EN

Upaść i powstać

Rynek inwestycyjny i finansowy
Jedne firmy upadają, inne walczą o przetrwanie. Znane szyldy znikają albo są zastępowane przez nowych graczy. To naturalny cykl rynkowy. Niepokoi jednak fakt, że w kłopoty finansowe coraz częściej wpadają duże sieci handlowe i znaczący najemcy centrów handlowych

W 2016 roku weszła w życie ustawa o prawie restrukturyzacyjnym, która daje przedsiębiorcom możliwość zrestrukturyzowania działalności po to, aby doprowadzić do rentowności i uzdrowienia sytuacji w spółce. Ustawa przewiduje cztery różne warianty. Dla spółek z niewielką liczbą wierzycieli przewidziane jest postępowanie o zatwierdzenie układu. W tym przypadku dłużnik wynajmuje osobę z licencją doradcy restrukturyzacyjnego, która rozmawia z wierzycielami, zawiera z nimi układ, a następnie wnosi do sądu o jego zatwierdzenie. To rozwiązanie nie daje jednak żadnej ochrony dłużnikowi i jest, z tego względu, rzadko stosowane. Kolejne – przyspieszone postępowanie układowe – dotyczy dłużników, którzy nie mają wierzytelności spornych lub mają je na niskim poziomie (do 15 proc. wartości wszystkich zobowiązań). Następny wariant, czyli postępowanie układowe, jest stosowany przez dłużników, którzy mają wierzytelności sporne na wysokim poziomie, co często zdarza się wśród eksporterów (np. spory o podatek VAT). W obu tych przypadkach dłużnik nie traci zarządu nad spółką i może prowadzić działalność kontrolowaną przez nadzorcę sądowego. Ostatnie postępowanie – sanacyjne – polega na wejściu do spółki zarządcy, który kieruje jej działalnością oraz może ingerować w umowy, które według przepisów prawa nie podlegają możliwości wcześniejszego rozwiązania. Dla przykładu: jeśli sieć handlowa prowadzi kilkanaście punktów handlowych, a jeden z nich przynosi straty, to drogą rozwiązania tego problemu jest wejście w sanację, a środkiem restrukturyzacyjnym będzie rozwiązanie tej umowy, bo właśnie to uzdrowi sytuację w spółce. Z chwilą otwarcia postępowania restrukturyzacyjnego wstrzymywane są egzekucje komornicze. Nadzorca sądowy może też wnieść do sądu o uchylenie zajęć komorniczych, co zwykle jest niezbędne do przeprowadzenia procesu restrukturyzacyjnego. W obecnym prawie postępowaniu restrukturyzacyjnemu podlegają zarówno firmy niewypłacalne, jak i zagrożone niewypłacalnością, w związku z tym nowe statystyki pokazują nie tylko liczbę bankrutów, ale także firm zagrożonych bankructwem. Wcześniej obowiązujące prawo umożliwiało ogłoszenie upadłości układowej tylko wobec firmy faktycznie niewypłacalnej. Zdarza się jednak, że postępowanie restrukturyzacyjne nie przynosi oczekiwanych rezultatów i spółkę i tak czeka upadłość. Taki los podzieliły właśnie spółki Alma Market oraz Praktiker.

Będzie trudniej

Z danych Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) wynika, że w 2018 roku łącznie ogłoszono 1081 upadłości i restrukturyzacji przedsiębiorstw. Według prognoz KUKE, w 2019 roku łączna liczba upadłości i restrukturyzacji powinna wynieść około 1,2 tys. podmiotów. – Ze względu na zmianę otoczenia gospodarczego, w 2019 roku przewidujemy zwyżkę upadłości i restrukturyzacji na poziomie 11 proc. Bezpośredni wpływ na sytuację finansową przedsiębiorstw będzie miało nadchodzące osłabienie tempa wzrostu gospodarczego Polski. Uwarunkowania międzynarodowe są takie, że polskie przedsiębiorstwa z pewnością odczują niższe tempo rozwoju strefy euro, co będzie szczególnie istotne dla branż nastawionych na eksport, takich jak przemysł samochodowy czy meblarski. Wyjątkowo niepokojące są dane z rynku niemieckiego – pierwszego partnera eksportowego Polski – oraz niewiadome co do ostatecznej formy brexitu. Rok 2019 nie powinien przynieść drastycznego pogorszenia sytuacji gospodarczej, jednakże osłabienie tempa wzrostu oraz pojawiające się w działalności gospodarczej ryzyka, zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne, będą wymagały od polskich przedsiębiorców podejmowania odpowiednich środków zaradczych – mówi Tomasz Ślagórski, wiceprezes zarządu KUKE.

– Osłabienie tempa wzrostu oraz pojawiające ryzyka będą wpływały na konieczność podejmowania odpowiednich środków zaradczych – mówi Tomasz Ślagórski, wiceprezes zarządu KUKE

Sieci handlowe na cenzurowanym

Próchnik, Matras, MarcPol, Alma Market, Praktiker, Piotr i Paweł, Małpka, Czerwona Torebka – coraz głośniej o upadłościach bądź postępowaniach restrukturyzacyjnych sieci handlowych. Handel jest, zaraz po produkcji, sektorem gospodarczym z najwyższą liczbą upadłości w 2018 roku, według raportu firmy Coface. W tyle jest nawet budownictwo i działalność związana z obsługą rynku nieruchomości. W 2018 roku liczba upadłości i restrukturyzacji w handlu wyniosła 234, czyli 7 proc. więcej niż w 2017 roku. Jakie są przyczyny kłopotów finansowych sieci handlowych? Z pewnością każda historia to inny przypadek. – Popyt wewnętrzny jest nadal silny. Nie zmienia to jednak faktu, iż w handlu nadal postępuje konsolidacja i ten trend powoduje, że postępowań upadłościowych i restrukturyzacyjnych przybywa. Coraz trudniej jest mniejszym podmiotom utrzymać się na rynku, wiele firm nie wytrzymuje konkurencji silniejszych graczy. Sytuacja może ulec pogorszeniu w momencie zmniejszenia konsumpcji. Wtedy dodatkowo ten czynnik makroekonomiczny może utrudnić funkcjonowanie wielu słabszych firm i spowodować ich problemy płynnościowe – przewiduje Marcin Siwa, dyrektor działu oceny ryzyka w Coface. Jak tę sytuację ocenia osoba prowadząca sieć handlową na bardzo trudnym rynku eleganckiej mody męskiej? – Rozproszona własna sieć sprzedaży detalicznej to w biznesie konsumenckim pożądany model biznesowy. Jednocześnie jest on bardzo kapitałochłonny i obarczony szczególnym ryzykiem, gdyż jest prowadzony w wynajmowanych pomieszczeniach. Trzeba podkreślić, że większość spółek w tym modelu bazuje na wynajmowanych lokalach czy magazynach logistycznych, więc przewagę stanowi głównie atrakcyjność marki, umiejętne zarządzanie kapitałem obrotowym i efektywność kosztowa. Jeśli jest to robione w sposób skuteczny, to można się szybko rozwijać organicznie, ale w przypadku kiedy nasilają się kłopoty, to bazując wyłącznie na wynajmowanych środkach trwałych, można nawet w kilka miesięcy ogłosić upadłość, gdyż wierzyciele nie mają zwykle żadnych sensownych zabezpieczeń – tłumaczy możliwe przyczyny upadłości Tomasz Ciąpała, prezes zarządu firmy Lanĉerto, która prowadzi obecnie w Polsce 44 salony w centrach handlowych w 31 miastach. Do innych przykładów należy dystrybutor prasy Ruch, który został objęty przyspieszonym postępowaniem układowym. Tymczasem Alior Bank – jeden z największych wierzycieli spółki Ruch SA – uzyskał zgodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na przejęcie sieci Ruchu. Ciekawa sytuacja miała miejsce w przypadku sieci Matras – niegdyś drugiej co do wielkości sieci księgarni w Polsce, która prowadziła prężną ekspansję w centrach handlowych. W jej przypadku sąd umorzył postępowanie sanacyjne, gdyż spółka nie wykonywała obowiązków związanych z restrukturyzacją. Nie było jej także stać na upadłość, ponieważ koszty tego procesu przewyższały majątek spółki. Księgarnie zlikwidowano.

– Rozproszona własna sieć sprzedaży detalicznej to w biznesie konsumenckim pożądany model biznesowy – mówi Tomasz Ciąpała, prezes zarządu Lanĉerto


Ciągle walczą

Sieci spożywcze reagują natomiast na rozwijający się w szybkim tempie rynek dyskontów. Konkurencji nie wytrzymały takie marki, jak Alma czy MarcPol. – Przykład Almy i wielu innych pokazuje, że w Polsce można mówić o końcu ery delikatesów. W czasie dwóch ostatnich dekad na polskim rynku wiele się zmieniło. Przez sklepy spożywcze przeszła fala transformacji, jaką przyniosły zagraniczne dyskonty. Te święcą triumfy. W pierwszej kolejności wygrały z małymi sklepami osiedlowymi, później z delikatesami i hipermarketami – zauważa Tomasz Starzyk, przedstawiciel firmy Bisnode Polska. Z kolei trzy spółki należące do grupy Piotr i Paweł: Piotr i Paweł Sp. z o.o., Piotr i Paweł SA oraz Piotr i Paweł Detal Sp. z o.o. są objęte postępowaniem sanacyjnym. Uzdrowienie ich działalności polega m.in. na wygaszeniu nierentownego biznesu, co oznacza zamykanie sklepów i wprowadzenie działań naprawczych. – Jednym z zapowiedzianych przez zarząd kroków było zamykanie nierentownych sklepów Piotra i Pawła. Proces ten jest w trakcie realizacji. Zgodnie z zapowiedzią zarządu sieci, zamykane są sklepy, które nie przynoszą zysków. Równolegle prowadzony jest proces sprzedaży wybranych sklepów inwestorom branżowym. Do tej pory sprzedano pięć sklepów Biedronce i dwa sieci Carrefour. Także kilku franczyzobiorców zdecydowało się odejść od Piotra i Pawła i nawiązać współpracę z innymi podmiotami – informuje Aleksander Rosa, rzecznik prasowy sieci Piotr i Paweł. Obecnie pod tym szyldem działa 85 placówek, docelowo ma ich być 76. Nieciekawa sytuacja dotyczy też branży eleganckiej odzieży męskiej. Z rynku zniknął Próchnik – dawniej lider w branży eleganckiej odzieży męskiej i jeden z podstawowych najemców galerii. – Kiedy zaczynaliśmy nasz startup pod nazwą Lanĉerto.com, Próchnik był dojrzałym biznesem, z uznaną marką, know-how w zakresie konsumentów, wzornictwa, konstrukcji i z dostępem do dużego kapitału z Giełdy Papierów Wartościowych i z własnym majątkiem trwałym. Nasze przykłady pokazują, jak ważne w tym biznesie jest właściwe dysponowanie ograniczonymi zasobami i mocna kultura organizacyjna. Ta sytuacja udowadnia, że wprawdzie mocna marka stanowi przewagę, ale nie jedyną. W czasach tak dużej nadpodaży produktów, konsumenta w procesie zakupowym nie interesują niedociągnięcia w pracy ludzi z działów zakupów, marketingu, projektowego, logistycznego, IT czy działu produkcji – zauważa Tomasz Ciąpała. Problemy miały także Wólczanka i Bytom, które ostatecznie połączyły się, tworząc grupę Vistula Retail Group. Na rozstrzygnięcie czeka także Gino Rossi, polska marka obuwnicza, dla której ratunkiem może okazać się przejęcie przez CCC. – Sytuacja finansowa Gino Rossi od dłuższego czasu była trudna. Potencjalne pozyskanie tak silnego partnera kapitałowego, jak grupa CCC, to dla nas bardzo duża szansa nie tylko na kontynuowanie działalności, ale też na rozwój – wskazuje Tomasz Malicki, prezes zarządu Gino Rossi. CCC ogłosiło wezwanie na 100 proc. akcji firmy i podpisało umowę nabycia wszystkich istniejących wierzytelności kredytowych spółki względem PKO Banku Polskiego.

Mali mają gorzej

Każdy wycinek sektora handlowego rządzi się swoimi prawami. Można oczywiście wskazać czynniki ogólnorynkowe mające wpływ na sytuację spółek, ale w przypadku firm handlowych problem tkwi również w niedostosowaniu formatu do potrzeb rynku, zbyt szybkim i intensywnym rozwoju sieci punktów handlowych. Należy bowiem zwrócić uwagę, że czynsze to poważna część kosztów każdego najemcy prowadzącego działalność w galerii. Umowa najmu w centrum handlowym jest również poważnym zobowiązaniem, gdyż jest określona czasowo i nie można się z niej w prosty sposób wycofać. Duże sieci handlowe wiedzą, jak postępować w takich przypadkach. W gorszej sytuacji są mali przedsiębiorcy, np. franczyzobiorcy czy lokalni najemcy. Jednym ze sposobów uniknięcia kłopotów związanych z prowadzeniem sieci jest np. tworzenie osobnej spółki dla każdej lokalizacji. W przypadku niepowodzenia właściciel składa wniosek o ogłoszenie upadłości wyłącznie dla pechowego podmiotu, a jego gorsze wyniki nie oddziałują na resztę. – Wydaje się, że jedynymi przegranymi w tej nierównej walce o klienta są małe, niezależne sklepy. Nie widząc szans w konkurencji z gigantami, łączą się one w grupy zakupowe i sieci franczyzowe. Niezależnych punktów z roku na rok ubywa. Szacuje się, że za 5-6 lat z polskiego rynku zniknie blisko 10 tys. sklepów, a drugie tyle zostanie wchłonięte przez sieci franczyzowe i te mniejszego formatu. Tylko w ostatnim roku z polskiego rynku zniknęło prawie 11 tys. małych sklepów, co rok do roku stanowi spadek o 4 proc. – twierdzi Tomasz Starzyk. ν

Anna Grudzień-Kurpiewska

radca prawny/licencjonowany doradca restrukturyzacyjny

Przede wszystkim reagować

Jakie są pierwsze symptomy świadczące o kłopotach finansowych i wymagające interwencji z zewnątrz?

To najczęściej sytuacje, gdy radykalnie spadają obroty firmy i wiadomo, że w krótkiej perspektywie nie ma szans na poprawę tej sytuacji. Z drugiej strony pozostają wysokie koszty stałe, np. czynsz najmu w centrum handlowym czy biurowcu. Do tego dochodzą problemy z zapłatą dla kontrahentów, widmo sądowych nakazów zapłaty, a postępowania komornicze stają się nieuchronne. To najwyższa pora, by wdrożyć środki restrukturyzacyjne, bez których firma często sama nie będzie w stanie kontynuować działalności. Kolejnym krokiem może być już tylko ogłoszenie upadłości. A to dla wszystkich stron biznesu bardzo trudna sytuacja, co wielokrotnie obserwowałam zarówno jako profesjonalny pełnomocnik, jak i nadzorca sądowy czy syndyk.

Kiedy zdecydować się na restrukturyzację, a kiedy nieuchronne okazuje się ogłoszenie upadłości?

Z upadłością mamy do czynienia, gdy firma zaprzestaje płacić wymagalne zobowiązania i nie widzi żadnej możliwości wyjścia z tej sytuacji. Przedsiębiorca wie, że biznes nie będzie już przynosił profitów. Zobowiązania firmy są tak duże, że nawet ich redukcja nie pozwoli firmie stanąć na nogi. To rekomendacje do złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości, zresztą wymaganego przepisami prawa. Natomiast na restrukturyzację decydują się przedsiębiorcy, którzy widzą jeszcze szansę na sprawne działania biznesu, bo rozłożenie zobowiązań na raty czy ich redukcja w porozumieniu z wierzycielami pomoże firmie wyjść na prostą. Oczywiście, wszystko wymaga szczegółowej analizy, bo oceniając sytuację prawną firm, obserwuję zarówno wiele podobieństw, jak i istotnych różnic.

Co daje nam opieka sądu podczas restrukturyzacji?

To nie sąd jest wsparciem w procesie restrukturyzacji, ale konkretne narzędzia wynikające z ustawy. Pierwsza zasada to zawieszenie postępowań egzekucyjnych. Największym problemem przedsiębiorstw jest to, że w trudnej sytuacji mają pozajmowane konta i postępowania komornicze w toku, co skutecznie blokuje im prowadzenie działalności i często próby naprawy sytuacji. W postępowaniu restrukturyzacyjnym można doprowadzić do odłożenia spłaty zobowiązań w czasie, rozłożenia zobowiązań na raty czy nawet ich redukcji. Co warto podkreślić, również druga strona odniesie większe korzyści z takiego modelu niż z upadłości. Restrukturyzacja daje też możliwość sprzedaży majątku na dużo lepszych zasadach niż w postępowaniu egzekucyjnym, by w większym stopniu spłacić wierzycieli.

Komu to się opłaca?

Restrukturyzacja jest korzystna zarówno dla dłużnika, jak i wierzyciela. Dla dłużnika to możliwość uzdrowienia biznesu. Dla wierzyciela to realna szansa na odzyskanie dużo większych środków, aniżeli z upadłości swojego kontrahenta. Ta świadomość wśród przedsiębiorców jest coraz większa i kiedy znają te pozytywne przesłanki, to obie strony dążą do naprawy sytuacji. Zresztą prowadzenie działań restrukturyzacyjnych nie wyklucza możliwości ogłoszenia upadłości, jeśli proces naprawy się nie powiedzie.

Co mogą zrobić firmy w trudnej sytuacji?

Należy jak najszybciej przeanalizować ostatnie lata działalności, żeby sprawdzić, co jest dla firmy największym obciążeniem i przyczyną problemów. W kolejnym etapie ważny jest już kontakt ze specjalistą, który z dystansem i potrzebną znajomością narzędzi prawnych wskaże nam kierunki i przeprowadzi przez proces restrukturyzacji, a jeśli to konieczne – upadłości firmy. Warto wziąć pod uwagę, że przedsiębiorcy, których firma wpadła w poważne kłopoty, znajdują się przeważnie w złej kondycji psychicznej, co niejednokrotnie utrudnia im sprawne działanie i dobrą ocenę sytuacji.

Ile takie procesy mogą potrwać?

Upadłość, w szczególnych przypadkach, może potrwać nawet kilka lat. To zależy od skomplikowania sytuacji prawnej spółki, wielkości i sytuacji prawnej majątku czy spraw pracowniczych. Restrukturyzacja natomiast, w zależności od modelu, na który się zdecydujemy, trwa średnio około jednego roku. Ale każdy przypadek jest inny. Ostatnie dane Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej mówią, że liczba restrukturyzacji polskich firm na koniec 2018 roku wzrosła o ponad 30 proc. Liczba upadłości przedsiębiorstw utrzymuje się na zbliżonym poziomie z niewielką tendencją spadkową. To bardzo dobry sygnał dla rynku.

Kategorie