EN

Plusy i minusy życia w wiosce

Od redakcji
Przyznajcie się: lubicie poniedziałki? A czy lubicie poniedziałki, w które dowiadujecie się, że koronawirus dotarł do Europy – do kraju, gdzie wielu Polaków spędzało ferie? Blady strach padł na globalne korporacje, ale także na lokalnie działające środowisko biznesowe, gdy po raz kolejny uświadomiliśmy sobie, co znaczy hasło: żyjemy w globalnej wiosce.

Zareagowaliśmy tak dopiero wtedy, gdy wirus zebrał pierwsze żniwo we Włoszech, choć o zagrożeniu rozmawiamy już od kilku tygodni, m.in. o tym, jak wpływa na branżę handlową (wiele sieci handlowych korzysta ze szwalni w Azji) czy turystyczną. Częściej jednak zauważamy pozytywy globalizacji, np. swobodny przepływ kapitału – trzeba przyznać, że płynie on wartkim strumieniem do naszej części Europy, o czym piszemy w artykule „Kiedy zaczną się pytania o dolne części garderoby”. Ta rzeka zalewa rynek biurowy („Niebotyczny apetyt”), mieszkaniowy („Za Odrą i Nysą w cenie już my są”), a także sektor magazynowy, który okazał się czarnym koniem rynku inwestycyjnego ostatnich lat. Jednak o tym, że już wcześniej warto było w niego wierzyć, przekonuje nas przedstawicielka firmy Segro – jednej z najdłużej działających w Europie. By poznać korzenie Slough Estates (jak się dawniej nazywała), trzeba cofnąć się aż do roku 1920. Sto lat później Magdalena Szulc, szefowa na Europę Centralną, zdradza nam, jaka filozofia działania stoi za organizacją i jakie plany ma firma świętująca również 15-lecie obecności w Polsce („Mocna piątka”). Na deser zostawiam dodatek specjalny poświęcony powierzchniom biurowym „2020 Visions”. Idealna lektura na plażę pod kanneńskimi palmami w marcu (o ile dolecicie na MIPIM).

Kategorie