EN

Adwokat bieli

Temat numeru
Richard Meier, jedna z największych ikon współczesnej architektury amerykańskiej, wrócił do Europy Środkowej, by zrealizować nowy projekt biurowy w Pradze. Laureat nagrody Pritzkera zdradza nam, o realizacji jakiego projektu w przyszłości marzy, dlaczego unika najgorętszych rynków nieruchomości oraz dlaczego uwielbia kolor biały

Mladen Petrov, "Eurobuild CEE": Witamy z powrotem w tej części Europy. Nie jest Pan zupełnym nowicjuszem w tym regionie. Oprócz tego, że jest Pan autorem dwóch praskich projektów, był Pan jednym z najbardziej znanych architektów, zaproszonych do przedstawienia propozycji projektu Lilium Tower w centrum stolicy Polski. Konkurs wygrała ostatecznie Zaha Hadid, ale realizacja tego przedsięwzięcia jest obecnie wstrzymana. Jak Pan zapamiętał Warszawę?

Richard Meier: Mam miłe wspomnienia z odwiedzin Warszawy w 2005 roku. Poznałem wówczas dwóch młodych architektów, którzy oprowadzili mnie po Waszej stolicy. Miałem też okazję wygłosić wykład dla studentów i byłem zdumiony, z jak ciepłym przyjęciem się spotkałem. Odniosłem podczas tamtego pobytu wrażenie, że Warszawa to miasto szare, które potrzebuje dobrej architektury. Ale najważniejsze, że w powietrzu czuć było dużo nadziei i optymizmu.

Zgodnie z Pana wizją, projekt Lilium miał być 121-kondygnacyjnym drapaczem chmur, który potencjalnie stałby się najwyższym budynkiem w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Zważywszy na kontekst, wydało mi się to właściwe. Choć drapacze chmur były w tym mieście czymś nowym, nie bałem się posunąć tak daleko. To samo zrobiłem w Pradze, gdzie moim pierwszym projektem było ukończone w 2008 roku City Tower - najwyższy w tym kraju budynek o wysokości 109 metrów (27 kondygnacji). Stolica Czech to miasto posiadające długą historię architektoniczną. Zawsze ceniono tam design - wzornictwo produktów, architekturę, grafikę... wszystkie te elementy są częścią historii miasta. Byłem niezwykle zadowolony, iż mogłem dołączyć do grona osób, które zaprojektowały m.in. praskie domy w stylu Bauhaus, a także budynki-ikony z XIX wieku. W Europie docenia się jakość, co nie zawsze ma miejsce w innych częściach świata.

Czy nie jest pewnego rodzaju sprzecznoś- cią wprowadzenie współczesnego stylu projektowania do miejsca historycznego, tak bardzo związanego z przeszłością? Czy miasta, takie jak Praga, są otwarte na tak śmiałą architekturę?
Nie uważam tego za sprzeczność. Żyjemy w continuum: ciągłość z przeszłością jest ważna, lecz trzeba także iść naprzód. Nasz ostatni projekt w Pradze był szczególnym wyzwaniem, ponieważ oznaczał równoczesne zmierzenie się z historycznym pięknem tego miejsca i stworzenie nowoczesnego wizerunku miasta na przyszłość. Musimy myśleć o teraźniejszości, lecz także o przyszłości.

Patrząc na portfel Pana projektów widzę, że nie pracuje Pan już na Bliskim Wschodzie i w Rosji, a te dwa rynki obecnie przyciągają największe nazwiska współczesnej architektury. Dużo się tam dzieje, tam są pieniądze. Dlaczego Pana tam nie ma?
Cóż, najwyraźniej Bliskiego Wschodu i Rosji nie interesuje to, co my robimy. [Śmiech.] Klienci na tych rynkach przede wszystkim szukają czegoś, co jest modne w danej chwili, czegoś co niekoniecznie ma tę ponadczasową jakość, lecz jest zwykłym trendem. Mam nadzieję, że uroda takich budynków nie minie. Powiedzmy, że takie obiekty stanowią coś innego niż to, nad czym my zwykle pracujemy.

Jest Pan jednym z najbardziej znanych architektów amerykańskich, przedstawicielem współczesnej architektury amerykańskiej. Czy stara się Pan, pracując za granicą, projektować zgodnie z tym stylem architektury w innych krajach?
Nie, raczej nie.

Co jest zatem dla Pana najważniejsze?
Czasem zdarza mi się powiedzieć inwestorowi "nie". Robię tak zawsze, jeżeli uważam, że nie będziemy mieli możliwoś- ci stworzenia czegoś, co będzie się wyróżniać. Nie waham się odmówić. Jeżeli ma to być kolejny budynek, który mógłby powstać w dowolnej pracowni, nie jest to zadanie dla nas. Nam chodzi o szukanie czegoś specjalnego. A to specjalne "coś" musi być związane z miejscem, jego rolą w mieście i znaczeniem dla mieszkańców, ponieważ, moim zdaniem, przestrzeń publiczna także powinna być częścią projektu. Trzeba zatem odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką jakość jesteśmy w stanie wnieść? Z mojego punktu widzenia są dwie bardzo ważne sprawy, gdy zaczynam myśleć o nowym projekcie - pierwszą jest jego kontekst, a drugą - klient. Nie da się stworzyć dobrego budynku bez dobrego klienta.

Jakie są pod tym względem różnice między rynkiem amerykańskim a europejskim?
Przede wszystkim w Europie realizacja pewnych rzeczy trwa dłużej niż w USA. Nie mówię, że jest to dobrze czy źle, stwierdzam fakt. Dla budynku tej samej wielkości mielibyśmy zatem dwa różne harmonogramy realizacji. Według harmonogramu amerykańskiego, realizacja zajęłaby prawdopodobnie połowę tego czasu, co w Europie. Zauważyłem też, że w Europie opinia publiczna ma istotny wpływ na projekt, jego kształt oraz szanse realizacji. Tutaj ludzie często krytykują pewne projekty - nie doświadczyłem tego na innych rynkach.

Jaka jest historia Pana związku z kolorem białym, który stanowi pańską swoistą wizytówką?
Kolor biały odkryłem w czasie projektowania mojego pierwszego budynku, dawno temu, w roku 1963. To najwspanialszy z kolorów. To proste: biel odzwierciedla pozostałe kolory, można przezeń zobaczyć wszystkie kolory tęczy. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nigdy nie jest ona po prostu biała. Prawie zawsze wpływa na nią światło i to, co się zmienia: niebo, chmury, słońce i księżyc.

W jakim jeszcze miejscu na świecie chciałby Pan zaprojektować budynek?
Bez wątpienia jest to Nowy Jork. Bardzo chciałbym zaprojektować tam wysokościowiec. Nie byłbym nawet wybredny, jeśli chodzi o lokalizację - mogłoby to być w dowolnym punkcie tej metropolii. W tym mieście jest jeszcze dużo miejsca dla wysokich budynków. Nie uważam jednak, że Nowy Jork jest najlepszym miastem na świecie. Każde miasto oferuje architektom możliwości działania, lecz marzę o tym właśnie projekcie, ponieważ z tym miejscem jestem związany na co dzień - tam mieszkam i uwielbiam patrzeć na to miasto z góry, z okien samolotu. Nowy Jork szybko się zmienia. Nie jestem np. fanem tych wszystkich pretensjonalnych wieżowców mieszkalnych, które deweloperzy stawiają ostatnio w całym mieście.

Jakie jest zatem Pana ulubione miejsce w Nowym Jorku?
Oczywiście dom, północna część Manhattanu.

Nieco zmienię pytanie. Który budynek w Nowym Jorku jest Pana ulubionym?
Byłoby to prawdopodobnie Muzeum Guggenheima. Moje ulubione budynki zmieniają się co jakiś czas, lecz do tego gmachu zawsze wracam.

Jak duża jest dziś pracownia Richard Meier & Partners Architects?
W biurze nowojorskim pracuje 60 osób, a w Los Angeles kolejne 40. Stale rozglądam się za utalentowanymi młodymi ludźmi, którzy mogliby dołączyć do zespołu. Między młodymi architektami w Ameryce widać dziś bardzo duże różnice, zależnie od tego, gdzie dana osoba studiowała. Jedną z głównych zmian, jaka nastąpiła jest to, że dzisiaj każdy ma świadomość ekologiczną i wszyscy bardzo się starają tworzyć projekty, które są w stanie sprostać wygórowanym standardom. Ekologii nie można dziś ignorować. Na szczęście wśród młodych projektantów jest wiele talentów. Osoby te są niepowtarzalne. Wątpię, żeby istniało coś takiego, jak uniwersalnie dobry młody architekt: są dobrzy Amerykanie, dobrzy Europejczycy, i tak dalej. A każdy reprezentuje miejsce, w którym żyje.

Jakie są Pana prognozy dla współczesnej architektury? Więcej gmachów w stylu Burj-Khalifa czy raczej powrót do budynków reprezentujących ponadczasową jakość?
Naprawdę trudno powiedzieć. To dobre pytanie, lecz obawiam się, że nie umiem przewidywać przyszłości. Muszę jednak powiedzieć, że patrząc na studentów i młodych architektów, których spotykam, jestem zadowolony, że są pełni energii, pracowici i skoncentrowani na pracy.

Czy przeglądając swój portfel budynków - zrealizowanych od początków kariery - widzi Pan jakikolwiek projekt, który chciałby Pan zaprojektować inaczej lub zmodyfikować go?
Nie.

Nie?
Nie.

Amerykański klasyk
Od ponad czterech dziesięcioleci 76-letni dziś Richard Meier kojarzony jest ze współczesną architekturą amerykańską. Zasady rządzące jego pracą zakorzenione są w ponadczasowych, klasycznych aspektach projektowania, takich jak miejsce, porządek oraz wykorzystanie naturalnego światła. - Naszym najważniejszym celem związanym z terenem jest stworzenie silnego poczucia "miejsca" poprzez usprawnienie lub przekształcenie istniejącego terenu w unikalny i prowokacyjny sposób - mówi Richard Meier. W jego budynkach stosowana jest ograniczona paleta materiałów, a nacisk kładzie się na lekkość, transparentność i precyzję wykonania. Przez wszystkie lata projekty tworzone przez pracownię Richard Meier & Partners Architects zdobyły 30 Krajowych Wyróżnień Honorowych przyznawanych przez Amerykański Instytut Architektów oraz ponad 50 wyróżnień od nowojorskiego oddziału Amerykańskiego Instytutu Architektów i innych instytutów regionalnych. W roku 1984 Richard Meier zdobył Nagrodę Architektoniczną Pritzkera, najbardziej prestiżowe wyróżnienie w świecie architektury, za projekt muzeum sztuki High Museum of Arts w Atlancie (stan Georgia). Pracownia jest znana z The Getty Center w Los Angeles, Kościoła Jubileuszowego w Rzymie, a także Charles and Perry Street Towers w Nowym Jorku. Pracownia stworzyła również niemal 20 projektów muzeów, w tym Muzeum Sztuki Współczesnej w Barcelonie oraz ostatnio Muzea Burda oraz Arp w Niemczech. Obecnie trwa realizacja City Green Court w Pradze, projektu firmy Skanska. W ramach stworzonego przez pracownię miejscowego planu zagospodarowania fragmentu 4. dzielnicy Pragi powstał też biurowiec City Tower. Dzięki opracowanemu planowi dzielnica Pankrác, niegdyś zaniedbana część Pragi, została przekształcona w nowoczesny i wielofunkcyjny rejon miasta.

Kategorie