjatywy najemców związane z wnioskami o zmianę umów ze względu na ograniczenie liczby dni handlowych. Firmy usługowe, które obsługują obiekty handlowe, również muszą się przygotować na zmiany. Być może będą musiały renegocjować stawki i ograniczyć zatrudnienie. Wszyscy poniosą konsekwencje i nie będzie to zmiana na lepsze – zauważa Szymon Łukasik, szef działu reprezentacji najemców handlowych w firmie Cresa Polska. Jednak wszyscy zgodnie podkreślają, że teraz nie czas na narzekanie. Należy się solidnie przygotować na nadchodzące zmiany. Choć jeszcze dziś trudno jest dokładnie przewidzieć, z czym będzie trzeba się zmierzyć. – Dopiero po kilku miesiącach obserwacji będzie można podjąć decyzję, czy takie rozwiązania jak wydłużenie godzin funkcjonowania w inne dni mają jakąkolwiek zasadność. Dziś na pewno wiemy, że zamknięcie centrum handlowego w niedzielę w niewielki sposób przełoży się nam, jako właścicielowi, na ograniczenie kosztów – podatek od nieruchomości płacimy niezależnie od tego, czy obiekt jest otwarty, czy nie, wynagrodzenie dla firm serwisowych nie będzie się znacząco różnić, za to przychody z najmu uzależnionego od obrotów prawdopodobnie spadną – tłumaczy Agnieszka Muż, senior asset manager w firmie CPI Property Group, która jest właścicielem centrum handlowego Ogrody w Elblągu.

Centrum handlowe gastronomiczne

Wprawką przed całkowitym zakazem handlu w niedziele będzie początkowe ograniczenie handlu do dwóch niedziel w miesiącu, które zacznie obowiązywać 1 marca. Wszyscy już dziś zastanawiają się, jakie rozwiązania można przetestować przez ten czas. Większość właścicieli obiektów deklaruje, że dostosuje się do obowiązującego prawa. Zapisy ustawy pozostawiają jednak furtkę niektórym sieciom handlowym, operatorom gastronomicznym i rozrywkowym. Mogą z tego skorzystać także centra handlowe. Tylko czy to się opłaca? – Model handlu w galeriach handlowych stoi pod znakiem zapytania. Na liście ponad 30 podmiotów wyłączonych spod zakazu w ustawie znajdują się takie, które obecne są w centrach handlowych i potencjalnie będą mogły prowadzić swoją działalność. Jeśli wśród 100 najemców działać będzie mogło zaledwie kilka placówek, takich jak: apteka, kwiaciarnia, sklep z pamiątkami i punkt pocztowy oraz kiosk z prasą i grami losowymi, a także kilka restauracji oraz kino, to nasuwa się pytanie: jak na tak szczególną ofertę niedzielną zareagują klienci? Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że odwiedzalność zmieni się w niedziele, gdy nie będą mogły funkcjonować pozostałe sklepy odzieżowe, obuwnicze, drogeryjne i kosmetyczne, ze sprzętem RTV i AGD i wyposażaniem do domu, które obecnie łącznie stanowią ponad 85 proc. powierzchni polskich centrów handlowych – podkreśla Radosław Knap. Podobne spostrzeżenie ma Szymon Łukasik: – Jeżeli kino będzie działać w galerii handlowej w niedzielę – to wspaniale, bo będzie można obejrzeć film. Ale okoliczne restauracje, czy w ogóle restauracje w centrum handlowym, nie będą na tym zyskiwać, ponieważ klient strefy gastronomicznej czy restauracji wcale nie jest tożsamy z klientem kina. Gastronomię tylko częściowo można przenieść do internetu, a w nowoczesnych obiektach handlowych jest ona coraz popularniejsza i bardziej wyszukana. Nawet jeżeli lokale gastronomiczne zostaną otwarte, to ich niedzielne obroty będą dużo niższe niż w dni, kiedy pozostała część handlowa centrum jest otwarta. Strefy gastronomiczne, które są w stanie przetrwać niedzielę z zamkniętymi sklepami, to tylko te rozbudowane i nowoczesne, jak na przykład strefa działająca od kilku lat w Galerii Mokotów czy ta niedawno uruchomiona w Arkadii. Tradycyjne strefy food court z kilkoma punktami gastronomicznymi – nawet znanych i popularnych marek – są bez szans. Utrzymanie ich otwartych w niedzielę, niezależnie od sklepów w galerii, grozi stratą finansową – argumentuje szef działu reprezentacji najemców handlowych w Cresie. Wynika z tego, że właściciele obiektów handlowych będą musieli zastanowić się, czy otwarcie centrum dla kilku najemców jest opłacalne. Jeżeli ci najemcy będą w ogóle chcieli otworzyć biznes w takich warunkach. – Nas również nurtują takie kwestie, jak np. działalność najemców gastronomicznych. Z rozmów z najemcami wiemy, że oni także starają się znaleźć rozwiązania, które w jak najmniejszym stopniu wpłyną na funkcjonowanie ich biznesu. Mamy nadzieję, że wspólnie wypracujemy taki model współpracy, który pozwoli nam zniwelować skutki nowej ustawy – mówi Elżbieta Kowalczyk, dyrektor ds. najmu i zarządzania nieruchomościami w firmie Dantex, która prowadzi budowę Galerii Rondo Wiatraczna. Jej uruchomienie zbiegnie się w czasie z wejściem w życie nowej ustawy.

– Model handlu w galeriach handlowych stoi pod znakiem zapytania – mówi Radosław
Knap, dyrektor generalny Polskiej Rady Centrów Handlowych

Wianuszek zmian

Regulacje prawne, które zaczną obowiązywać 1 marca, wyznaczą nowe życie centrów handlowych. Nie będzie ono dotyczyć tylko stref gastronomicznych mogących, teoretycznie, prowadzić działalność w galerii. Nowe prawo dotknie wielu różnych aspektów działania nowoczesnego handlu w całej Polsce, a niektóre skomplikuje. Jednym z takich przykładów jest funkcjonowanie sklepów na dworcach i w zintegrowanych centrach handlowo-komunikacyjnych, których na polskim rynku jest wiele. Jak relacjonuje Radosław Knap, podczas posiedzenia Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, gdzie omawiane były poprawki wprowadzane do ustawy, minister Stanisław Szwed z resortu pracy stwierdził na przykładzie Dworca Centralnego w Warszawie, że otwarte będą sklepy znajdujące się tylko na poziomie kas biletowych, te znajdujące się na poziomie -1 czy 1 – już nie. – Przyjęty projekt ustawy jest bardzo niejasny w tym zakresie. Wyłączenie placówek, które świadczą usługi bezpośrednio związane z obsługą podróżnych na dworcach, to dla nas prawdziwa zagadka, sami projektodawcy nie byli w stanie przedstawić klarownie swojego stanowiska – tłumaczy Radosław Knap. Ponadto ucierpią zapewne obiekty, które z zasady odwiedza się w weekendy, takie jak centra wyprzedażowe czy duże sklepy meblowe. – Co prawda udział centrów outletowych na polskim rynku jest niewielki, ale są bardzo popularne. Znamienny jest fakt, że żyją one weekendami, ponieważ najczęściej są oddalone od centrum miasta, a zakupy w nich trwają długo. Odwiedzalność w centrach wyprzedażowych w sobotę i w niedzielę jest nawet kilkakrotnie wyższa niż w dni pracujące w ciągu tygodnia. Tu internet nie ma nic do rzeczy – komentuje Szymon Łukasik. Kolejną ważną kwestią jest projektowanie nowych obiektów, tak aby najlepiej pasowały do nowego modelu handlu. – Teraz każda przestrzeń rozrywkowa i gastronomiczna będzie tworzona tak, aby stanowić część niezależną od galerii handlowej – z własnym wejściem i możliwością odgrodzenia od reszty budynku. Otwarcie tylko tej części w niedzielę może być dla wielu obiektów nieopłacalne, co w konsekwencji spowoduje również zmniejszenie tej oferty dla wielu osób zainteresowanych wyjściem do kina czy na obiad – twierdzi Agnieszka Muż. Prawo stawia także przed zarządcami wyzwanie dopasowania strategii i komunikacji marketingowej w nowej sytuacji. – Ograniczenie handlu w niedzielę zrewolucjonizuje marketing centrów handlowych. Brak możliwości organizacji eventu w niedzielę (bo nikt nie otworzy centrum dla wydarzenia przy zamkniętych sklepach) nie oznacza, że wszystkie atrakcje będą się odbywać teraz w ciągu tygodnia lub w sobotę. Po prostu ich nie będzie. W sobotę, przy dużym natężeniu ruchu klientów w centrum, event będzie im tylko przeszkadzał, co oznacza, że nie będzie spełniał swojego głównego celu, tj. uprzyjemniania zakupów i ciekawego spędzania czasu. Działania trzeba będzie dopasować do nowych realiów rynkowych, przenosząc ich ciężar z wydarzeń na komunikację z klientami, zwłaszcza jeśli co druga niedziela będzie wyłączona z handlu. Dla wielu z nich długo będzie niejasne, kiedy ich centrum handlowe jest czynne – dodaje Agnieszka Muż. I podsumowuje całą sytuację jednym, ważnym spostrzeżeniem: – Co by nie mówić, zakaz prowadzi do ograniczenia dostępności tzw. private own public space, czyli przestrzeni powszechnie postrzeganej jako publiczna i dostępna.

Przemysław Gurban, dyrektor operacyjny Salonów Agata

Co przyniosą zmiany?

Projekt zakazu handlu w niedziele jest na tyle nowym zjawiskiem, że nie wiemy na dzień dzisiejszy, jaki będzie miał wpływ na obroty branży meblarskiej. Polacy wciąż najchętniej kupują meble w salonach stacjonarnych, głównie sieciowych, i z pewnością dotkliwie odczują odebranie im możliwości decydowania o tym, kiedy mogą odwiedzić sklep. Wiele osób przychodzi do Salonów Agata, aby się zainspirować, poradzić i zobaczyć, jak konkretne rozwiązania sprawdzają się w rzeczywistości. Klienci wybierają głównie weekendy, kiedy dysponują większą ilością czasu i mogą na spokojnie podjąć decyzję o zakupie. Szczególnie jeśli mowa o meblach, które są inwestycją na kilka lat. Dodatkowo warto zauważyć, że chociaż liczba Salonów Agata dynamicznie wzrasta, to wciąż znaczna część klientów zainteresowanych naszymi produktami musi przejechać wiele kilometrów, aby nas odwiedzić. W tygodniu jest to znacznie trudniejsze niż w weekend.

Kategorie