EN

Urbanistyka sterowana przez los

Zagięta strona
Nadszedł czas, by znaleźć ochotnika do napisania felietonu – powiedziała redaktor naczelna. Zapadła cisza

Było piękne, dość późne piątkowe popołudnie. Do tej pory jakoś nikt się nie zgłosił, a gazeta dosłownie za chwilkę miała iść do druku. Zapadła bardzo niezręczna cisza. – No dobrze, skoro jest tylu chętnych, musimy kogoś wybrać demokratycznie. Proszę, żeby ktoś przyniósł z kuchni odpowiednią liczbę słomek – usłyszeliśmy z pozoru niewinną prośbę. – Ja! Ja pobiegnę i nawet obetnę jedną od razu – krzyknęłam. Chodziło mi o uniknięcie dalszego ciągu. Myślałam, że jeśli sama się tym zajmę, sama wezmę sprawy w swoje ręce, to los mnie oszczędzi. I rzuciłam się pierwsza do losowania profesjonalnie wymieszanych i skrytych w dłoniach naczelnej słomek. I co? I stało się to, co wydawało się niemożliwe. Trzymałam w ręku pięknie, skośnie obciętą słomkę. Nie, to przecież nie może być prawda. I jak tu nie wierzyć w złośliwość losu. Jeśli w ogóle takie coś jak los istnieje. Choć wiedziałam, że to nie ma sensu, i tak przymierzyłam moją nieszczęsną słomkę do pozostałych. Ujmę to tak: cieszę się, że dostarczyłam reszcie aż tyle radości. Tyle szczerego śmiechu już dawno nie słyszałam... Nie widziałam też dawno tylu spadających kamieni. Z serca. No świetnie, ale co teraz? – Podziękuj tym, którzy przed laty wymyślili instytucję zagiętej strony, czyli felietonu tak właśnie nazwanego – usłyszałam. No dziękuję, ale w czym mi to pomoże? Na pytanie o pomysł na felieton, ktoś rzucił: – Napisz o losowaniu. No więc piszę. Wracając jednak do losu, to jednak los nie jest łaskawy. W zawodach sportowych dla ludzi z branży nieruchomościowej drużyna głównego sponsora nie dociera na miejsce zawodów. Taki los. Można wręcz rzec – pech. Były też różnego typu loterie w branży, jak chociażby ta podczas konferencji, gdy losowano biżuterię, produkowaną przez firmę, która jest w grupie kapitałowej jednego z deweloperów, oraz rower – model dystrybuowany przez firmę dostarczającą rozwiązania dla dwuśladów do biurowców. Pan patrzący na rower z iskrą w oku losuje kolię. Pani, nie do końca zainteresowana wynikiem losowania, zajęta rozmową, wygrywa rower. Niestety, pani nie chce się zamienić. Co do zdania się na los, to osobiście chciałabym, by w nieruchomościach przypadek rządził tylko i wyłącznie w sytuacjach podobnych do wyżej opisanych. Jeśli chodzi o urbanistykę i architekturę, wolałabym, by los nie był dopuszczany do głosu. Na razie niestety, w niektórych lokalizacjach, niektórych miastach, wygląda to tak, jakby ktoś wziął kostki do gry i rzucił je na mapę. I kształt dzielnicy lub osiedla prezentuje się – delikatnie mówiąc – losowo. Niektóre koncepcje urbanistyczne wyglądają jak z filmu Barei, gdzie pani menedżer powierzchni płaskich potrąca makietę i losowo ustawia osiedle na nowo. Chętnie w miejsce takich zachowań zobaczyłabym przemyślane działania. Projekty wybrane przez jakichś specjalistów, przez komisje, przez kogoś, kto się zna, może w jakimś głosowaniu mieszkańców, osób zainteresowanych. I nie mówię tu tylko o centrach polskich miast, zburzonych niegdyś i nadal nieodbudowanych. Urbanistyka w Polsce kuleje, jak kraj długi i szeroki. Czy to budowa nowego osiedla, czy układ budynków w centrum. Proszę bardzo. Bierzemy kostki i rzucamy. Tu budynek, tu pusto, tu jakiś parking, tu nie, nie połączymy z innym budynkiem. Wejście do metra, aha, nie, no niepotrzebne wyjście z tej strony. Połączyć z innym przejściem podziemnym, nie, no też nie potrzeba. Przecież nic nie musi być spójne, ani tym bardziej sensowne i przemyślane. Może ktoś coś wymyśli w międzyczasie. I znów zdajemy się na los. A osiedle? A może tu. Teren podmokły, zalewowy? Nie szkodzi. Padło na to miejsce, to niech już będzie. Przecież nie trzeba decydować. Los tak chciał, to już zmieniać nie będziemy. I nie wnikajmy, kto kieruje losem, bo to już całkiem inna bajka... A kto to zaprojektuje? A może ktoś się trafi. Pierwszy lepszy, najlepiej tańszy. Znów dzieło przypadku. A akurat co jak co, ale nasz piękny kraj ma takie działki, o których zagospodarowanie powinno walczyć grono czołowych światowych architektów. I wybór powinien być świadomą decyzją. A nie dziełem przypadku.

Kategorie