EN

Kandydat pod lupą

Zasoby ludzkie
Dziś ubiegający się o posadę potrafią przygotować się do rozmowy lepiej od pracodawcy – odpowiadają na pytania jak z automatu. To wbrew pozorom nie ułatwia oceny. Dlatego firmy stosują niestandardowe sposoby rekrutacji, by o kandydacie dowiedzieć się więcej

Sponsorowanie studentów to nie tylko działanie pro publico bono, ale przede wszystkim korzyść dla firmy. Tak przynajmniej twierdzi Dorota Skowrońska, dyrektor działu personalnego z firmy Cushman & Wakefield, która od ośmiu lat odpowiada za zaangażowanie polskiego biura C&W w program International Real Estate Challenge. Co roku firma ta wydaje kilkanaście tysięcy zł na kilkumiesięczny program dla studentów z Polski, którego finał rozgrywa się za granicą. Przez dwa tygodnie w miastach takich, jak Berlin, Hamburg czy Londyn studenci poddawani są dość skomplikowanemu sprawdzianowi. Pod okiem miejscowych agentów nieruchomości rozpoznają lokalny rynek biurowy (oglądają co najmniej trzy biurowce), a następnie przedstawiają swoją rekomendację wraz z analizą rynku potencjalnemu najemcy, w którą to rolę wcielają się organizatorzy. Z wykonanego zadania rozliczani są przez prowadzących, a praktyka pokazuje, że dobry wynik uzyskany przez kandydata to dla niego przepustka do uzyskania stażu, a nawet propozycji pracy. Co roku w programie bierze udział 70-75 osób z 12 uczelni w Europie i USA. Jednym z nich jest warszawska Szkoła Główna Handlowa. – Uczestnicy są wystawieni na ciężką próbę. Przebywają ze sobą przez 24 godziny na dobę przez prawie dwa tygodnie trwania konkursu – mówi Paweł Nowakowski, koordynator projektu IREC w Katedrze Inwestycji i Nieruchomości SGH. Walka z czasem oraz bariery kulturowe i językowe należały do głównych wyzwań, z jakimi musieli w tym międzynarodowym gronie zmierzyć się studenci. – Niezmiernie istotna była kwestia dobrego planowania. Na przykład w Wiedniu wszystkie potrzebne nam informacje na temat budynku musieliśmy pozyskać podczas jednego spotkania. Nie mogliśmy niczego przeoczyć. Najwięcej stresu było jednak na samym końcu podczas finału w Berlinie. Przez cały konkurs pracowaliśmy pod presją czasu, jednak to finałowa prezentacja dla profesorów była najważniejsza. Mimo ograniczonego czasu musieliśmy dać z siebie wszystko i zrobić ją jak najlepiej – powiedział Piotr Łopusiński, który dzięki programowi otrzymał staż w dziale wycen i doradztwa Cushman & Wakefield.
Zawody to przygoda dla studentów, a dla firm skuteczne narzędzie selekcji. Do programu zgłasza się co roku kilkunastu, czasem nawet kilkudziesięciu studentów ze Szkoły Głównej Handlowej. W pierwszym etapie piszą dwa krótkie eseje na temat związany z nieruchomościami. W drugim przechodzą rozmowę kwalifikacyjną z przedstawicielami C&W i dopiero wyselekcjonowane w ten sposób cztery osoby biorą udział w projekcie. – Ważne, że ten program daje firmom dostęp do młodych ludzi, którzy zanim jeszcze zaczną karierę zawodową, już są zainteresowani nieruchomościami. Po drugie, kolejne etapy programu pozwalają dokładnie przyjrzeć się kandydatom i wybrać z tego grona osoby najbardziej odpowiednie – powiedział Paweł Nowakowski.

Centra ocen
W zeszłym roku podobne doświadczenie, choć na o wiele mniejszą skalę, przeprowadziła firma Savills. Dwie grupy po cztery osoby wykonywały zadania w ramach procesu rekrutacyjnego, tzw. centrum oceny (assessment centre) – Zrobiliśmy to, żeby zaobserwować zachowanie kandydatów w grupie – jak się komunikują między sobą, jak pracują pod presją czasu – a także ocenić ich umiejętność podejścia do zadań – powiedział Tomasz Buras, członek zarządu i dyrektor działu powierzchni biurowych z firmy Savills. Również i tutaj zrobiono wstępną selekcję na podstawie przesłanych CV i rozmowy kwalifikacyjnej. Samo centrum oceny nie wiązało się jednak z dodatkowymi kosztami, z wyjątkiem poświęconego czasu. – Szefowie działów, którzy oceniali kandydatów, zajęci byli przez kilka godzin – mówi Tomasz Buras. W rezultacie dwie osoby przyjęto na praktykę, a następnie zatrudniono w firmie. Savills już zastanawia się nad powtórzeniem tego rozwiązania również w tym roku podczas naborów na praktyki wakacyjne. – W innych branżach jest to powszechne. Chodzi przede wszystkim o większe firmy, gdzie są duże potrzeby kadrowe – mówi Tomasz Buras. Podkreśla, że centrum oceny sprawdza się przy naborze studentów, gdyż ich nie zatrudnia się ze względu na doświadczenie czy wiedzę. To będą zdobywać stopniowo. Bardziej chodzi o umiejętność współpracy, komunikacji, analityczne myślenie i zdolność tworzenia relacji, czyli tzw. umiejętności miękkie. Co prawda ten rodzaj rekrutacji bywa stresujący dla kandydata, ale jest to stres inny niż podczas rozmowy kwalifikacyjnej czy zwykłego egzaminu, bo bardziej rozłożony w czasie. – Stres zdąży niekiedy po paru godzinach opaść i kandydaci mogą naprawdę pokazać siebie. Na egzaminie nie jest to często możliwe – twierdzi Małgorzata Sacewicz-Górska z agencji zatrudnienia ManpowerGroup, która organizuje centra ocen m.in. dla dużych firm z branży FMCG. – Działy personalne w korporacjach są często zbyt zajęte, aby organizować tego rodzaju rekrutację i wtedy mogą zlecić ją na zewnątrz – mówi przedstawicielka ManpowerGroup.

Grają o staż
Największy na polskim rynku konkurs, w którym nagrodą są praktyki dla studentów, to „Grasz o staż” organizowany przez PwC. W zeszłym roku wzięło w nim udział 3 tys. kandydatów i sto firm. Ile będzie w tym roku, jeszcze nie wiadomo, bo czas zgłoszeń mija 7 kwietnia, ale już wiadomo, że do rozdania są 242 staże. Branżę nieruchomości reprezentuje firma Cushman & Wakefield, która zaoferowała dwa miejsca stażowe. Tak jak w innych konkursach największą wartością jest dla firm możliwość wyselekcjonowania kandydatów z odpowiedniego grona zainteresowanych. Selekcja jest dwuetapowa. Najpierw studenci pisemnie rozwiązują zadanie przygotowane przez specjalistów z branży. Drugi etap to rozmowa rekrutacyjna w firmie. – Dzięki takim konkursom młodzi ludzie trafiają do firm na staż, a często także otrzymują potem pracę. Zgodnie z regulaminem konkursu staże są płatne (minimum cztery tygodnie) i odbywają się pod okiem opiekuna stażu – powiedziała Anna Łukawska z firmy PwC, która koordynuje ten program.

Koszty, co w zamian?
Centra ocen i programy, które jak w przypadku IREC, wymagają często wyjazdów za granicę, bywają drogimi narzędziami rekrutacji. Pytanie więc, czy poniesione wydatki zwracają się, szczególnie gdy mowa o rekrutacji kandydatów na stanowiska niższego szczebla (tzw. entry-level positions). – Inwestycja w markę pracodawcy się opłaca – nie ma wątpliwości Dorota Skowrońska – W ciągu jednego roku dysponuję minimum 20 miejscami na praktyki i staże, a w planie zatrudnienia mam 4-5 stanowisk najniższego szczebla przeznaczonych dla absolwentów. Jeśli tylko z programu IREC mam dwóch-czterech dobrych kandydatów, a z konkursu „Grasz o Staż” minimum dwie osoby, to jesteśmy zadowoleni – dodaje szef działu personalnego C&W.
Co ważne – osoby, które przeszły tak wymagający proces, potem też na ogół są bardziej zmotywowane do pracy. Pozostaje również korzyść o charakterze marketingowym. Uczestnictwo firmy w konkursach dla studentów to sposób na jej promocję wśród potencjalnych kandydatów. – Możemy zaprezentować się jako firma, która ma odpowiednią wiedzę ekspercką w zakresie nieruchomości komercyjnych, aby podejmować działania edukacyjne wśród młodzieży, a równocześnie promujemy się jako przyjazne dla studentów i absolwentów miejsce pracy – uważa Dorota Skowrońska.

Kategorie