EN

Przenocować po drodze

Na stację benzynową podjeżdża samochód. Kierowca płaci za paliwo, robi drobne zakupy, po czym dostaje kartę magnetyczną. Karta magnetyczna? Owszem, do swojego pokoju w hotelu obok

Mladen Petrov

 

Kasa na stacji benzynowej jest równocześnie recepcją, co pozwala obniżyć koszty. To nie jedyna nowość. W hotelu przy stacji benzynowej doba hotelowa ma dwie postaci – tradycyjną i 10-godzinną. Cena też inna, ale w obu przypadkach taniej niż w zwykłych hotelach trzygwiazdkowych na obrzeżach dużych miast.

Zmiana podejścia

– Zmieniamy nieco dogmaty i stwarzamy nowy popyt. Kierowcy, wiedząc, że mogą się zatrzymać po drodze w miejscu dostępnym a zarazem przyjemnym, zmienią swoje nawyki. Dziś 92 proc. Polaków wciąż nie korzysta z noclegów w podróży – mówi Wioletta Kastrau, dyrektor handlowy krakowskiej spółki ComfortExpress. Firma rozwija sieć franczyzową hoteli ekonomicznych pod marką ComfortExpress. Obecnie działają już dwa hotele (jeden pod szyldem ComfortBiznes), w marcu zostaną otwarte kolejne dwa, natomiast w maju 
2010 – piąty hotel ComfortExpress. Do końca przyszłego roku, według planów kierownictwa firmy, na sieć składać się ma ok. 20 obiektów hotelowych, przeważnie przy stacjach benzynowych i najważniejszych trasach drogowych. Latem firma zadebiutuje na rynku New Connect warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych, a obecnie prowadzi rozmowy z kolejnymi inwestorami.

    Hotele marki ComfortExpress powstają w technologii modułowej, co oznacza, że po zdobyciu potrzebnych zezwoleń, hotel może powstać nawet w trzy miesiące. Najmniejszy ma sześć pokoi. Koszt budowy i licencji to ok. 600 tys. zł, okres zwrotu inwestycji przy 60-procentowym obłożeniu pokoi – do czterech lat. – Prowadzimy rozmowy z właścicielami regionalnych sieci stacji benzynowych oraz z indywidualnymi inwestorami, którzy już mają zaplecze w postaci stacji benzynowej, warsztatu samochodowego albo myjni. Jednocześnie, aby mieć produkt, który można pokazać następnym zainteresowanym, przyjmujemy motele, które dostosujemy do naszych wymagań – wyjaśnia Wioletta Kastrau. Właściciele stacji benzynowych mogą pokryć koszt z własnej kieszeni, ale jest także możliwość leasingu obiektów lub ich finansowania, do 70 proc. wartości z funduszy Unii Europejskiej.

MOP nie tylko do mycia podłogi

Wśród zainteresowanych wypełnieniem tej niszy rynkowej zobaczymy również dużych graczy rynku paliwowego takich, jak Orlen, Shell i Lotos. Skąd zainteresowanie hotelarstwem? Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaplanowała do 2015 roku zagospodarowanie ok. 100 MOP-ów
(miejsc obsługi pasażerów) przez stacje paliw. W związku z tym ogłaszać będzie kolejne przetargi, stwarzając tym samym warunki do rozwoju tego typu hoteli. W Polsce MOP-y podzielone są na trzy klasy. Najbardziej zaawansowany, MOP klasy III, oprócz stacji benzynowej, posiada również obiekty noclegowe oraz, w zależności od potrzeb, agendy poczty, banku, biur turystycznych i biur ubezpieczeniowych.

W październiku 2008 roku, w zakończonym przez GDDKiA przetargu, Lotos uzyskał prawo do budowy sześciu stacji paliw przy autostradach A2 i A4. Pod koniec ubiegłego roku Lotos Paliwa, spółka odpowiedzialna za zarządzanie i rozwój sieci stacji Lotos, podpisała umowę z firmą PUHIT na obsługę infrastruktury hotelowej na terenie MOP-ów. Pod istniejącą już marką Start Hotel powstaną początkowo 4 hotele.

Dwa hotele mają powstać na stacjach Shell. Orlen również prowadzi zaawansowane rozmowy w sprawie budowy pierwszych dwóch obiektów przy swoich stacjach. Docelowo przy autostradach może ich powstać kilkadziesiąt. Przy każdej z budowanych autostrad zostanie zbudowane do sześciu MOP-ów z hotelami. Standardem będą hotele trzygwiazdkowe, ale gwiazdek przy drzwiach wejściowych nie zobaczymy. System kategoryzacji nie przewidział powstania nowego produktu, który zakwalifikowałby jako motel. Operatorom taka kategoria nie odpowiada, gdyż zapewniają, że standard będzie nieco wyższy. 

Oblężone drogi

Analitycy rynku hotelowego również nie wykazują optymizmu, jeśli chodzi o rozwój sieci hotelowych przy głównych drogach. Jean-François Laport, szef działu hotelowego na Europę Środkowo-Wschodnią w agencji CB Richard Ellis nie stanowi wyjątku. – W tej części Europy już teraz mamy wysoką liczbę pensjonatów i hoteli ekonomicznych, które nie działają na zasadzie franczyzy. Stan dróg pozostawia wiele do życzenia, a główny odbiorca tego produktu – przedstawiciele handlowi i menedżerowie niższego szczebla – i tak podróżują mniej niż ich koledzy w Europie Zachodniej. Poza tym Czesi, Węgrzy i Słowacy mogą szybko wrócić do domu tego samego dnia, bez konieczności zatrzymania się po drodze – przekonuje Jean-François Laport.

Konkurencji rzeczywiście nie brak – z badań KPMG wynika, że w 2007 roku hotele dwu- i trzygwiazdkowe stanowiły aż 74 proc. bazy noclegowej w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. – Zgadzam się jednak, że Polska i Rumunia stanowią wyjątek na tym tle. Taki hotel, żeby się opłacił, powinien mieć do 100 pokoi. Operatorzy muszą zapewnić jak najwyższy standard przy niskiej cenie. Czy lokalizację przy trasie można uznać za atrakcyjną? – wątpliwości ma Jean-François Laport.

Alex Kloszewski, szef działu hotelowego polskiego biura Colliers International, zaznacza, że równie ważne jak lokalizacja jest otoczenie, w którym takie hotele powstają. – Jeśli w pobliżu są parki handlowe albo magazynowe, z czasem obiekty te zaczną „współpracować”. Od deweloperów zależy, czy wykorzystają potencjał – mówi. Według danych Colliers International, w Polsce rośnie liczba podróżujących biznesmenów. – Liczby mówią same za siebie – w styczniu 2008 roku w podróży służbowej było 650 tys. osób. Rok później – 1,5 mln!

Siła marki

Jakie są wymagania gości? Zdaniem Alexa Kloszewskiego najważniejsza jest jednolitość. – Gość nie lubi niespodzianek. Jeśli często podróżuje, musi wiedzieć, że wszędzie po drodze czeka na niego zawsze ten sam standard. Nie wierzę w potencjał nowych graczy. Tu trzeba postawić na sprawdzone międzynarodowe marki, które mają o wiele większą siłę przebicia i dotarcia do klienta dzięki swojemu globalnemu systemowi rezerwacji – podkreśla ekspert Colliers International.

Andrzej Wójcik z PUHIT nie boi się zagranicznej konkurencji dla marki Start Hotel. – W przypadku hoteli ekonomicznych większość gości to Polacy, którzy raczej nie kojarzą międzynarodowych marek. Te marki w kraju trzeba będzie wypromować. Szanse są więc równe – uważa Andrzej Wójcik.

Inwazji międzynarodowych marek hotelowych w tym segmencie w Polsce nie ma. Grupa hotelowa Orbis, która posiada marki Etap i Ibis, musiała przeanalizować swoją strategię rozwoju w obliczu kryzysu finansowego i spadających obrotów. Na początku zeszłego roku spółka pracowała nad łącznie 18 nowymi projektami pod ekonomicznymi markami Etap oraz Ibis. Po tym, jak w 2009 roku Orbis otworzył hotel Ibis w Kielcach i Etap w Toruniu, zamrożono budowę następnych pięciu.

Swoją sieć, składającą się obecnie z 49 hoteli, chce zaś rozwijać PUHIT. Dziś tym, co łączy hotele tej marki, jest wspólny system rezerwacji. Ceny, standard i lokalizacja różnią się. – Ujednolicenie marki Start Hotel jest naszym długookresowym celem. Na początku chcielibyśmy wykreować standard hotelu – to zadanie dla projektantów, których wybierzemy w drodze konkursu – ujawnia Andrzej Wójcik. Docelowo, w ciągu 10 lat, spółka planuje postawić ok. 15 hoteli według standardowego projektu. Nie jest wykluczone, że firma zaproponuje wówczas zainteresowanym partnerom podjęcie współpracy na podstawie umowy franczyzowej. ν

Kategorie