EN

Biznes jak sport

Nagrody Eurobuild Awards
W jaki sposób rozpoczął karierę jeden z ludzi, którzy odegrali istotną rolę w kształtowaniu polskiego sektora nieruchomości; jakie są jego plany na przyszłość i jego pasje. O tym wszystkim opowiada nam laureat tegorocznej nagrody „Eurobuild CEE” za Całokształt Osiągnięć Życiowych: Eugene Golub, założyciel i prezes zarządu spółki Golub & Company, amerykańskiego dewelopera, który jako pierwszy zaczął realizować projekty w regionie Europy Środkowo-Wschodniej

Nathan North, „Eurobuild Central & Eastern Europe”: Jakie były Pana pierwsze kroki w biznesie?

Eugene Golub, założyciel i prezes zarządu spółki Golub & Company: To, że trafiłem na rynek nieruchomości, było szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Tuż po dwudziestce zacząłem myśleć o założeniu wspólnej firmy z kolegą ze szkoły. Już od czasów liceum zawsze miałem do czynienia ze sprzedażą i wykonywałem różne prace z tym związane – od sprzedaży obuwia damskiego, przez zatrudnienie w salonie z odzieżą męską, aż do transakcji dotyczących samochodów. Razem z przyjacielem postanowiliśmy spróbować pracy w branży nieruchomości. W tamtym czasie w stanie Illinois, by zajmować się transakcjami zakupu i sprzedaży nieruchomości, należało posiadać licencję pośrednika. Poszedłem zatem do szkoły wieczorowej i zdobyłem odpowiedni dokument. Od tego czasu razem ze wspólnikiem zaczęliśmy odnosić pewne sukcesy na polu pośrednictwa na rynku powierzchni komercyjnych i w sektorze zarządzania. W latach 60. był odpowiedni czas, by rozpocząć także działalność deweloperską. Pierwszym naszym projektem była duża inwestycja w Chicago – 30-kondygnacyjny wieżowiec mieszczący 300 lokali. Nie mieliśmy dużego doświadczenia, jednak udało nam się wszystko zorganizować i z powodzeniem ukończyć budynek. To były moje pierwsze kroki w sektorze deweloperskim.

Był Pan jednym z pierwszych amerykańskich inwestorów z sektora nieruchomości, którzy pojawili się w Polsce. Co było przyczyną tej decyzji?
W Europie byliśmy obecni już na początku lat 70. ubiegłego stulecia. Jako pierwsza amerykańska firma z tego sektora umożliwiliśmy europejskim funduszom emerytalnym inwestycje w amerykańskie nieruchomości. Mieliśmy biuro w Zurichu, odnosiliśmy sukcesy, zarabialiśmy pieniądze, zawierając wiele dużych transakcji. Wkrótce urosła nam konkurencja. Pojawiły się inne, większe firmy inwestycyjne. W tamtym czasie wydawało mi się, że nie posiadamy odpowiedniej infrastruktury, by z nimi konkurować. Wycofaliśmy się z tej działalności. Z perspektywy czasu myślę, że był to błąd. Powinniśmy byli stanąć do walki. Reasumując: to była dla nas dobra lekcja, ponieważ miała odniesienie do naszego późniejszego wejścia na rynek Europy Środkowej w 1989 roku. W Chicago byliśmy związani z firmą architektoniczno-inżynieryjną Epstein International, która ma swoje biura w Londynie, Paryżu, Tel Awiwie i Warszawie. Jej prezes zasugerował, że powinniśmy przyjrzeć się możliwościom deweloperskim w Warszawie i namówił mnie na spotkanie z Maciejem Raczkiewiczem, który w tamtym okresie prowadził oddział firmy w Warszawie. Spotkałem się z Mac’kiem w Chicago i przekonał mnie do przyjazdu do Polski. Wiedział, że Warszawa oferuje możliwości dobrych inwestycji w biurowce klasy A. Miało to oczywiście miejsce w 1988 roku, kiedy Warszawa bardzo się różniła od miasta, którym jest dziś. Nie było dobrej jakości biurowców w stylu zachodnim, a większość firm zagranicznych, kancelarii prawnych czy grup zajmujących się obsługą finansową miała swoje biura w prowizorycznych mieszkaniach. Perspektywy były ogromne, a ponieważ firmy Golub & Company i Epstein International posiadały odpowiednie doświadczenie, technologię i możliwości finansowe, zdecydowaliśmy się założyć przedsiębiorstwo z udziałem spółek Golub, Epstein oraz Mac’ka Raczkiewicza, by zbudować w Warszawie biurowiec w stylu zachodnim. Weszliśmy w spółkę z polską firmą inżynieryjną, która miała prawa do gruntu i zbudowaliśmy Warsaw Corporate Center. Później Mac oraz firmy Epstein i Golub zbudowały Warszawskie Centrum Finansowe. Golub & Company wchodził następnie do innych miast, takich jak Praga czy Petersburg. Podsumowując – działamy w Europie Środkowej od prawie 25 lat. Obecnie nasza firma deweloperska w Polsce nazywa się Golub GetHouse i przez ostatnich pięć lat współpracujemy z Czarkiem Jarząbkiem. Najnowszym naszym projektem deweloperskim jest Prime Corporate Center przy ul. Grzybowskiej. Nasze wejście na polski rynek nie było planowane, nie było traktowane w kategorii decyzji strategicznych, ale teraz z pewnością jest i chcemy pozostać tu na długo.

Jak Pana pochodzenie, korzenie wpłynęły na rozwój kariery?
Jestem Amerykaninem tzw. pierwszej generacji. Mój ojciec przyjechał za ocean z Rosji, a rodzina mojej mamy pochodziła z Rygi na Łotwie. Dorastając, poznawałem kulturę Europy Środkowo-Wschodniej. O ile mi wiadomo, derywat nazwiska Golub ma polskie lub rosyjskie korzenie, ponieważ Golubchik odnosi się do gołębia czy miłości czy też oznacza dobre uczucia. Zawsze czułem się komfortowo, prowadząc biznes w Polsce i uważam, że zarówno nasza firma, jak i ja zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci przez lokalną społeczność. Pracę w tym regionie postrzegam jako najlepszy okres w mojej karierze.

Pana żona jest Polką. Czy miało to wpływ na decyzję dotyczącą wejścia na ten rynek?
Moją przyszłą żonę poznałem w Chicago. Okazało się, że urodziła się w Warszawie i przyjechała do miasta położonego nad jeziorem Michigan w wieku 18 lat. Udało jej się zdobyć wizę i przyjechała do Stanów bez znajomości języka. Poznałem ją, gdy miała 28 lat, więc była już zadomowiona… Potem wzięliśmy ślub. W roku 1989, gdy rozpoczynałem biznes nad Wisłą, żona nie odwiedzała Polski już od 13 lat, więc tak naprawdę nie miała pojęcia, co zmieniło się w kraju. Poleciała ze mną w pierwszą podróż służbową do Warszawy. Teraz jest zadowolona z faktu, że firma działa w Polsce, a jej mąż zawiera transakcje w Warszawie.

Rodzina musi być bardzo ważna dla Pana…
Rodzina jest dla mnie bardzo, bardzo ważna. Zawsze miałem nadzieję, że uda mi się stworzyć firmę rodzinną, która będzie działała po moim przejściu na emeryturę i… tak się stało. Mam wielkie szczęście, że pracuje w niej mój syn, córka oraz zięć – Michael Newman, który jest prezesem firmy. Ostatnio do biznesu dołączyła moja najstarsza wnuczka, która reprezentuje w firmie już trzecie pokolenie. Jednak dziś obowiązuje wiele zasad dotyczących pracy członków rodziny w firmie, ich wykształcenia i doświadczenia zawodowego w innych organizacjach. Wiele z tych zasad nie obowiązywało pierwszego pokolenia, jednak mam nadzieję, że więcej moich wnucząt w przyszłości dołączy do firmy i będzie z nami pracować. Ja tylko stworzyłem dla nich odpowiednią infrastrukturę. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z własnych ograniczeń co do możliwości kontynuowania rodzinnego biznesu. Ważne, by rodzina chciała pracować i być razem. Dlatego kilka lat temu częściowo przeszedłem na emeryturę, a firmę przekazałem moim dzieciom. Mam wielkie szczęście, że wszyscy oni są odpowiedzialni, zdolni i wykonali o wiele lepszą pracę niż zrobiłbym to ja, nadal kierując firmą. To bardzo satysfakcjonujące.

Jak się Panu pracowało w Polsce w pierwszych latach po transformacji ustrojowej?
Prawdę mówiąc, to wszystko nie było planowane – po prostu tak się stało. Cieszyła mnie każda minuta tego okresu. Spędziłem tu mnóstwo czasu. Nie tylko tutaj, ale w całym regionie i w całej Europie. To była najlepsza część mojego życia. W Chicago nie byłem już właściwie potrzebny. Gdy przyjechałem tutaj, uświadomiłem sobie, że liczy się doświadczenie przychodzące z wiekiem. To zawsze był bardzo młody biznes, i taki stał się też w Polsce. Wszyscy w tej branży są młodzi, dlatego też nawiązaliśmy współpracę z Czarkiem Jarząbkiem, który jest naprawdę fantastycznym młodym człowiekiem. Gdy zacząłem działać w Europie Środkowej, sam nie byłem już młody – przekroczyłem sześćdziesiątkę, dlatego był to dla mnie naprawdę ekscytujący czas. Tutaj swoją osobą i doświadczeniem wnosiłem dodatkową wartość.

A w jaki sposób odnoszący sukcesy biznesmen, taki jak Pan, relaksuje się? Słyszałem, że jest Pan zapalonym golfistą.
Zawsze byłem aktywny sportowo. Nawet gdy szukałem pracowników do firmy, zawsze interesowały mnie osoby aktywnie uprawiające sport i lubiące współzawodnictwo. Sam mam szczęście, że nadal gram w golfa, ćwiczę i staram się zachować sprawność fizyczną. Przez ponad 50 lat jeździłem na nartach i przestałem dopiero niedawno. Na szczęście nigdy nie doznałem poważnych urazów. W Kolorado, w okolicach Aspen, w czasie, gdy budowaliśmy Warszawskie Centrum Finansowe, zrealizowaliśmy bardzo duży, luksusowy ośrodek stanowiący bazę noclegową dla narciarzy. Myśl o tym, że jednocześnie budujemy w górach ośrodek z górnej półki, a w Warszawie wysokościowiec, była bardzo zabawna. To były projekty z dwóch krańców spektrum sektora nieruchomości. Tak naprawdę biznes to sport polegający na konkurencji. Żeby wygrać, trzeba się zaangażować.

Jakie są najbliższe plany Pana firmy?
Na szczęście nadal uczestniczę w działalności firmy w Polsce. Mówię „na szczęście”, bo to też sprawia, że mam się czym zająć. Rozumiem mechanizmy działające na tych rynkach i wiem, jak należy tu prowadzić biznes. Odnieśliśmy w Polsce sukces, który kontynuujemy w ramach współpracy Golub GetHouse. W Chicago poznaliśmy Czarka, który pisał wówczas swoją pracę magisterską w Kellogg, więc znamy się od dawna. Długo pracował w naszym biurze w Chicago, zapoznając się z systemami realizacji projektów.

A niedawno zaczęli Państwo nowy projekt biurowy w Warszawie – Prime Corporate Center.
Już od jakiegoś czasu nie zbudowaliśmy żadnego nowego budynku w Warszawie. Bardzo się ucieszyliśmy, gdy Czarek powiedział nam o możliwości realizacji projektu Prime Corporate Center. Z przyjemnością pracuję nad rozwojem tej koncepcji, architekturą, planowaniem oraz wprowadzeniem projektu na rynek. To bardzo poważne przedsięwzięcie i wierzę, że będzie wyróżniało się pod względem architektonicznym, oraz że dobrze wpisze się w obecną wspaniałą panoramę Warszawy. Z niecierpliwością czekam na moment, gdy zobaczę ten budynek po jego ukończeniu

Jakie to uczucie – otrzymać Nagrodę za Całokształt Osiągnięć Życiowych?
To prawdziwa niespodzianka. Wspaniale jest poczuć się docenionym. Cieszy mnie fakt, że „Eurobuild CEE” wybrał mnie na laureata Nagrody za Całokształt Osiągnięć Życiowych. Niestety, z powodu wcześniej podjętych zobowiązań nie będę mógł jej odebrać osobiście. Czarek zadeklarował, że z przyjemnością zrobi to w moim imieniu – nie mógłbym wybrać do tego lepszej osoby. Jeszcze raz dziękuję „Eurobuild CEE” za przyznanie mi tego wyjątkowego wyróżnienia.




pięćdziesiąt lat na rynku
Golub GetHouse
to spółka joint venture składająca się z filii Golub & Company oraz warszawskiej firmy GetHouse Developer, która inwestuje w realizację budynków mieszkalnych, biurowych, handlowych, gruntów, a także budynków wielofunkcyjnych w Polsce. Główną siedzibą firmy Golub & Company jest Chicago, a działa ona od około pięćdziesięciu lat. Była pierwszą amerykańską firmą, która weszła na polski rynek w 1989 roku. Przez swoje filie firma Golub GetHouse zarządza funduszami nieruchomości, których inwestorami są znaczące instytucje finansowe oraz indywidualni inwestorzy z Polski, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i innych krajów. Instytucje te inwestują w projekty zarządzane przez firmę Golub GetHouse. Firma pracuje obecnie nad projektem Prime Corporate Center – wieży biurowej o powierzchni 20 tys. mkw. w warszawskiej dzielnicy Wola – który ma zostać ukończony w czwartym kwartale 2015 roku. Ponadto spółka podpisała w grudniu 2013 roku umowę z Mennicą Polską dotyczącą realizacji inwestycji Mennica Tower nieopodal pierwszego przedsięwzięcia. Zaplanowano dwa budynki o powierzchni najmu wynoszącej 51 tys. mkw. i 14 tys. mkw.

Kategorie