EN

Wirus straszy giełdy

Raport giełdowy
Początek roku upłynął pod znakiem… epidemii w Chinach. Koronawirus zachwiał podstawami gospodarki światowej, uderzając w kluczowy dla światowego handlu chiński potencjał produkcyjny i handlowy. W Polsce początek roku upłynął niemrawo, ale dla budowlanki i deweloperów był udany

Wybuch epidemii koronawirusa zogniskował uwagę mediów na całym świecie. Dość szybko się okazało, że próba powstrzymania epidemii i drastyczne środki podjęte przez władze chińskie będą miały wpływ na tamtejszą gospodarkę: w końcu Chiny zaopatrują globalną gospodarkę nie tylko w surowce, ale na ich terenie znajdują się też tysiące zakładów produkcyjnych. Analiza łańcuchów dostaw w dziesiątkach branż już po kilkunastu dniach skłoniła specjalistów do stwierdzenia, że koronawirus może wywołać kryzys finansowy właśnie z powodu tego, że sparaliżował ważny gospodarczo region w Chinach i tym samym całą tamtejszą gospodarkę, odczuwającą i tak skutki spowolnienia i wojny cenowej z USA. Chiński bank centralny obniżył stopy procentowe i zasilił system międzybankowy 300 mld juanów. Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniżył prognozy globalnego wzrostu gospodarczego do 3,3 proc., a wraz z rozprzestrzenianiem się wirusa możliwe są dalsze rewizje w dół. Transport, logistyka, działalność wydobywcza, a także turystyka – to sektory, które najbardziej cierpią na epidemii. W Europie głównym wydarzeniem początku 2020 roku było zmaterializowanie się brexitu, choć na razie główna jego część – handlowa – pozostaje tematem dalszych negocjacji, co na pewno nie wpływa na pewność prowadzenia biznesu na Wyspach Brytyjskich. Negocjacje oznaczają zmianę sytuacji firm importujących i eksportujących swoje towary i usługi do i z Wielkiej Brytanii. Obecnie najlepiej prosperującym regionem świata z dużych gospodarek jest Ameryka Północna wskutek bardzo dobrej sytuacji w USA. Bardzo pozytywne dane o stanie zatrudnienia, wzrosty w kredytach konsumenckich powodują, że inwestorzy optymistycznie patrzą na tamtejszy rynek akcji, na co wpłynął zakończony sezon wyników za ostatni kwartał ubiegłego roku – grubo ponad połowa spółek zaprezentowała wyniki lepsze od oczekiwań analityków, co wpłynęło pozytywnie na indeks S&P 500 oscylujący wokół historycznych maksimów. W Polsce indeksy są pod wpływem nastrojów globalnych związanych z koronawirusem, można także zauważyć pogarszającą się kondycję dużych spółek należących do Skarbu Państwa – do spółek wydobywczych, energetyki dołączają kolejne podmioty, które stają się powodem do zmartwień dla inwestorów wskutek coraz bardziej widocznej ingerencji polityki w biznes. Gospodarka spowalnia – w czwartym kwartale wzrost wyniósł 3,1 proc. w ujęciu rocznym wobec 3,9 i 4,6 proc. w poprzednich kwartałach. Nadal jednak polska gospodarka znajduje się w ścisłej czołówce krajów Europy pod względem tempa wzrostu PKB i dalej tak pozostanie – przynajmniej według prognoz Komisji Europejskiej. Dobre dane o gospodarce nie wpływają jednak na notowania na warszawskiej giełdzie – do tego inwestorzy się przyzwyczaili. Impulsem mogłyby być zapowiadane wpłaty z pracowniczych planów kapitałowych, które rozpoczną się w tym roku. Szkopuł w tym, że na razie program nie cieszy się dużą popularnością, bo najwyraźniej Polacy stracili zaufanie do tej formy oszczędzania po trwającym od wielu lat demontażu OFE. Na razie jednak, według szacunków, na giełdę może trafić w 2020 roku około 2-3 mld zł, a w przyszłym roku około 4 mld zł. Od początku roku, w ciągu 8 tygodni WIG stracił prawie 1 proc., a WIG20 blisko 3 proc. Znacznie lepiej wypadły indeksy sektorowe – WIG-BUD zyskał 4 proc., a WIG-Nieruchomości ponad 6 proc. Segment budowlany zaskoczył wynikami dynamiki produkcji w całym sektorze – po trzech miesiącach spowolnienia ciepły styczeń sprawił, że wartość produkcji budowlano-montażowej była wyższa o 6,5 proc. niż w styczniu 2019 roku. Spowolnienie gospodarcze wpłynęło na wyhamowanie wzrostu cen materiałów, a także wynagrodzeń. Budowlanka nadal jednak cierpi na brak rąk do pracy i z niepokojem oczekuje otwarcia rynku niemieckiego dla Ukraińców. Jeszcze lepszy początek roku niż budowlanka zanotowali deweloperzy, których indeks wzrósł o ponad 6 proc., osiągając poziomy niewidziane od 2011 roku. W wywiadzie dla dziennika „Parkiet” szef Dom Development – jednej z gwiazd indeksu nieruchomościowego – zapowiedział, że jest jeszcze potencjał do wzrostów cen, a koszty nie utrudniają prowadzenia biznesu. Zapowiedział jednocześnie rozwój w innych – niż warszawska – aglomeracjach. W ostatnich tygodniach dobre perspektywy deweloperki stały się powodem do przejęcia polskich firm przez zagraniczne – Murapol, kontrolujący m.in. giełdowy Awbud, został przejęty przez spółkę joint-venture utworzoną przez fundusz Ares i Griffin Real Estate. Oba podmioty to fundusze private equity. Polski sektor deweloperski upatrzyły sobie firmy z Węgier – 56 proc. akcji Echo Investment ma węgierski Wing, a nowy właściciel Polnordu – Cordia – blisko 66 proc. Obaj nowi właściciele zapewniają, że nie zamierzają wycofywać spółek z warszawskiego parkietu. (Mir)

Odporni Węgrzy

Najbardziej odporny na spadki na początku roku okazał się budapesztański BUX – strata rzędu 0,3 proc. jest marginalna, szczególnie w obliczu faktu, że BUX znajduje się na historycznie wysokich poziomach. PX50 – podobnie jak WIG20 – zanotował spadek o ponad 2 proc.

Kategorie