EN

Nie tylko business mixer

Od redakcji
Przyznam z niejakim zażenowaniem, że nie zarobiłbym fortuny jako chef de cuisine, a moja obecność w domowej kuchni jest sporadyczna i raczej przypadkowa. A gdybym w przypływie szaleństwa zabrał się do robienia sałatki, goście znajdywaliby w niej kawałki moich palców. Jednak nikt nie pokona mnie w miksowaniu i mrożeniu truskawek, na co sezon właśnie się rozpoczął!

Podczas przerabiania kolejnego wagonu soczystych owoców skonstatowałem, że truskawki to jeden z niewielu smaków mojego dzieciństwa, który się przez te wszystkie dekady w zasadzie nie zmienił. A weźmy na przykład takie dzisiejsze pomidory o plastikowej konsystencji i papierowym smaku – w czym niby przypominają świeże, pachnące, ciepłe od słońca, zerwane prosto z krzaka bulwy? Komu potrzebny jest chrzan, który po ułożeniu na rybnym filecie nie wywołuje strumieni łez już na sam jego widok? Albo czosnek, po spożyciu którego nie przyczyniamy się do zmniejszenia populacji insektów w całej dzielnicy? Przykłady warzyw i owoców wypranych ze smaku i aromatu można mnożyć, cieszy zatem, że kolejne pokolenia poznają przynajmniej smak prawdziwych truskawek, które – szczególnie w postaci zmiksowanej, osłodzonej i zamrożonej – znikają w moim domu w zastraszającym tempie. Dedykowana, jednoosobowa komórka ledwo nadąża dowozić kolejne kobiałki i przerabiać zawartość. Z drugiej strony, uśmiech politowania wywołują – odkrywane na nowo przez rynek – wszelkiej maści eko-sorbety, czyli mrożone przeciery reklamowane jako hit i sprzedawane na mikroporcje za wcale nie mikroceny w centrach handlowych. A przecież przetwarzaniem i mrożeniem owoców parały się już nasze babcie! Taka domowa miazga, czasem dosłodzona odrobinę deficytowym cukrem, była przecież o niebo lepsza od PRL-owskiego loda, wyprodukowanego z wody i sproszkowanego mleka.

Ten gastronomiczno-nostalgiczny wywód to oczywisty wstęp do zapowiedzi materiałów w najnowszym numerze „Eurobuildu”. Najbardziej smakowita wydaje się analiza poświęcona food courtom w rewitalizowanych obiektach – zanim zjemy w nich coś pysznego w dobrym towarzystwie, inni muszą się sporo natrudzić i wydać niemałe kwoty. Komfortowe warunki powinny towarzyszyć nam wszystkim również w pracy, stąd nasz temat numeru – biura neuroinkluzywne, czyli przyjazne również osobom neuroatypowym. Rynek biurowy jest także osią wywiadu z prezesem firmy Torus, który patrzy na Was z okładki. Sprawdzamy ponadto, co nowego w magazynowych projektach brownfieldowych oraz w sektorze inwestycji hotelowych. W numerze również relacja z pionierskiego śniadania biznesowego zorganizowanego we współpracy z Bydgoską Agencją Rozwoju Regionalnego, również po raz pierwszy mamy dla Was wywiad z kimś, kogo po prostu nie da się nazwać "homo sapiens" – z ChatemGTP. Rozmowa dotyczy głównie rynku inwestycyjnego, a wypowiedzi sztucznej inteligencji na ten temat są… dość niepokojące. Na deser zaś serwujemy debiutancki felieton naszej redakcyjnej koleżanki, Ani Zamyłki, która pobuszowała trochę po Waszych balkonach.

Zapraszamy do lektury!

Kategorie