EN

Spódnica na weekend

Temat numeru
Trzy kobiety, trzy Moniki, jedno miejsce pracy - plac budowy. Co sprawia, że nie chcą go zamienić na wygodne biuro, a gumowców na szpilki?

Rodzice bardzo chcieli, żeby urodził się syn. Urodziła się Monika. - Do tego przyszłam na świat w prima aprilis. Niezły żart, prawda? - uśmiecha się Monika Banasiak. Poniekąd nie zawiodła rodziców - wybrała zawód uważany stereotypowo za męski. Rozmawiamy w kontenerze, który służy za biuro na placu budowy na warszawskiej Ochocie. Jest środek zimy, siarczysty mróz, a za oknami powstaje kompleks mieszkaniowy. W najbardziej zaawansowanym etapie realizacji projektu będzie miała pod sobą 200 pracowników. Dziś jest ich mniej. Na wizytówce ma napisane "kierownik budowy" i jest jedyną kobietą wśród sześciu mężczyzn pracujących na tym stanowisku w firmie RD Bud. Na studiach - konstrukcje budowlane na Politechnice Wrocławskiej - dziewcząt było więcej: 20 na 100 chłopaków. Z tej dwudziestki tylko ona wybrała budowę jako miejsce pracy. Nie narzeka.

W centrum wydarzeń
Żywy organizm. Tak kobiety, z którymi rozmawiamy - inżynier budowy i dwie panie na stanowisku kierownika budowy - opisują swoje miejsce pracy. Nic nie zastyga w bezruchu, każdy dzień przynosi coś nowego. Niespodzianki, dobre i złe. Monika Wołoszka, inżynier budowy odcinka "E" autostrady A2 (Stryków-Konotopa) z firmy Budimex, pierwszy raz trafiła na budowę na czwartym roku studiów. Studentka Politechniki Warszawskiej odbywała tam praktyki. - Pierwszego dnia kierownik zabrał mnie na łąkę, na której pasły się krowy. W tym miejscu miała powstać obwodnica Stojadeł. W krótkim czasie otoczenie zaczęło się zmieniać. Każdego dnia działo się coś innego. Był stres, ale spodobała mi się dynamika tej pracy. Zrozumiałam, że to jest to, co chcę robić. Kalosze, kask, ciepła kurtka i do pracy! - wspomina Monika Wołoszka. Praca zazwyczaj zaczyna się o siódmej rano. Dla kierownika budowy kończy się ona później niż dla większości jego pracowników. Monika Ogrodnik, kierownik robót w konsorcjum z ramienia firmy Mostostal Warszawa przy budowie Autostradowej Obwodnicy Wrocławia, nie narzeka z tego powodu. - Był moment w mojej karierze, kiedy po skończeniu jednej z moich budów przez dwa miesiące pracowałam w głównej siedzibie firmy w Warszawie. Niestety, nie wspominam tego okresu najlepiej. Jestem pełna podziwu dla osób pracujących w biurze, ja do takiej pracy zupełnie nie jestem przyzwyczajona i nie potrafię się w niej odnaleźć. Plac budowy jest moim miejscem. I choć kojarzy się on głównie z męskim gronem, to - proszę mi wierzyć - kobieta też może się tu czuć jak ryba w wodzie. Na budowie cały czas coś się dzieje, poznaje się nowych ludzi, człowiek stawia czoła pojawiającym się, praktycznie na każdym kroku, problemom - twierdzi Monika Ogrodnik.

Na doczepkę, z kolegami

Pani Monika miała trafić na areny sportowe, ale ostatecznie znalazła się na placu budowy. - Zdawałam do szkoły sportowej, gdyż trenowałam lekkoatletykę. Wyniki miałam dobre, ale nie na tyle, aby związać swoje życie z tym sportem. Trafiłam do technikum, a dalej, za namową kolegów, na Politechnikę Lubelską, gdzie ukończyłam kierunek "budownictwo" ze specjalizacją "drogi, ulice i lotniska". Po studiach, prócz tej dwumiesięcznej przerwy między jedną a drugą budową, praktycznie ani jednego dnia nie spędziłam w biurze - opowiada. Na jej roku dziewcząt było jeszcze mniej - na 64 osoby przypadało trzy dziewczyny, ale studia ukończyły tylko dwie. Monika Banasiak żartuje, że to nadzieje rodziców co do płci potomka przesądziły o jej zamiłowaniu do męskich zawodów. Po ukończeniu studiów zaczęła pracę w biurze projektowym, ale musiała zrezygnować. To po prostu nie było to. Brakowało jej wyzwań. - Tu każdy dzień jest inny. Nigdy nie mam tak, że patrzę przez okno, zastanawiając się, czym sobie wypełnić czas. Może za mocno to zabrzmieć, ale ta niepowtarzalność w pracy sprawia, że budowa wręcz uzależnia, pomimo wielu niedogodności - wyznaje przedstawicielka firmy RD Bud.
Bo choćby takie buty. Na budowie chodzi się w gumiakach, w tym sezonie akurat na topie. Kierownik budowy jednak, ze względu na bezpieczeństwo, nie może pojawić się w markowych kaloszach niespełniających wymogów BHP. A producent wymaganych gumiaków nie pomyślał o kobietach i Monika chodzi po budowie w butach o trzy rozmiary za dużych, choć jest to numer najmniejszy z dostępnych w specjalistycznych sklepach.

Chłopaki z budowy
- Dorastając nie miałem koleżanek w swoim wieku, więc grałam w piłkę z chłopakami. Zawsze stałam na bramce - wspomina Monika Banasiak. Na placu budowy znów gra z chłopakami, ale tym razem ma więcej do powiedzenia. Nie każdy z nich jest skłonny słuchać, ale ona już ma na to sposoby. - Oczywiście, zdarza się, że ktoś chce mi robić na złość. Od razu wyczuwam pracownika i wiem, czy się dogadamy. Daję im odczuć, że mają rację, ale w ostateczności i tak robię po swojemu, z tym, że druga strona tego nie odczuwa. Oczywiście, zdarza mi się też nakrzyczeć. Na budowie płeć nie zawsze nam pomaga, ale to dla mnie nie ma aż takiego znaczenia. Ja na budowie jestem inżynierem i chcę, żeby tak mnie traktowano - podsumowuje.
Monika Ogrodnik uczy się relacji międzyludzkich na budowie każdego dnia - Uważam, że bardzo ważne jest indywidualne podejście do każdego człowieka. Na początku kariery, kiedy pracowałam na stanowisku majstra budowy, podlegający mi pracownicy chcieli, abym zwracała się do nich po imieniu. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, ale kiedy przekonałam się, że ma to pozytywny wpływ na postęp prac, zgodziłam się - wspomina. - Początkowo chłopaki trochę się ze mnie podśmiewali. Dziewczyna na budowie to był szok głównie dla starszych pracowników - wspomina Monika Wołoszka z Budimeksu. - Szybko jednak przekonali się, że to może być równorzędny partner. Miałam szczęście do bardzo fajnych ludzi. Nigdy nie przytrafiła mi się przykra sytuacja. Jeśli zdarzały się jakieś docinki, to były to raczej dowcipy. Ale to może kwestia mojego charakteru. Staram się dużo rzeczy obracać w żart. A poza tym, nie daję sobie w kaszę dmuchać - ostrzega pracowniczka Budimeksu.

Plusy i minusy
Monika Ogrodnik wyniosła z budowy pewność siebie. Organizacja, sumienność, zaangażowanie, spokój, opanowanie, odporność na stres, dokładność, skrupulatność, intuicja - kobiety wymieniają swoje najmocniejsze atuty, które przydają się w ich niełatwej pracy. Czy pracodawcom zależy na typowo kobiecych cechach? Nie zawsze. - Szukając pracy nieraz słyszałam od pracodawców: "wszystko fajnie pani Moniko, ale z paniami jest ten problem, że trzeba im wynająć osobne mieszkanie, przecież nie zamieszkają z panami" - zauważa Monika Banasiak.

W świetle branżowych raportów płacowych, opracowanych przez dział analiz Banku Danych o Inżynierach w ostatnim kwartale 2010 roku kobiety z tytułem inżyniera, zatrudnione w branży "budownictwo, nieruchomości i development" stanowiły 13,4 proc. badanej populacji. Dla porównania w 2009 roku pracowało w tym sektorze 19,7 proc. kobiet-inżynierów.

- Dysproporcje w zatrudnianiu i wynagradzaniu kobiet i mężczyzn w branży budowlanej nadal są zauważalne. W skali roku odnotowaliśmy 4-procentowy spadek liczby kobiet zatrudnionych w tym sektorze. Przyczyna? W ubiegłym roku, z racji dużej konkurencji na rynku pracy, mniej absolwentek po kierunku "budownictwo" znalazło pracę w zawodzie, zaś część pań już zatrudnionych w branży na stanowiskach inżynierskich (w roku 2009 były to głównie kobiety w wieku 26-30 lat) po założeniu rodziny zrezygnowało chwilowo z pracy - komentuje Anna Strożek, starszy specjalista ds. analiz Banku Danych o Inżynierach.

Średnie wynagrodzenie kobiet w tym sektorze wyniosło z końcem 2010 roku 5485 zł brutto. W skali roku wzrost średniej płacy kobiet w branży sięgnął 5,2 proc. Na tle średniego wynagrodzenia w Polsce, które w grudniu 2010 roku wyniosło 3605 zł (dane Głównego Urzędu Statystycznego), są to kwoty całkiem przyzwoite. Zwłaszcza gdy panie obejmują stanowiska kierownicze. Niestety, kobiety w budownictwie zatrudniane są głównie na stanowiskach specjalistycznych (78 proc.), a znacznie rzadziej - na kierowniczych (22 proc.). Specjalistki zarobiły z końcem ubiegłego roku średnio 4983 zł, natomiast kierowniczki - 7255 zł. Dla porównania - mężczyźni na stanowiskach specjalistycznych zarobili średnio 5597 zł, zaś kierownicy - 8464 zł.

A gdzie kobiety najbardziej chciałyby pracować? W rankingu "Firma dla Inżyniera 2010", opracowywanym co roku przez Bank Danych o Inżynierach, na pierwszym miejscu uplasowała się Skanska. Na drugim znalazł się Mostostal Warszawa, a na trzecim - Warbud. Dalej w zestawieniu były firmy: P.R.I. Pol-Aqua i Budimex.

- Dziś na budowach jest nas coraz więcej. Nikt już nie patrzy na kobietę jak na żyrafę w zoo. Na budowanej obecnie przez nas autostra- dzie A2 jest nas całkiem sporo. Dziewczyny spotkać można zarówno w biurze, jak i na samej budowie. I o to chodzi, bo kobiety łagodzą obyczaje - mówi Monika Wołoszka. Monika Banasiak czasem słyszy, że "baba na budowie, to jak baba za kierownicą", ale zaciska zęby. Czy żałuje wyboru? Oczywiście, że nie. - Koleżanki nas podziwiają. Mówią, że mamy silne charaktery. Szkoda tylko, że spódnice nie nadają się do pracy na budowie. Zakładam je wyłącznie na weekend.

Współpraca Radek Górecki

Kategorie