EN

Z otwartymi ramionami

Rynek inwestycyjny i finansowy
W ciągu ośmiu lat w mniejszych polskich ośrodkach miejskich powstało 160 nowych inwestycji i 35 tys. miejsc pracy. Samorządowcy nie zasypiają więc gruszek w popiele i starają się poprawić wynik, doskonaląc umiejętności pozyskiwania i obsługi zagranicznych inwestorów

Znaczenie zagranicznych inwestycji dla polskiej gospodarki jest duże, co potwierdził Mateusz Morawiecki, wicepremier i minister rozwoju, przedstawiając w połowie lutego strategię gospodarczą Polski na kolejne lata. Według nowego, rządowego, długofalowego planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, inwestycje zagraniczne w naszym kraju są jednym z elementów pierwszego filaru tego programu – reindustrializacji. Te kwestie są istotne nie tylko dla Mateusza Morawieckiego, ale przede wszystkim dla samorządowców. To im w coraz większym stopniu zależy na przyciągnięciu międzynarodowych kontrahentów do swoich miast i regionów. Pozyskanie inwestora oznacza bowiem dodatkowe miejsca pracy, a co za tym idzie – środki na utrzymanie dla mieszkańców. Dla władz to dodatkowo test ich sprawności działania.

Klimat, nie wielkość

W walce o zagranicznych inwestorów polskie samorządy muszą się wykazać bardzo dobrym przygotowaniem do obsługi przyszłego kontrahenta, począwszy od właściwego dostosowania terenów do sprzedaży po odpowiedni marketing i reklamę swoich zasobów. Konkurują bowiem nie tylko między sobą, ale także z innymi miastami na arenie międzynarodowej. Samorządowcom pomagają nieco statystyki. Jak wynika z raportu „Atrakcyjność inwestycyjna Europy 2015” przygotowanego przez firmę doradczą EY, Polska zajmuje pierwsze miejsce pod tym względem w Europie Środkowo-Wschodniej – tak uważa 38 proc. ankietowanych. – Polska jest również liderem w Europie Środkowo-Wschodniej pod względem bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) – 132 inwestycje w roku 2014 w porównaniu ze 107 w roku 2013 (zmiana o 23 proc.). Polska plasuje się na drugim miejscu w Europie Środkowo-Wschodniej i trzecim na kontynencie ogółem pod względem liczby miejsc pracy stworzonych dzięki BIZ w roku 2014 (15 485 wobec 13 862 w 2013, zmiana o 12 proc.) – czytamy w raporcie. Te dane to jednak za mało. Liczy się wymierny efekt. Czy mniejsze miasta i gminy (do 100 tys. mieszkańców) w Polsce mają siłę przebicia? Czy są profesjonalnie przygotowane do pozyskania i zatrzymania kontrahenta? Duże, bardziej rozpoznawalne miejscowości mają ułatwione zadanie – dysponują większym budżetem, środkami na marketing i możliwościami dotarcia do potencjalnych inwestorów. Jednak, jak przekonuje szef Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ), to nie wielkość miasta determinuje umiejętności pozyskiwania inwestorów. – W ramach trwającego wiele lat procesu udaje nam się uświadamiać włodarzom mniejszych ośrodków, jak ważna dla ich miasta i regionu jest współpraca z zagranicznymi inwestorami, i jak opłacalny jest wysiłek włożony w ich pozyskiwanie. Chodzi o to, aby ośrodki mniejsze nie wstydziły się swojej urody, dostrzegły swoje atuty i umiały umiejętnie je wyeksponować. Głównym czynnikiem decydującym o powstaniu nowych inwestycji nie jest wielkość miasta, ale klimat inwestycyjny, jaki w nim panuje. Stopień przygotowania do prowadzenia negocjacji czy stopień przygotowania terenów inwestycyjnych są ważne, ale inwestorzy patrzą także na jakość życia w danym mieście. Z tym jest coraz lepiej. Statystyki wskazują, że prawie 40 proc. inwestycji w ciągu ostatnich 7-8 lat było lokowanych poza wielkimi ośrodkami. To oznacza 160 zakładów i 35 tys. miejsc pracy. W takich miejscowościach, jak: Zajączkowo, Świecie, Nowa Sól, Stargard, Mielec, Niepołomice, Polkowice Śląskie – mówi Sławomir Majman, prezes zarządu PAIiIZ, która promuje m.in. mniejsze ośrodki miejskie poza granicami kraju. Z jego opinią zgadza się Sława Umińska-Duraj, prezydent Piekar Śląskich: – Małe miasta potrafią zapewnić znacznie bardziej zindywidualizowane podejście do inwestora i przeprowadzić niezbędne ustalenia w krótszym czasie ,niż ma to miejsce w dużych jednostkach miejskich. Zupełnie inna będzie pozycja małego lub średniego przedsiębiorcy w dużym mieście, gdzie inwestorów podobnej skali jest wielu, a zupełnie inaczej będzie on postrzegany w mniejszym mieście, które stara się dynamizować rozwój gospodarczy. Poza tym należy zwrócić uwagę na fakt, iż obecnie mniejsze miasta, a nawet gminy wiejskie, coraz efektywniej zabiegają o inwestorów. Mają też coraz lepiej przygotowane do tego kadry i narzędzia – zauważa Sława Umińska-Duraj. O rosnącej świadomości samorządowców w kwestii pozyskiwania inwestorów świadczy także współpraca podejmowana z PAIiIZ-em. W połowie grudnia 2015 roku kolejnych osiem miast, których wielkość nie przekraczała 100 tys. mieszkańców, podpisało umowy o współpracy z Agencją. Wśród nich: Chełm, Legnica, Piekary Śląskie, Płock, Skarżysko-Kamienna, Świętochłowice, Zabrze oraz Zgierz. Dzięki temu liczba miast-partnerów PAIiIZ wzrosła do 55.

Czego pragnie inwestor?

Kim jest zatem inwestor, który potencjalnie mógłby zainwestować w mniejszej miejscowości i na czym mu zależy? – Mniejsze miasta są atrakcyjne głównie dla firm z sektora produkcyjnego, które szczególną wagę przywiązują do dostępności wykwalifikowanej kadry pracowniczej i możliwych do pozyskania grantów niż do lokalizacji przy węzłach autostradowych i dużych aglomeracjach, jak to ma miejsce w przypadku deweloperów magazynowych – twierdzi Tomasz Olszewski, dyrektor działu powierzchni magazynowo-przemysłowych w Europie Środkowo-Wschodniej w JLL. Siły roboczej w mniejszych miastach akurat nie brakuje. Niektóre jeszcze niedawno odnotowywały 20-proc. poziom bezrobocia, np. Złotoryja, gdzie – dzięki staraniom PAIiIZ-u, po podpisaniu z końcem 2015 roku umów inwestycyjnych z dwiema firmami z zagranicznym kapitałem: Borgers Polska i Schneider Pojemniki Transportowe – powstanie 700 nowych miejsc pracy. Pracownicy są, jednak ważniejsza sprawa to ich przeszkolenie, związane często z koniecznością przekwalifikowania i doszkolenia. – Zagraniczni inwestorzy stawiają na kapitał ludzki, dobrze wykształcone kadry, zwłaszcza technicznie, i wysoką kulturę pracy. Nie chcemy być tylko montownią, zależy nam także na inwestorach wykorzystujących nowoczesne rozwiązania np. solarne czy fotowoltaiczne. W tym celu stworzyliśmy w szkołach zawodowych system klas patronackich. W nich kształci się młodzież, która później wychodzi na rynek pracy z bardzo dobrym przygotowaniem do zawodów wymagających znajomości najnowszych technologii, np. elektronicy czy elektromechanicy. Działa np. klasa z branży grzewczo-ciepłowniczej (współpraca z firmą Winkelmann), hutniczej (współpraca z KGHM). Poza tym doraźnie odpowiadamy na potrzeby rynku pracy w ramach kształcenia ustawicznego – mówi Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy. Idealny pracownik oprócz wykształcenia technicznego powinien wykazać się również znajomością języka obcego. To dotyczy także przedstawicieli miast, którzy swoimi kompetencjami świadczą o jakości zarządzania daną gminą. – Jeden z naszych inwestorów z kapitałem tureckim zdecydował się zainwestować w naszym mieście dlatego, iż dyrektor Centrum Obsługi Inwestora w Skarżysku-Kamiennej mówi biegle w trzech językach obcych, a jednym z nich jest właśnie turecki – zauważa Konrad Krönig, prezydent Skarżyska-Kamiennej.

Szlachetna oszczędność

Kolejnym elementem układanki są zachęty inwestycyjne. Lokalne władze mogą wspomóc inwestora, oferując mu zwolnienia z podatku od nieruchomości. Część przywilejów jest także dostępna po ulokowaniu inwestycji w specjalnej strefie ekonomicznej (SSE) – chodzi głównie o ulgi w podatku CIT. Na wykorzystanie tej pomocy firmy mają czas do 2026 roku, czyli ostatniego roku działalności SSE. Inwestycje na obszarach oferujących preferencyjne warunki prowadzenia biznesu są właśnie z tego powodu bardzo popularne, zwłaszcza wśród firm zagranicznych. – 1/3 wszystkich inwestycji zagranicznych w Polsce jest lokowana w SSE, z czego 20 proc. to inwestycje polskiego kapitału, a 80 proc. – zagranicznego – mówi Sławomir Majman. Dodatkowo samorządy mogą wspomagać inwestora w staraniach o uzyskanie grantu z programów rządowych. – Inwestorzy nie przywiązują już takiej wagi do zwolnień podatkowych w zakresie lokalnym. Bardziej bazują na tych, których udzielić może rząd. W sytuacji, kiedy pozyskamy partnera biznesowego dzięki staraniom PAIiIZ-u, wówczas stroną staje się również rząd, a ma on większe możliwości stosowania ulg i zwolnień podatkowych – wyjaśnia Tadeusz Krzakowski. A na jaką pomoc publiczną mogą liczyć inwestorzy? – Podczas prezentowania oferty przedstawiamy potencjalnemu inwestorowi także zestawienie uwzględniające wszelką pomoc publiczną, którą może otrzymać. Są to dwie formy pomocy publicznej: gotówkowa i bezgotówkowa. Pierwszy przypadek: na inwestycje strategiczne – kilkanaście największych inwestycji w roku – rząd proponuje granty. W ubiegłym roku sięgały one od 4 do 7 proc. wartości inwestycji. Pomoc bezgotówkowa obejmuje m.in. zwolnienia w SSE. Jeśli chodzi o wspieranie finansowe inwestorów, Polska charakteryzuje się szlachetną oszczędnością – zauważa Sławomir Majman.

To, conajważniejsze

Żaden partner biznesowy, nawet tak sprawny jak PAIiIZ, nie odrobi pracy domowej za samorządowców. Gminy muszą starać się jak najlepiej przygotować do pozyskania kontrahenta. Jednak nie wszystkim udaje się sprawnie przebrnąć przez te formalności, które w oczach inwestora są podstawą dalszych rozmów. – Liczbę inwestycji w mniejszych miastach ogranicza czasem niewystarczające przygotowanie ich zarządców do podjęcia współpracy. Inwestor potrzebuje gruntu, który stanowi całość i ma jednolitą strukturę właścicielską. Jego funkcja musi być jasno określona i zapisana w planie zagospodarowania przestrzennego gminy. Nie bez znaczenia jest również uzbrojenie terenu i skomunikowanie go z miastem. Niestety, w tym zakresie wciąż dostrzegamy braki – zauważa Tomasz Olszewski.

Rosnąca liczba miast-partnerów PAIiIZ-u świadczy jednak o powolnej zmianie w tej kwestii. – Mamy w dużym stopniu zorganizowaną politykę planistyczną. Tam, gdzie posiadamy tereny inwestycyjne, obowiązują miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Mamy również studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Funkcja miejsc przeznaczonych na inwestycje jest ściśle określona. Posiadamy strategie rozwoju miasta do 2030 roku, w której zawarliśmy oczekiwania wobec przyszłości naszej gminy – chwali swoje miasto Dawid Kostempski, prezydent Świętochłowic. Świadome wagi sprawy są również władze Piekar Śląskich. – Nasza oferta obejmuje tereny inwestycyjne zróżnicowane zarówno pod względem lokalizacji (blisko centrum lub na obszarach peryferyjnych), jak i powierzchni oraz przeznaczenia (np. działalność produkcyjna czy usługowa). Sukcesywnie podejmujemy działania zmierzające do poprawy skomunikowania naszych terenów inwestycyjnych oraz ich uzbrojenia, tak aby przedsiębiorcy rozważający inwestycję na terenie Piekar mogli w miarę szybko zrealizować proces inwestycyjny. Część naszych obszarów jest włączona do zasobu Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej – podkreśla Sława Umińska-Duraj. W zakresie oferty dla inwestorów również Legnica nie zamierza pozostać w tyle. – Dbamy o uzbrojenie terenu, dobry dostęp komunikacyjny do działek. Oferujemy możliwe do zastosowania zwolnienia w podatkach lokalnych. Mamy miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego dla najważniejszych terenów inwestycyjnych. Stosownie do potrzeb wykazujemy elastyczność w granicach możliwości, które dają te plany. Cały czas staramy się zagospodarowywać nasze atrakcyjne tereny, czego przykładem jest będący wyłączną własnością gminy grunt o jednolitym kształcie i powierzchni ponad 100 ha w bliskim sąsiedztwie autostrady A4. To teren z olbrzymim potencjałem pod lokalizację dużej, ważnej inwestycji ze względu na interes kraju i regionu – twierdzi Tadeusz Krzakowski.

Profesjonalna obsługa

Powodzenie negocjacji zależy również od przygotowania miasta do obsługi inwestora. Pod każdym względem. I miasta dysponują tu całym arsenałem środków. – W Skarżysku-Kamiennej powołaliśmy Radę Gospodarczą skupiającą przedsiębiorców lokalnych z terenu miasta i powiatu oraz Centrum Obsługi Inwestora, które w profesjonalny sposób obsługuje nie tylko firmy lokalne, ale i podmioty zewnętrzne. Jedną z pierwszych moich decyzji, gdy zostałem prezydentem Skarżyska-Kamiennej, było stworzenie Miejskiej Bazy Terenów Inwestycyjnych, czyli portalu, na którym potencjalny inwestor może znaleźć wszystkie działki inwestycyjne na terenie miasta, nie tylko te będące w rękach gminy, ale i prywatne – opowiada Konrad Krönig. – W naszym mieście proces inwestycyjny przebiega w całości pod opieką służb samorządowych. Tu wydajemy pozwolenia i decyzje niezbędne do realizacji inwestycji. Powołany jest zespół obsługujący i wspierający inwestorów – dodaje Tadeusz Krzakowski. Także w Piekarach Śląskich dbają o potencjalnych inwestorów najlepiej jak można. – W naszej gestii leży przede wszystkim kompetentne przeprowadzenie inwestora przez proces decyzyjny i negocjacyjny, tak aby nie tylko podkreślać nasze atuty, ale również, w miarę możliwości, neutralizować problemy natury biurokratycznej, która niestety nie jest tu zbyt łaskawa. Do przeszłości odchodzą sytuacje, w których miasta nie dysponują materiałami ofertowymi i brak jest osób zdolnych prowadzić negocjacje w języku obcym. W Piekarach wciąż usprawniamy działalność Biura Obsługi Inwestora, zaś spotkania na kolejnych etapach procesu decyzyjnego prowadzi zastępca prezydenta miasta, wspierany przez przedstawicieli odpowiednich wydziałów – informuje Sława Umińska-Duraj.

Marketing ireklama

Mniejsze miasta z racji tego, że nie są wielkimi ośrodkami muszą starać się wypromować, aby zaistnieć w świadomości potencjalnych inwestorów. Część z nich korzysta ze współpracy z PAIiIZ-em, licząc na rozległą siatkę kontaktów, którą posiada Agencja na arenie międzynarodowej. – Dzięki PAIiIZ-owi o naszym istnieniu dowiadują się inwestorzy z całego świata. I może się okazać, że nasza oferta jest bardziej interesująca niż propozycje większych miast, np. z uwagi na niższe koszty realizacji inwestycji – mówi Tadeusz Krzakowski. I dodaje: – Sami nie organizujemy np. misji gospodarczych, bo to trudne dla niewielkiej gminy. W partnerstwie z PAIiIZ zyskujemy więcej szans i możliwości – twierdzi. Legnica liczy więc na zewnętrzną promocję. Umowy o współpracy między Agencją a miastem zakładają intensywny program szkoleń pracowników gminy i doradztwo z zakresu promocji. – Kładziemy nacisk na promocję miasta w internecie – to jedna z najskuteczniejszych dróg dotarcia do potencjalnych kontrahentów. Na drugim miejscu są wizyty osób zarządzających miastem u inwestorów. W każdym zakresie służymy pomocą i doradztwem. Coraz więcej polskich miast ma przyzwoite strony internetowe, dobrze przygotowane materiały promocyjne, odpowiednich ludzi do prowadzenia negocjacji – zauważa Sławomir Majman. Agencja stale prowadzi również proces audytu działek. Narodowy katalog nieruchomości inwestycyjnych w Polsce firmowany przez PAIiIZ to ponad 2,6 tys. ofert. Są jednak miasta, które poszukują inwestorów także na własną rękę. – Uczestniczymy w ramach Górnośląskiego Związku Metropolitalnego, czyli komunalnego związku 14 gmin, w targach inwestycyjnych: jesteśmy obecni zarówno w marcu na targach MIPIM w Cannes, jak i na targach Expo Real w Monachium. Mamy wówczas jedną spójną ofertę inwestycyjną. Dzięki temu nie walczymy o inwestorów między sobą, ale przedstawiamy się jako duży podmiot metropolitalny, gdzie zlokalizowanych jest wiele terenów o różnym przeznaczeniu i różnych funkcjach. Organizujemy także liczne misje gospodarcze, pokładamy nadzieje w miastach partnerskich, szczególnie tych, które niedawno pozyskaliśmy – jak chińskie miasto Tayan w prowincji Szan-tong – podkreśla Dawid Kostempski.

PAIiIZ jak kółko łowieckie

W 2015 roku PAIiIZ zamknął 56 projektów inwestycyjnych, dzięki którym w Polsce powstało 9 tys. miejsc pracy, a nakłady inwestycyjne wyniosły łącznie 766,9 mln euro. Sektor produkcyjny odpowiadał za inwestycje o wartości 676 mln euro i 4,3 tys. nowych miejsc pracy. Najchętniej inwestowały w Polsce firmy produkcyjne z Niemiec, Korei Południowej i USA. Od początku 2016 roku Agencja zamknęła siedem nowych projektów inwestycyjnych, tj. 1,5 tys. nowych miejsc pracy. Dwie firmy zainwestują w sektor usług dla biznesu, dwie w centra badawczo-rozwojowe, jedna inwestycja dotyczy sektora informatycznego, jedna – motoryzacyjnego i ostatnia – wodno-kanalizacyjnego. Według ankiety przeprowadzonej wśród inwestorów zagranicznych przez PAIiIZ (we współpracy z Grant Thornton i HSBC) we wrześniu i październiku 2015 roku, 98 proc. ankietowanych firm jest zadowolonych z inwestycji w Polsce i zainwestowałaby tu ponownie. Inwestorzy zapytani, jak oceniają klimat dla biznesu w skali od 1 (bardzo zły) do 5 (bardzo dobry), ocenili Polskę na 3,7 punktów – jest to najwyższy wynik od 2007 roku, kiedy to przeprowadzono badania po raz pierwszy.

Kategorie