EN

O komforcie inaczej

Zagięta strona
Wielu marzy o zmianie ciasnego mieszkania w bloku na pokaźnych rozmiarów dom z ogrodem. Ale są i tacy, którzy postępują dokładnie na odwrót. I to wśród moich bliskich!

Może niektórzy pamiętają, że na „Zagiętej stronie” lubię pisać o osobistych sprawach. Nie inaczej będzie i tym razem. Otóż przeniosłam się niedawno z bemowskiego blokowiska (mimo wszystko cudownie je wspominam i za nim tęsknię) na nieco większy metraż. Z kolei mój brat z rodziną zamieni niebawem podwarszawskie mieszkanie na bliźniak kilka kilometrów dalej. Natomiast inni znajomi albo całkiem niedawno wynieśli się do szeregówek na przedmieściach Warszawy, Lublina czy Poznania, albo się za czymś takim rozglądają, albo jeszcze inaczej – szukają działki pod budowę wolnostojącego domu. Rodzice koleżanki po przejściu na emeryturę zamienili ciasne mieszkanie w bloku na domek nad jeziorem, by, jak twierdzą, na starość być bliżej natury, no i mieć „wybieg dla wnuków”. Tata jeszcze innej znajomej postanowił zamienić warszawskie życie na mazurską sielankę.

Czyli biznes się kręci, bo podaż nie nadąża za popytem. Miasta się rozlewają, a na przedmieściach coraz gęściej wyrastają zarówno szeregowce, czworaki i bliźniaki, jak i wolnostojące wille. Niektórzy deweloperzy rezygnują ze stawiania domów wielolokalowych, by skupić się na budownictwie indywidualnym, a ci, który specjalizują się w nim od dawna, ogłaszają kolejne inwestycje. Wcale nie malejąca popularność pracy zdalnej, poprawiająca się jakość infrastruktury transportowej i coraz większa dostępność usług poza centrum miast ułatwiają decyzję o wyprowadzce do spokojniejszej okolicy, z czystszym powietrzem i na większy metraż.

Odwrotna tendencja panuje natomiast jedynie wśród przyjezdnych studentów i absolwentów uczelni, którzy przenoszą się do dużych ośrodków, by zacząć samodzielne życie. Oni wolą centra, ruch, gwar i bezproblemowe nocne powroty do wynajmowanego lokum. Ich rodzinne gniazda miały natomiast na zawsze pozostać miejscem weekendowych wypadów po słoiki czy świątecznych spotkań z bliskimi. Też miałam taką nadzieję, ale kilka dni temu moi Rodzice oznajmili, że postanowili… sprzedać nasz rodzinny dom na wsi i przenieść się do mieszkania w mieście. Cóż, argumenty za taką zmianą są racjonalne i zrozumiałe dla wszystkich – mało kto na starość chce martwić się ogrzewaniem dużych (i w większości pustych) powierzchni i ich sprzątaniem, a także pielęgnowaniem pokaźnego ogrodu. W tak zwanym pewnym wieku problemem stają się również domowe schody czy pokonanie nawet niedużej odległości do sklepu, znajomych, lekarza czy apteki, coraz bardziej atrakcyjna za to wydaje się możliwość wyjścia na obiad na mieście.

Reszta rodziny, w tym moje rodzeństwo i ja, jakoś nigdy nie dopuszczała do siebie – całkiem przecież racjonalnej i możliwej – myśli, że nasz dom będzie miał kiedykolwiek innego właściciela. Tymczasem kupiec już czeka niecierpliwie na wyprowadzkę, a Rodzice intensywnie szukają nowego lokum. Co więcej, sprawia im to ogromną radość! Czekają na ten nowy rodzaj komfortu! Cieszę się więc razem z nimi, choć po cichu uroniłam niejedną już łzę nad drewnianym domem, pod którego dachem stawiałam pierwsze kroki i budowałam z bratem miasta z klocków, skąd wyruszałam na pierwsze randki i gdzie usłyszałam pierwsze rady zapamiętane na całe życie. Domem, który przyjął już kolejne pokolenie – moja starsza córka wymawiała tu pierwsze słowa i zażywała pierwszych letnich kąpieli w ogrodowym basenie.

Co będzie dalej? Już wiem, że będziemy całą rodziną (a trochę już nas jest!) zwiększać obłożenie tych bliższych i dalszych hoteli na czas świąt czy innych uroczystości rodzinnych. Mam także podejrzenia, że nowe mieszkanie stanie się dla Rodziców bazą wypadową do podboju świata, a przynajmniej jego polskiej części, na co do tej pory z różnych względów Mama i Tata nie mogli sobie pozwolić. Czas też, by Mama – po latach zajmowania się nami – odpoczęła od roli gospodyni. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, ale okazuje się, że hotele i pensjonaty mają całkiem atrakcyjne oferty dla gości, którzy Boże Narodzenie czy Wielkanoc chcą spędzić w komfortowych warunkach, a nie uwijając się w kuchni. Oczywiście z przyjemnością zaproszę Rodziców na święta do siebie – pierwsza inwestycja, duży stół, została już sfinalizowana.

Kategorie