EN

Matki, żony, budowlanki

Matki, żony, budowlanki

Politycy spierają się o parytety na listach wyborczych, a kobiety z branży nieruchomości i budownictwa powoli, acz systematycznie, wnikają w środowisko i przejmują „męskie” obowiązki. Nam – facetom – to nie przeszkadza, choć konkurencji trochę się boimy

Emil Górecki

 

Kilka lat temu pani prezes pewnej budowlanej spółki wyznała mi z rozbrajającą szczerością: wie pan, budowlanka to mnie po prostu rajcuje! Jest ona pewnie jedną z nielicznych, bo kobiety do budowlanki jakoś się nie garną. Inne wycinki rynku są niemal wyłącznie damskie. Typowo męskich obszarów jest coraz mniej. Być może to wyraz politycznej poprawności, ale nikt z moich rozmówców na to nie narzekał. Prawie nikt.

– Kobiety-konkurenta w negocjacjach raczej się boję – wyznaje Robert Dobrzycki, szef Panattoni Europe na Europę Środkowo-Wschodnią. – A już najbardziej kobiety miękkiej, miłej i przyjaznej. Właśnie takie konkurentki mają największą szansę przekonać do siebie klientów i zgarnąć kontrakt. Dlatego w negocjacjach wolę je mieć po swojej stronie – dodaje.

Damska przewaga - merytoryczna

Jakie są damskie argumenty? Przede wszystkim merytoryczne. Jak przyznaje Robert Dobrzycki, kobiety na tych samych stanowiskach co faceci muszą mieć znacznie lepsze kwalifikacje i przygotowanie. Ponadto są najczęściej bardziej pracowite, zorganizowane i potrafią stworzyć lepszą atmosferę rozmów niż mężczyźni. Za najbardziej wpływowe w branży – w szczególności magazynowej – uznaje Renatę Osiecką, dyrektor agencji Axis Real Estate oraz prawniczki: Jolantę Nowakowską-Zimoch z kancelarii Lovells i Agnieszkę Stankiewicz z Norton Rose Piotr Strawa and Partners. Obie panie są w swoich kancelariach partnerami.

Na brak kobiet nie narzekają branże niejako okoliczne – architektura, wyposażenie, zarządzanie czy konsulting. Jednak kasę zwykle trzymają mężczyźni i u sterów niewielu banków i funduszy stoją kobiety. Wyjątkiem jest Agnieszka Jachowicz, dyrektor zarządzająca funduszami nieruchomości Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych Arka BZ WBK AIB. Jako wpływową wskazuje ją Padraic Coll, szef Irlandzkiej Grupy Deweloperskiej. – Żadna inna nie przychodzi mi do głowy. Czy wolałbym, żeby było ich więcej? Nie patrzę na to w ten sposób. Potrzebujemy po prostu ludzi znających się na branży, niezależnie od tego, jakiej są płci.

Wpływowa żona

Tadeusz Jachowicz, dyrektor Gleeds Polska, jak sam przyznaje, jest w szczególnej sytuacji. Na pytanie o wpływowe kobiety wymienia w pierwszej kolejności swoją żonę – Agnieszkę. Potem Małgorzatę Kosińską, która jest członkiem zarządu Pirelli Pekao Real Estate, Bożenę Krawczyk, menedżer regionalną Segro Poland, Sylwię Wąsowską, dyrektor operacyjną i finansową Panattoni Europe i Grażynę Młynarczyk, dyrektor sprzedaży i marketingu Espais Polska. – Moja działka – inżynieria budowlana, ma niewiele wpływowych kobiet, nawet w porównaniu do całej branży budowlanej. Jednak te, które osiągnęły tu sukces, są naprawdę bardzo dobre, a efekty ich pracy są często lepsze niż dokonania mężczyzn. Te kobiety muszą mieć określone cechy: pracowitość, wytrwałość, siłę charakteru i twardą rękę – wylicza Tadeusz Jachowicz. Dodaje jednak, że z żoną stara się nie pracować, by nie dopuścić do konfliktu interesów. Co najwyżej wymieniają się swoimi opiniami o rynku. – Nie przenosimy spraw zawodowych do domu. Nie mamy wiele czasu dla rodziny, więc staramy się go nie poświęcać na pracę.

Dyrektor Gleeds Polska jest absolwentem uczelni technicznej. Ma sporo koleżanek, które pracują dziś w różnych obszarach związanych z budownictwem, szczególnie w doradztwie ekonomicznym, przygotowaniu inwestycji, projektowaniu czy kontroli kosztów. – W tym środowisku kobiety są traktowane nieco inaczej, co wcale nie oznacza, że mają łatwiej. Po prostu mężczyźni stają się w ich towarzystwie bardziej uprzejmi, hamują swoje roszczenia przez co atmosfera pracy staje się przyjaźniejsza. Zawsze miło się z nimi współpracuje – mówi.

Szukam w branżach, które wydają się bardziej kobiece. O wpływowe kobiety pytam Jacka Twardowskiego, dyrektora handlowego Kristensen Group. – Myślałem o tym całą noc… Ich jest tak mało! Przeglądam inwestycje wakacyjne w Polsce od Krynicy Morskiej po Świnoujście, góry, Mazury… Wszędzie prym wiodą faceci! Z wyjątkiem dwóch hoteli Ireny Eris w Krynicy Zdroju i Ostródzie. A może po prostu nie mam szczęścia? – pyta. I dodaje, że zwykle spotyka kobiety wśród kupujących mieszkania wakacyjne. – Panie zmiękczają biznes. Więcej kobiet! – postuluje.

Nawet w strukturach samego dewelopera nie ma kobiet na stanowiskach dyrektorskich. I to nie tylko w Polsce. Choć w jego duńskiej ojczyźnie wszystkie rady, komisje, komitety w sektorze publicznym muszą w równym stopniu składać się z kobiet i mężczyzn, to w zarządzie spółki kobiet nie ma.

Głos mają agentki

W szukanie najważniejszych dam polskich nieruchomości, na moją prośbę, zaangażowało się całe warszawskie biuro agencji Cushman & Wakefield. Po wewnętrznym sondażu agenci dostarczyli mi listę. Otwiera ją Barbara Topolska, dyrektor generalna firmy deweloperskiej Neinver. Kolejne panie to: Lydia Loitz, menedżer ds. zakupów SEB, Sabine Dost-Young, senior executive z Aberdeen Immobilien KAG, Urszula Aumasson, dyrektor ds. rozwoju Orbis, Anna Fijałkowska, menedżer projektu w Europolis Real Estate Asset Management, Magdalena Szulc, country manager w firmie Segro, Monika Dębska, prezes zarządu agencji Knight Frank 
i – wymieniane już wcześniej Agnieszka Jachowicz z Arki BZ WBK AIB oraz Jolanta Nowakowska-Zimoch z kancelarii Lovells. Temat kobiet na wyższych stanowiskach jest najwyraźniej w Cushman & Wakefield szczególnie ważny, bo rozmawiać o tym chciały aż trzy panie: Dorota Skowrońska, dyrektor Działu Personalnego, Aneta Rogowicz-Gała, zastępca dyrektora Działu Zarządzania Nieruchomościami i Izabela Mucha, starszy rzeczoznawca z Działu Wycen i Analiz Rynkowych. Jak zauważyły, męska dominacja nie dotyczy wszystkich działów nieruchomości. – Kobiet jest więcej w sektorze doradczym, a szczególnie w pionach wynajmu powierzchni handlowych czy wyceny, gdzie liczy się budowanie długotrwałych relacji, dokładność, dbałość o szczegóły oraz harmonijna współpraca z klientami. O ile w firmach budowlanych kobiet jest statystycznie mniej, to w doradczych utrzymuje się nawet lekka ich przewaga. Wśród pracowników Cushman & Wakefield od kilku lat jest nas 55-60 proc. Nawet macierzyństwo nie przeszkadza nam w karierze – mówi Dorota Skowrońska.

 

Pracownik dobry, a nie kobieta

Panie nieśmiało przyznają, że wolą pracować z mężczyznami lub przynajmniej w zrównoważonym genderowo środowisku. – Z mężczyznami łatwiej dochodzi się do porozumienia, bo są nakierowani na cel. My, kobiety, często zbyt dużo uwagi poświęcamy detalom, czasem mało istotnym dla całości zadania. Wolimy zaplanować każdy szczegół operacji, zaś mężczyźni dążą do pomyślnego jej zakończenia, a powstałe w trakcie problemy rozwiązują na bieżąco. Zwłaszcza na kierowniczych stanowiskach panowie są bardziej syntetyczni w podejściu – analizuje Aneta Rogowicz-Gała.

Żadna z moich rozmówczyń nie wini jednak systemu i historycznych zaszłości o to, że w branży mimo wszystko przeważają mężczyźni. Nawet do pomysłu parytetu płci na listach wyborczych podchodzą z pewnym dystansem. Żadna z nich nie spotkała się z przejawami dyskryminacji w swej karierze. – Może dlatego, że nie starałyśmy się o pracę na budowie  jako inżynierowie tylko w firmie doradczej – śmieje się Dorota Skowrońska. Izabela Mucha deklaruje: – Gdybyśmy spotkały się z przejawem dyskryminacji, to wykorzystałybyśmy to jako szansę. Zagrożenie nas dopinguje!

Nikt nie domaga się dla kobiet specjalnego traktowania. – Uważam, że w naszej branży mechanizmy wolnego rynku pracy decydują o stanowiskach kobiet w firmach. Tu przede wszystkim liczy się wiedza i doświadczenie – uważa Tomasz Rydlewski, wiceprezes The Blue Ocean Investment Group. – Nie dzielę swoich pracowników czy partnerów biznesowych na kobiety i mężczyzn, najważniejszym kryterium jest poziom kompetencji – dodaje. Za wpływowe na rynku nieruchomości uznaje trzy kobiety, z którymi ma do czynienia: Annę Duchnowską, szefową Działu Zarządzania Nieruchomościami  i członka zarządu funduszu Polonia Property Funds, Urszulę Sekułę, dyrektor ds. rozwoju 
NFI Empik Media & Fashion oraz Magdalenę Książek, dyrektor zarządzającą Parkridge Retail Poland.


Badaczka tak, ale inżynierka?

Jednym z najbardziej rozpoznawalnych naukowców i analityków polskiego rynku budowlanego jest również kobieta – prof. Zofia Bolkowska z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa w Warszawie. Nie uważa się za osobę wpływową, a jedynie za obserwatora i badacza. – Ludzie z branży moich prognoz słuchać mogą, ale nie muszą, mój wpływ jest jedynie pośredni – przyznaje. Zauważa również, że niewiele kobiet ma realny wpływ na kształt rynku. To pojedyncze przypadki. – Może dlatego, że kobiety w budownictwie nie pchają się do pierwszego rzędu, mają inną psychikę – zastanawia się.

Słowniki języka polskiego dopuszczają coraz więcej sfeminizowanych form nazw zawodów. Niestety, albo część z nich źle brzmi, albo moje ucho się do nich nie przyzwyczaiło. Czy Agnieszka Stankiewicz chciałaby być nazywana „partnerką”? Czy Barbara Topolska kiedykolwiek mówiła o sobie „deweloperka”? Czy Agnieszce Jachowicz odpowiada określenie „dyrektorka”, a Izabeli Musze „starsza rzeczoznawczyni”? Nie ma w słownikach inżynierek, choć na budowach się zdarzają. Projektantki kojarzą się z domami mody, a nie z dokumentacją techniczną. A kim jest kobieta z firmy budowlanej jako takiej? Przecież nie budowlanką! ν

Kategorie