EN

Ratownik europejskiej gospodarki

Światowa gospodarka okiem doświadczonego ekonomisty. Powody załamania na rynkach finansowych i przewidywania, co to oznacza dla krajów naszej części Europy. Rozmowa na łamach „Eurobuild CEE” to jedynie wstęp do wykładu prof. Leszka Balcerowicza na konferencji „Kryzys czy korekta”

 

 

 

Emil Górecki, „Eurobuild CEE”:  Panie profesorze, czy znamy już wszystkie złe dla światowej gospodarki wiadomości, czy jeszcze można się spodziewać przykrych niespodzianek, które jeszcze pogorszą tę sytuację?

Leszek Balcerowicz: Światowa gospodarka jest w okresie wyjątkowej niepewności. Obecne prognozy – na przykład Międzynarodowego Funduszu Walutowego – nie przewidują jakiegoś raptownego pogorszenia się sytuacji. Skutki kryzysu finansowego będą, oczywiście, w najbliższych miesiącach coraz bardziej odczuwalne dla reszty gospodarki, co według obecnych prognoz ma odbić się w postaci recesji – ale nie krachu – w krajach rozwiniętych. Prognozy te przewidują też, że w 2010 roku zacznie się ożywienie. Przypominam jednak o wyjątkowej niepewności!

 

Jak długo kraje Europy Środkowej i Wschodniej mogą borykać się z problemami płynności finansowej i spowolnienia gospodarczego? W grupie państw najwyższego ryzyka są dziś Ukraina, Rosja i Węgry. Czy scenariusz wychodzenia przez nie z kryzysu przewiduje znacznie dłuższy okres recesji niż w Polsce?

Problemy płynności występują wyraźnie wtedy, gdy kredyt krajowy był w dużym stopniu finansowany przez kapitał zagraniczny i gdy tempo wzrostu takiego kredytu było duże. Pod tym względem sytuacja krajów Europy Środkowo-Wschodniej jest zróżnicowana. Silny boom kredytowy tego typu występował szczególnie w krajach nadbałtyckich. Właśnie dlatego tempo wzrostu tak gwałtownie tam spada. W Rosji do spowolnienia przyczynia się z kolei raptowny spadek cen ropy naftowej, a także duży dług zewnętrzny rosyjskich firm. Ukraina  jest dotknięta silnym spadkiem cen i eksportu produktów metalurgii, a także skomplikowaną sytuacją budżetową. Ten ostatni czynnik pojawił się też na Węgrzech, gdzie dodatkowo występuje duży udział kredytów denominowanch w walutach obcych. Na tle tych krajów sytuacja Polski, Czech czy Słowacji jest bardziej stabilna, choć  wzrost i w tych krajach wyraźnie będzie mniejszy.

 

Czy załamanie światowej gospodarki nie jest według pana porażką wolnego rynku? Jak liberał przyjmuje tak silne interwencje państwa w gospodarce?  

Obecny kryzys nie jest wynikiem działania czystych sił rynku, bo ten zawsze działa w ramach tworzonych przez działalność instytucji publicznych. A te ostatnie wydatnie przyczyniły się do obecnego kryzysu. Chodzi m.in.
o to, że stopy procentowe Systemu Rezerwy Federalnej (FED) co najmniej od 2003 roku były za niskie, co zachęcało do nadmiernego zadłużania się, a to z kolei podsycało wzrost cen domów w Stanach Zjednoczonych. Pewne instytucje działające w tym kraju, jak wspierające rynek kredytów hipotecznych Fannie Mae i Freddie Mac, dodatkowo zwiększały tempo wzrostu udzielanych kredytów mieszkaniowych. Jest więc błędem traktowanie obecnego kryzys jako dowód na krach kapitalizmu.

 

Ekonomiści i analitycy, nie wspominając już o politykach, podają prognozy przyszłorocznego wzrostu PKB w Polsce. Wahają się one od ponad 4 do nawet nieco ponad 1 proc. Której wersji powinniśmy się trzymać?
Rozpiętości prognoz pokazują skalę niepewności. Planując budżet na 2009 rok polski rząd powinien brać pod uwagę ten trudniejszy wariant.

 

Jaką rolę widzi pan dla siebie w unijnej radzie, która przygotowuje reformę nadzoru finansowego w Unii Europejskiej? Czy działania, które zostaną tam opracowane pozwolą uniknąć podobnych problemów gospodarki w przyszłości?

Jestem jednym z ośmiu członków grupy i jedynym z nowych krajów członkowskich. Pozostali eksperci pochodzą z Francji, Hiszpanii, Niemiec, Holandii, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Włoch. Zadaniem naszego zespołu jest przygotowanie do lutego przyszłego roku propozycji rozwiązań dla Unii Europejskiej, które zmniejszyłyby ryzyko podobnego kryzysu w przyszłości.

 

Czy pozycja europejskich krajów, które już przyjęły euro jest w kryzysie lepsza niż tych, które tej waluty jeszcze nie wprowadziły? Czy przyjęcie przez Polskę europejskiej waluty zapewni nam nieco większe bezpieczeństwo gospodarcze?

Będąc w strefie euro m.in. unika się silnych wahań kursu waluty, które komplikują działalność gospodarczą. Pokazują to ostatnie tygodnie. Dlatego 
w Danii, która mimo stabilnej gospodarki doświadczyła silnych wahań kursu swojej waluty, mówi się teraz o przystąpieniu do strefy euro. ν

 

Kategorie