EN

Wyjść poza schematy

Odważną architekturę współczesną, powstającą
w amerykańskich oraz zachodnioeuropejskich pracowniach projektowych, możemy obecnie podziwiać (lub odwracać się od niej ze wstrętem) w wielu szybko rozwijających się miastach Europy Centralnej oraz Azji. Podczas, gdy codziennie ogłaszane są nowe projekty, sławna na całym świecie architekt Zaha Hadid wyjaśnia nam dlaczego nowoczesnej architektury nie trzeba się obawiać

Wgrudniu 2007 roku na czołówkach wielu polskich gazet pojawił się projekt kolejnego drapacza chmur. Po raz kolejny do zaprojektowania budynku
w Warszawie zaproszono mistrza architektury. Zaha Hadid przejęła pałeczkę, którą wcześniej dzierżyli jej koledzy po fachu
– Daniel Libeskind oraz Sir Norman Foster – i zaprezentowała projekt Lilium Tower. – Odwiedziłam Warszawę wiele lat temu.
Nie sądzę, że Pałac Kultury
i Nauki – charakterystyczny,
a zarazem przez wszystkich krytykowany symbol Warszawy – jest brzydki. W rzeczywistości, nawet mi się podoba – powiedziała Zaha Hadid w trakcie kolacji, wydanej
z okazji jej wizyty w hotelu Marriott. Pomimo napiętego planu dnia znalazła kilka minut na rozmowę z niewielką grupką dziennikarzy, w tym z Mladenem Petrov z naszej redakcji.

Gdy ogłoszono, że wygrała pani konkurs na projekt budynku Lilium Tower w Warszawie, pojawiły się głosy, że oto narodził się nowy symbol miasta, podobny do niesławnego Pałacu Kultury. Czy pani misją jest tworzenie ikon architektury?

Zaha Hadid: Cóż, kiedy pracujemy nad tym, czy nad innymi projektami, tak naprawdę nie myślimy sobie „Muszę stworzyć nowy symbol tego miasta”. Obecnie można zauważyć zażartą rywalizację pomiędzy aglomeracjami, a to może przynieść tylko pozytywne efekty – stają się one bardziej nowoczesne pod względem architektonicznym. Cieszę się, że mogę być częścią tego procesu, ale mimo to podkreślam: moim celem nie było nigdy tworzenie symboli. Jeśli przyjrzymy się Chicago lub Nowemu Jorkowi
w latach 60., dostrzeżemy tam kilka naprawdę świetnych budowli, które z biegiem lat zyskały rangę ikon, lecz nie zostały zaprojektowane jako symbole. Uważam, że byłoby bardzo ciekawe, gdybyśmy mogli zobaczyć, co stanie się ze współczesnymi, obecnie projektowanymi, budynkami za 20-30 lat. Często słyszę pytanie: co dla mnie jest ważniejsze – tworzenie projektów bardziej symbolicznych czy bardziej użytkowych? Prawda jest taka, że można tworzyć i jedno, i drugie.

Niezależnie od tego,  jak bardzo jest pani zajęta projektowaniem, wciąż znajduje pani czas na nauczanie. Jacy są pani wymarzeni studenci – podobni do artystów czy raczej do inżynierów?

To proste pytanie. Chcę, by moi studenci byli architektami, żeby mieli umiejętność tworzenia przestrzeni i myślenia na wielu poziomach. Inżynier odpowiada za konstrukcję, podczas gdy artysta realizuje swoje fantazje. Nie twierdzę, że architekt nie powinien być także inżynierem czy artystą, lecz organizacja przestrzeni to zupełnie inna sprawa. Żeby się nią zajmować, trzeba być architektem. Architekt to także ktoś, kto stale wymyśla nowe idee i  koncepcje,
a to wymaga olbrzymiej dyscypliny. Podsumowując, najważniejsza rzecz, o jakiej moi studenci powinni stale pamiętać, to proponowanie nowych pomysłów.

 

Co było natchnieniem dla pani pierwszego polskiego projektu – Lilium Tower?

W tym przypadku zależało mi na stworzeniu budynku, który
w pewien sposób wtopi się
w plac. Chcieliśmy zaprojektować wieżowiec, który przypominałby kwiat. Proszę też zwrócić uwagę na to, jak wysokościowiec delikatnie rozszerza się i ponownie zwęża. Oczywiście, przy każdym projekcie niezwykle ważne jest, aby współgrał on z otaczającą przestrzenią. Nie wiem, jak ludzie zareagują na projekt. Moim zadaniem, jako architekta, jest przyczynić się do lepszego wyglądu miasta. Niektórym projektom zarzuca się, że nie pasują do miast, w których zostały zbudowane. Lecz przecież miasta muszą się rozwijać i unikać stagnacji. Weźmy na przykład Wenecję: to z pewnością bardzo piękne miasto, ale nie posuwa się naprzód. Zamieniono je w pierwszorzędną atrakcję turystyczną, kosztem utraty duszy. Myślę, że europejskie aglomeracje potrzebują innego podejścia. Konserwacja, dbanie o nasze dziedzictwo, są niezwykle ważne, ale powinniśmy także dodawać nowe elementy. Mam wrażenie, że dla niektórych ludzi wszelkie zmiany to zmiany na gorsze, a – moim zdaniem – to nie jest do końca prawda.

 

Jednak wydaje się, że ludzie, zwłaszcza tu, w Europie Środkowej i Wschodniej, obawiają się nowości, a swoje wątpliwości kwitują słowami: „Ten budynek po prostu nie pasuje!”

Rozumiem to, jednak my poświęcamy wiele czasu i wysiłku na wstępne badania. Mają one ułatwić zrozumienie otoczenia
i szczególnych cech obszaru, na którym zamierzamy budować. Jako Irakijka, mieszkająca w Londynie, może niekoniecznie rozumiem pojęcie „pasowania”. Nie możemy jednak po prostu zrezygnować z budowy wieżowców, ponieważ ktoś uważa, że nie pasują. Przy odrzucaniu nowoczesnych projektów warto zastanowić się także nad przyszłością, wziąć pod uwagę to, że taki budynek może mieć potencjał, który pozwoli mu stać się czymś więcej niż tylko budynkiem – a to, w ostatecznym rachunku, się opłaci.

 

Żyjemy w szybko zmieniającym się świecie, w którym nowe technologie ułatwiają życie. Jaka jest rola architekta w czasach, gdy i ten zawód wydaje się łatwiejszy, gdy możemy zbudować dosłownie wszystko?

W dzisiejszych czasach nie jest łatwiej budować – prawdopodobnie łatwiej jest po prostu sprawić, że ludzie zaakceptują pomysł projektu. Nasz zawód obecnie wciąż wymaga olbrzymiego nakładu ciężkiej pracy – potrzebna jest niewyobrażalna wręcz staranność. Tak, dusza miasta jako taka jest bardzo ważna, lecz w przypadku projektu na wielką skalę w grę wchodzi jeszcze wiele innych rzeczy. Być może łatwiej jest stworzyć niewielki, prosty, przyjemny dla oka budynek, lecz nie jest łatwe opracowanie dużego projektu na wszystkich poziomach. Rola architekta nie uległa zmianie. Mimo że technologia pozwala nam obecnie opracowywać odważniejsze koncepcje, to praca pozostaje ta sama.

 

Wspomniała pani, że lubi Warszawę, miasto uważane przez wielu za nieatrakcyjne. Kolejne projekty zamierza pani realizować w Wilnie i Budapeszcie. Czy tak doświadczony architekt może nauczyć się czegoś nowego, pracując w Europie Środkowo-Wschodniej?

Oczywiście, że tak. Każdy drobiazg ma na mnie wpływ – nawet język. Warszawa, na przykład, bardzo różni się od innych miast i jest na swój sposób wyjątkowa. Wszędzie, dokąd jadę, uczę się czegoś, a bycie doświadczonym architektem nie ma tu nic do rzeczy.

 

Była pani pierwszą kobietą, która otrzymała najbardziej prestiżowe wyróżnienie w architekturze – nagrodę Pritzkera
w 2004. Czy nadal architektura to zawód głównie dla mężczyzn?

Martwi mnie trochę to, że przez 25 lat żadna kobieta nie otrzymała nagrody Pritzkera dopóki ja jej nie zdobyłam, chociaż mnóstwo kobiet pomagało mężczyznom w zdobyciu tego wyróżnienia. Myślę, że bycie kobietą-architektem jest wciąż bardzo trudne, i to z wielu powodów. Dlaczego tak się dzieje? Kobiety w pracy są dyskryminowane – nie tylko przez architektów płci męskiej. Wykładam przez lata na uniwersytecie i mogę stwierdzić, że wśród moich najlepszych studentów było wiele kobiet. Kobieta ma jednak trudniejsze zadanie niż mężczyzna – kiedy bierze urlop macierzyński, powrót do pracy po przerwie jest trudny
i wymaga przypomnienia sobie wiedzy. Myślę jednak, że zaczynają się tu pojawiać duże zmiany – pokolenie 30- i  40-latek jest już inne, bardziej aktywne.

 

Media często nazywają panią „królową architektury”. Czy to, że osiąga pani sukcesy i  jest rozpoznawana na całym świecie, w dużym stopniu zmieniło pani życie?

 

Chciałabym, żeby tak było, lecz odpowiedź brzmi – nie. Szczerze mówiąc, moje życie na co dzień jest dość ciężkie. Muszę pracować nad tyloma projektami, że tak naprawdę nie mam czasu, by usiąść i  pomyśleć: „No dobrze, Zaha, więc jesteś królową architektury”. Dobre jest to, że autentycznie kocham moją pracę, więc cieszę się wszystkim, co robię. Podoba mi się, że mogę zobaczyć tak wiele miejsc, szukać inspiracji i dawać coś nowego miastom, dla których projektuję. Lubię też „importować” inspiracje i wpływy – obecnie mamy możliwość wykorzystania inspiracji przywiezionych z innego końca świata. Najważniejsza jest świeżość myślenia, co staje się coraz trudniejsze, gdyż wydaje się, że wszystko zostało zrobione już wcześniej. Trzeba naprawdę szukać głębiej. Ilekroć zastosuję się do tego zalecenia, znajduję tysiące możliwości. I to jest najbardziej ekscytująca część mojej pracy. ν

 

Kategorie