EN

Podatkowa kość niezgody

Powierzchnie handlowe i rozrywkowe
POLSKA Pod koniec stycznia Ministerstwo Finansów przedstawiło handlowcom pierwszy formalny projekt, zapowiadanej przez Prawo i Sprawiedliwość jeszcze w kampanii wyborczej, ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. Pomysł nie spodobał się handlowcom zarówno w pierwotnej wersji, jak również po poprawkach, które resort finansów ogłosił na początku lutego. Choć zrezygnowano w nim z wcześniej zakładanego opodatkowania sklepów o powierzchni powyżej 250 mkw. Trzeciej wersji projektu jeszcze nie ma, ale prace nad nią trwają, a zapisy są uzgadniane także z Komisją Europejską. Od jej decyzji zależy bowiem metoda obliczania wymiaru nowej daniny.

Pierwsza wersja dopoprawki

Pierwszy wariant ustawy zakładał, że podatnikami nowej daniny będą wszystkie sieci handlowe oraz sprzedawcy detaliczni. Kwota wolna od opodatkowania miała wynosić 1,5 mln zł netto miesięcznie. Z projektu ustawy wynikało, że podatek od sprzedaży detalicznej byłby podatkiem progresywnym ze stawką 0,7 proc. obciążającą przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł oraz stawką 1,3 proc. od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w tymże miesiącu. Projekt przewidywał również stawkę 1,9 proc. od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowe wolne od pracy (dotyczy to tych sprzedawców, którzy na mocy przepisów będą prowadzili sprzedaż w takie dni) – informował resort finansów. Podatek miałyby płacić także sklepy internetowe, również te działające poza granicami Polski. Pomysł został fatalnie przyjęty przez środowisko handlowe. Zaprotestowała przeciwko niemu większość organizacji branżowych: Polska Izba Handlu, Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, Polska Rada Centrów Handlowych, Forum Polskiego Handlu, a także przedstawiciele polskich sieci handlowych. Krytykowano głównie opodatkowanie handlu w soboty, niedziele i święta oraz narzuconą wysoką stawkę (1,9 proc.); metodę naliczania podatku, wskazując że podatek progresywny został już wcześniej zakwestionowany przez Unię Europejską; opodatkowanie sklepów internetowych. Po konsultacjach Ministerstwo Finansów zdecydowało o zmianie niektórych zapisów projektu.

Zdeszczu pod rynnę

Z poprawionym projektem handlowcy zapoznali się 3 lutego. Nie dość, że nie poprawił on nastrojów, to jeszcze wywołał protesty franczyzobiorców. W nowej propozycji zawarto bowiem definicję franczyzy jako sieci podmiotów połączonych jedynie znakiem towarowym, co w praktyce oznaczało, że każdy podmiot prowadzący sklep franczyzowy musiałby zapłacić podatek oddzielnie. Ostro zareagowały polskie sieci: Drogerie Jasmin, Drogerie Polskie, Espiro Group i Jawa Drogerie, które wystosowały list otwarty do premier Beaty Szydło, a także Vistula Group, Media Expert/Terg, Kan, Lancerto, Solar, CCC, PBH Quiosque, PSB Polskie Składy Budowlane, Yes, Ziaja, Taranko, Kolporter, Marketing Investment Group, Wojas Trade, Martes Sport, OTCF, Kazar Footwear, Gino Rossi/Simple Creative Products, które wspólnie z PRCH sprzeciwiły się wprowadzeniu zmian, wysyłając do przedstawicieli rządu list otwarty. Nieco dalej posunęli się przedsiębiorcy zrzeszeni w Polskiej Sieci Handlowej Lewiatan, organizując protest przed siedzibą Sejmu. Inne zmiany zapisane w projekcie – m.in. wprowadzenie niższej stawki – 1,3 proc. dla przychodu do wysokości 300 mln zł miesięcznie uzyskanego ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowe wolne od pracy – zostały przez branżę uznane za kosmetyczne.

Dotrzech razy sztuka

Projekt ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej po raz drugi trafił więc do poprawy. Tym razem rządzący zapowiedzieli, że zniknie sporna definicja franczyzy, a sieć franczyzowa będzie rozumiana nie tylko jako połączenie przedsiębiorstw znakiem towarowym, ale również udziałem kapitałowym własności. Zniknąć ma także zapis o opodatkowaniu sklepów internetowych. Niejasny jest również los metody naliczania podatku. – Propozycją podatku progresywnego zainteresowała się Komisja Europejska i skierowała do nas pismo, aby złożyć w tej sprawie wyjaśnienia. Nie daję gwarancji, że nie musimy się wycofać z podatku progresywnego i przejść na stawkę liniową. Wówczas konstrukcja podatku będzie inna z kwotą wolną od podatku dużo wyższą niż obecnie [18 mln zł rocznie – przyp. red.] – powiedział Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, w rozmowie z Beatą Michniewicz, dziennikarką radiowej Trójki. Takie rozwiązanie z pewnością ucieszyłoby handlowców, którzy wielokrotnie zgłaszali podobne propozycje. – Jeśli jednak rząd zdecyduje się wprowadzić taki podatek, to uważamy, że powinien on być powszechny, liniowy i nie wyższy niż 0,4 proc. od przychodu firmy handlowej – napisała Renata Juszkiewicz, prezes zarządu POHiD, w liście otwartym do premier Beaty Szydło. Na ostateczne efekty i uzgodnienia trzeba jednak poczekać.

Kategorie