EN

Nie należę do cierpliwych

Rynek inwestycyjny i finansowy
Mimo że więksi od niej rywale mieli na starcie przewagę, firma chce walczyć jakością. Redakcja magazynu „Eurobuild CEE” spotkała się z dyrektorem zarządzającym grupy Savills – Jeremym Helsby – kiedy wpadł na chwilę do polskiego oddziału firmy

Nathan North, Eurobuild Central & Eastern Europe: Jak ważny jest nasz lokalny rynek oraz Państwa polski oddział w całej działalności firmy?

Jeremy Helsby, dyrektor zarządzający grupy, Savills plc: To dla nas duży rynek – mamy tu teraz ponad 100 pracowników. Polska jest bardzo ważna, a Warszawa to jedno z miejsc, w których działamy najintensywniej w całej Europie i widzimy wiele możliwości rozwoju. Nasza filozofia sprawdza się: od zawsze mówiliśmy, że nie zależy nam na tym, by być największym – my chcemy być najlepsi. Nie staramy się być najwięksi pod względem rozmiaru, ale z pewnością chcemy być najlepsi pod względem jakości. „Nie jesteśmy maszyną do robienia kiełbasy!” – mówię naszym klientom. Doradzaliśmy w transakcji związanej z firmami Redefine i Echo, co było największym tego typu kontraktem w historii polskiego rynku nieruchomości. Zatem idzie nam lepiej, niż można by oczekiwać. Jednak mamy jeszcze trochę do zrobienia zważywszy, że jesteśmy tu stosunkowo nowi – mamy na swoim koncie tylko dwanaście lat obecności w Polsce, to niewiele w porównaniu z 165-letnią historią firmy Savills. Dlatego musimy być cierpliwi – tyle że cierpliwość nie jest jedną z moich zalet.

A czy zaufanie, którym darzycie Polskę, wynika głównie z polskiego rynku i ekonomii? Innymi słowy, jakie są główne czynniki, które wydają się Państwu atrakcyjne w odniesieniu do tego kraju?

Patrząc na Polskę z perspektywy globalnej, stopy kapitalizacji i zyski są na rekordowo niskim poziomie – ok. 5,25 proc., gdzie w przeszłości wynosiły 6 lub 7 proc. Jednak kupując w centrum Londynu, można liczyć na zysk wynoszący około 3 lub 4 proc. Być może porównuję teraz nieporównywalne, niemniej jednak zyski w Polsce są nadal atrakcyjne. Działają tu wszyscy duzi inwestorzy amerykańscy i wszystkie duże niemieckie fundusze – i będą one kontynuowały swoją działalność w przyszłości. Można posiadać wszystkie seksowne budynki, ale trzeba je jeszcze wypełnić najemcami, a w Polsce to się udaje. Macie wysoko wykształconą, wykwalifikowaną i profesjonalną kadrę, więc jesteście atrakcyjni dla międzynarodowych najemców. Konsumenci wydają pieniądze, więc handel idzie świetnie – szczególnie w centrach handlowych – i jest to sytuacja w pełni zrównoważona, a nie jakiś wyskok. Mówi się teraz o nadpodaży biur w centrum Warszawy – jednak bez dostępności tego rodzaju powierzchni nie bylibyście w stanie przyciągnąć takich gigantów, jak Google. Podsumowując, macie budynki, ludzi, infrastrukturę i niskie podatki – a to wspaniały koktajl. Niemniej jednak, gdy jest się firmą taką, jak Google czy Savills, znalezienie odpowiedniej kadry jest zawsze wyzwaniem, nawet jeśli do dyspozycji jest taka pula talentów.

Nad Wisłą jesteście najbardziej znani ze swojej działalności na rynku biurowym i inwestycyjnym. Czy są inne segmenty, na których chcielibyście się poprawić?

W niektórych segmentach rynku, np. przemysłowym nie jesteśmy tak zaangażowani jak byśmy mogli – a zdecydowanie chcielibyśmy być. Na rynku handlowym działamy od około 18 miesięcy, ale globalnie to dla nas bardzo duży obszar, więc jest tu znaczny potencjał w zakresie rozwoju. Chcielibyśmy również rozwijać segment związany z konsultingiem i wyceną. Zarządzanie nieruchomościami nadal pozostaje kluczową częścią tego, co robimy, mimo że są tu najniższe marże, jest to najbezpieczniejszy i długoterminowy biznes. Jesteśmy tu wciąż młodą firmą, więc naprawdę nie ma dla nas granic. Ludzie w gruncie rzeczy wolą pracować, może nie dla „słabszych”, lecz młodych, śmiałych firm, a nie pełnych samozadowolenia starych wyjadaczy. A kiedy rozwijasz markę, rekrutacja staje się łatwiejsza. Przez ostatnie dwa lata zatrudniliśmy 70 pełnych entuzjazmu osób, co ma duży związek z Tomaszem Burasem, który wzmocnił nasze działania w tym zakresie. Mamy tu ogromne szanse.

Jednak kilka lat temu wycofaliście się Państwo z Węgier. Czy oznaczało to zamknięcie się firmy na ekspansję na inne rynki Europy Środkowo-Wschodniej?

Nie „wycofaliśmy się” z Węgier, tylko od początku działaliśmy tam w małym zakresie. Daje się odczuć wyraźny nacisk na ekspansję w Europie Środkowej. Jednak znalezienie odpowiedniej kadry na mniejszych rynkach jest trudniejsze, ponieważ pula talentów jest tam mniejsza. Za dwa lata powinniśmy wejść na kolejny rynek w tym regionie, będą to prawdopodobnie Czechy.

Czy niepokoi Państwa sytuacja polityczna w Polsce i innych krajach regionu?

Niespecjalnie. Trzeba przyznać, że najbardziej zaprząta nas głosowanie dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Sytuacja polityczna w Polsce nie jest dla nas zmartwieniem. Jako biznes jesteśmy neutralni w stosunku do wyjścia Wielkiej Brytanii z Europy. Powinniśmy rozważyć nie tylko to, jak Brexit wpłynie na Zjednoczone Królestwo, ale także na Unię Europejską jako całość. Inwestorzy chcą stabilności i pewności. Przykładowy inwestor z Hongkongu może powstrzymać się od podejmowania decyzji, dopóki sytuacja nie stanie się jasna. Więc ze względu na głosowanie ludzie przyjmują teraz podejście: poczekamy, zobaczymy, co jest trochę frustrujące.

Jak opisałby Pan podejście firmy do codziennych operacji? Czy np. kładą Państwo większy nacisk na doradztwo inwestycyjne czy wynajem?

W Wielkiej Brytanii mamy kompleksowe podejście, trzymamy inwestora za rękę na każdym etapie. Na przykład w handlu nie można dobrze doradzać właścicielom czy inwestorom, o ile nie reprezentuje się jednocześnie najemcy. Oni zdecydowanie występują razem: wiedza zaczerpnięta z obszaru wynajmu jest wiedzą, którą można wykorzystać po stronie inwestycyjnej. To zapewnia inwestorowi wartość dodaną – pierwszą rzeczą, którą chce poznać jest wysokość czynszu.

W jakim punkcie spodziewa się Pan zobaczyć firmę Savills w Polsce za pięć lat?

Spodziewamy się, że za pięć lat nasze biuro podwoi swoje przychody i siłę roboczą. Jeżeli uda się nam być numerem jeden, nie pod względem wielkości, lecz obsługi klienta, będziemy z tego bardzo dumni i będzie to dla nas ogromna przyjemność. A jest to całkiem realne. Firma Savills ma obecnie 165 lat i mimo że jesteśmy zarejestrowani jako spółka brytyjska, 56 proc. naszych dochodów osiągamy poza Wielką Brytanią – to trend, który będzie kontynuowany, ponieważ na rynku brytyjskim jesteśmy bardzo dojrzałym graczem. Weszliśmy na arenę międzynarodową później niż nasi rywale, ale rośniemy szybko i jesteśmy teraz uznanym doradcą na wszystkich najistotniejszych dla nas rynkach.

Od agenta nieruchomości po dyrektora korporacji

Jeremy Helsby zdobył dyplom z zakresu ekonomii ziemi na Royal Agricultural College w Cirencester w 1976 roku. W 1979 roku został współpracownikiem Królewskiego Instytutu Dyplomowanych Rzeczoznawców (RICS), a w 1990 jego pełnoprawnym członkiem. Jeremy dołączył do firmy Savills w 1980 roku i początkowo pracował jako agent nieruchomości ziemskich. W 1984 roku został przeniesiony do biura firmy w Waszyngtonie, gdzie przebywał do 1987 roku, doradzając klientom zagranicznym w zakresie kupna komercyjnych i rolnych nieruchomości w Stanach Zjednoczonych. W 1988 roku wrócił do biura Savills w londyńskim City, gdzie dołączył do działu wynajmu, odpowiadając wyłącznie za dzielnicę Canary Wharf. W 1993 roku został szefem biura firmy Savills w City, a następnie członkiem zarządu Savills plc w 1999 roku, Savills Europa w 2000 roku, Savills Azja w 2001 roku. W 2000 roku Savills kupił FPD w Azji, a Jeremy był kluczowym członkiem zespołu doradzającego w tej wartej 35 mln euro transakcji. W kręgu jego zainteresowań pozostały operacje Savills w Ameryce, początkowo założył stowarzyszenie pod nazwą Savills Galbreath US Association, a następnie Trammel Crow – amerykańską spółkę joint venture składającą się z Savills i Trammel Crow Company, w której został członkiem zarządu w 2000 roku. Spółka zakończyła działalność w 2006 roku. W roku 2001 Jeremy został prezesem i dyrektorem zarządzającym firmy Savills UK Commercial. W tym samym czasie został mianowany dyrektorem zarządzającym Savills Europa. W maju 2008 roku został dyrektorem zarządzającym grupy Savills plc. W 2014 prowadził transakcję przejęcia firmy Studley w Stanach Zjednoczonych za kwotę 260 mln dolarów – największą w historii tej firmy.

Kategorie