EN

Euro ze śniegu

Zuzanna Wiak

 

Czym różnią się narciarskie stoki Alp, Tatr czy Pirenejów? Coraz częściej jedynie wysokością. Ponieważ turystyka narciarska staje się coraz popularniejsza, przedsiębiorcy chętnie w nią inwestują

 

Eksperci rynkowi oceniają, że w ciągu dwóch najbliższych lat w polską infrastrukturę narciarską zostanie zainwestowane 200 mln zł. Nie są to jednak łatwe inwestycje. Przede wszystkim dlatego, że zlokalizowane w górach działki, na których mogłyby powstawać hotele czy wyciągi narciarskie, należą zwykle do kilku, a nawet kilkudziesięciu, właścicieli. Z tego względu wiele planowanych przez lata ośrodków pozostało tylko na papierze. Na szczęście są jednak wyjątki. W Jurgowie koło Bukowiny Tatrzańskiej za 14 mln zł uruchomiono dwa nowe wyciągi wraz z infrastrukturą dodatkową. By było to możliwe, do porozumienia musiało dojść prawie 400 osób, zaś spółka, która jest obecnie właścicielem terenów, ma 270 udziałowców. Niestety, tego typu problemy mają inwestorzy nie tylko w Tatrach.

– W 2006 roku poznałem okolicę beskidzkiej Wierchomli i Muszyny. Wtedy był to dziewiczy teren, gdzie infrastruktura narciarska praktycznie nie istniała. Tereny, na których chciałem zainwestować, miały dziesięciu właścicieli, których trzeba było namówić do sprzedaży. Oczywiście, wymagało to wielu zabiegów i czasu. Obecnie dysponujemy 80 hektarami, które są naszą własnością i 40 hektarami, które dzierżawimy – mówi Krzysztof Brzeski, prezes spółki Dwie Doliny Muszyna-Wierchomla, która od ponad 10 lat inwestuje na polskich stokach.

Wyciągiem do nieba

Firma Dwie Doliny Muszyna-Wierchomla kosztem 40 mln zł połączyła dwie stacje narciarskie: Wierchomlę i Muszynę. Oprócz infrastruktury, umożliwiającej jazdę na nartach, czyli 2 wyciągów krzesełkowych i 9 orczyków, doliny posiadają pełne zaplecze hotelowe.

– W 2005 roku oddaliśmy do użytku hotel dysponujący 300 miejscami, restaurację oraz punkty gastronomiczne, usytuowane przy każdej stacji kolejki. Na terenie kompleksu znajduje się wiele atrakcji, takich jak: basen, SPA, miasteczko linowe, paintball, kort tenisowy, boisko do siatkówki plażowej, plac zabaw dla dzieci oraz specjalnie przystosowany wyciąg i stok dla najmłodszych narciarzy – dodaje Krzysztof Brzeski.

To jednak nie ta inwestycja była jednym z najgłośniejszych czy najdroższych projektów realizowanych w polskich górach. Zwycięzcą w tej kategorii okazała się modernizacja wiekowej już kolei linowej, prowadzącej na tatrzański Kasprowy Wierch. Przebudowa i renowacja obiektu kosztowała – bagatela! – ponad 60 mln zł. Jednak to nie koniec zmian w polskich górach. Rok wcześniej zmodernizowano pochodzącą z lat 60. kolejkę na Czantorię w Ustroniu. Ta inwestycja była jednak znacznie tańsza od wyciągu w Zakopanem i pochłonęła 15 mln zł.

Ani złote, ani piaski

Wyobrażając sobie Bułgarię rzadko pierwszym skorzajeniem są góry i białe stoki. Pierwsze skojarzenia to rozległe plaże i słona woda w Morzu Czarnym. Jednak Bułgaria to miejsce nie tylko na letni wypoczynek. Kraj może pochwalić się kurortami narciarskimi w malowniczych górach Riła, Pirin i Rodopach. Najpopularniejsze z nich to Pamporowo oraz Bansko, natomiast najchętniej odwiedzanym przez turystów miastem (znany wśród narciarzy już od prawie 20 lat) jest Borowiec.

– Bułgaria ma dużo szczęścia, że na jej terenie występuje klimat kontynentalny, który cechuje się wyraźnie zaznaczonymi porami roku. Jest tam bardzo ciepłe lato oraz bardzo mroźna zima, która sprzyja rozbudowie infrastruktury narciarskiej. Bułgarskie stoki zyskały popularność ze względu na ich dobre nasłonecznienie, łatwy dojazd oraz niskie ceny – mówi dr Paweł Grząbka, dyrektor zarządzający firmy CEE Property Group.

W Borowcu infrastruktura dodatkowa jest już w pełni rozwinięta. Istnieje tam duża liczba miejsc hotelowych oraz rozbudowana sieć restauracji. W mieście jest również wiele dyskotek oraz klubów nocnych, w których narciarze, po całodziennym szusowaniu na stokach, mogą się odprężyć. Ciężko jest jednak kupić w Borowcu jakąkolwiek nieruchomość. Większość działek jest już od dawna zabudowana, zaś pozostałe tereny są chronione prawem. Zdobycie pozwolenia na budowę graniczy tam obecnie z cudem.

Kurort na nowo

– W miejscowościach, które od lat znane są jako kurorty górskie, wyciągi nie należą do najmłodszych. Przez ostatnie 10 lat nie były one wymieniane. Za to w tych ośrodkach, które odkrywa się teraz jako ciekawe miejsca do wypoczynku, infrastruktura jest całkowicie nowa – mówi dr Paweł Grząbka.

Jednym z takich ośrodków, gdzie obok nowoczesnych wyciągów i dobrze przygotowanych stoków powstaje dużo inwestycji mieszkaniowych oraz hotelowych, jest Bansko. Jest to zdecydowanie najszybciej budowany kurort narciarski w Bułgarii. Miejsce to jest coraz popularniejsze również ze względu na bliskość stolicy kraju – Sofii, od której dzieli je tylko 170 kilometrów. Parę lat temu kilka bułgarskich firm otrzymało 30-letnią koncesję na przekształcenie i utrzymanie stoków narciarskich. Od tamtej pory, zarówno w stoki narciarskie, jak i w bazę hotelową Banska zainwestowano miliony euro. W samym 2006 roku kwota ta wynosiła 27 mln euro. Trasy narciarskie, które mierzą 65 kilometrów, obsługiwane są przez kolejkę gondolową, wyciągi krzesełkowe i orczykowe. Tym, co przyciąga coraz większą liczbę turystów, są – oprócz dobrych warunków narciarskich – także konkurencyjne ceny, w porównaniu do ośrodków w Austrii, we Włoszech czy nawet w Polsce. Prężnie w mieście rozwija się również rynek luksusowych inwestycji mieszkaniowych, które już nie są wcale takie tanie.

 – W Bansku ceny mieszkań o wysokim standardzie wynoszą 1,2-1,3 tys. euro za mkw. Stawki te przebijają nawet nieco ceny, jakie inwestycje mieszkaniowe osiągają w popularnych od lat Złotych Piaskach – dodaje Paweł Grząbka.

Miliony oddawane przez lata

Większość inwestycji w budowę infrastruktury narciarskiej finansowana jest kredytami bankowymi, opiewającymi na niebagatelne sumy, które później spłacane są latami. ­Na pewno fundusze na tego typu inwestycje łatwiej zdobyć polskim niż bułgarskim inwestorom.

– Nasza inwestycja była finansowana częściowo ze środków własnych, częściowo z kredytów oraz z dotacji unijnej. Pierwsza pożyczka opiewała na kwotę 8 mln zł, druga, która sfinansowała budowę hotelu, dwóch wyciągów oraz rozbudowę restauracji, wyniosła 25 mln. Obecnie zaciągnęliśmy kredyt pomostowy w wysokości 5 mln zł. Spłata tych należności zajmie nam około 10 lat. Jednak nadal mamy zamiar tam inwestować. Nie wykluczam, że po drugiej stronie doliny powstanie jeszcze jeden hotel. Chciałbym, żeby za 10 lat obiekt ten wyglądał jak alpejski kurort – mówi Krzysztof Brzeski.

Spółka zamierza za jakiś czas wejść na warszawską giełdę, a część środków poświęcić właśnie na inwestycje w Wierchomli i Muszynie.

W kraju Złotych Piasków dostępność kredytów nie jest jeszcze tak łatwa jak w Polsce. Zagraniczni inwestorzy, budujący cokolwiek w Bułgarii, jeśli tylko mają możliwość, decydują się na zaciąganie pożyczek w swoich ojczyznach, gdzie są one tańsze i łatwiej dostępne. Często robią tak brytyjscy przedsiębiorcy, którzy chętnie inwestują w bułgarskich górach. Warunki, na jakich uzyskuje się kredyt, są w Bułgarii znacznie gorsze niż w Czechach czy w Polsce. Wynika to z niewielkiej konkurencji na rynku usług bankowych, a także z wysokich stóp procentowych, które powodują, że oprocentowanie kredytów jest stosunkowo wysokie. Również kryteria udzielenia pożyczek (jak choćby badanie rentowności przedsięwzięcia) są dość wyśrubowane.

– Koszt budowy jednego wyciągu to wydatek rzędu 5-10 mln euro. Zaś zwrot z takiej inwestycji przychodzi dopiero po 15 latach. Część inwestycji to koszty stałe, takie jak wydatki na zakup ziemi czy konstrukcje urządzeń. Kosztem zmiennym jest właściwie tylko energia potrzebna do uruchomienia kolejki – mówi dr Paweł Grząbka, dyrektor zarządzający firmy CEE Property Group.

Narciarska wioska

Mimo, że na zyski trzeba czekać długo, chętnych do „śnieżnych” inwestycji nie brakuje. Inwestorzy coraz łaskawszym wzrokiem spoglądają na możliwości inwestytcyjne w kurortach mieszczących się w dziewiczych krajach, które do tej pory raczej nie kojarzyły się z szusowaniem. Według Krzysztofa Brzeskiego, dobrym miejscem na tego typu inwestycje jest Ukraina, ze względu na jej sprzyjający klimat i góry, których wzniesienia przekraczają 1,5 tys. metrów.

Nadal popularnością będą cieszyć się kraje takie jak Czechy i Słowacja, które zapewniają inwestorom dochód przez cały rok. Czechy posiadają coraz lepszą sieć autostrad, które przyciągają turystów z całej Europy Środkowej i Wschodniej, zaś Słowacja – gorące źródła, które kuszą nie tylko zimą, i nie tylko narciarzy. n

Kategorie