EN

Smartfony do kontroli

Zarządzanie nieruchomościami
W przyszłości drzwi w biurowcach otwierać będziemy komórką. To trend obecny już na Zachodzie, choć na razie bardzo powoli przyjmuje się nad Wisłą

Jak kontrola dostępu będzie wyglądać w przyszłości? W budynku Mennica Legacy Tower na Woli, który firma Golub GetHouse planuje ukończyć w czwartym kwartale przyszłego roku, najemcy będą otwierać drzwi komórką. A raczej drzwi będą otwierane automatycznie, gdyż system kontroli dostępu w budynku, komunikując się ze smartfonem, rozpozna osobę, która do niego wchodzi. Żądać będzie jednak dodatkowej autoryzacji od osób przechodzących przez strefy bezpieczeństwa. Wtenczas konieczne może okazać się wstukanie PIN-u lub przyłożenie kciuka. – Dzięki temu przejdziemy przez bramki ochrony, system automatycznie przywoła dla nas windę na to piętro, na którym zazwyczaj pracujemy, a w telefonie pojawi się informacja, do której windy powinniśmy pójść – opowiada o planach Czarek Jarząbek, założyciel i prezes firmy deweloperskiej Golub GetHouse. Również smartfonem będziemy mogli otworzyć biuro, a później zarządzać oświetleniem, żaluzjami czy klimatyzacją. Dzięki aplikacji uzyskamy również dostęp do innych usług: zamówimy jedzenie i otworzymy przechowalnię rowerów.

Już teraz komórkami posługiwać się mogą goście wchodzący do Warsaw Financial Centre w centrum Warszawy. Osoby chcące wejść do budynku mogą zgłosić chęć wizyty poprzez stronę internetową biurowca. W formularzu, którego wypełnienie trwa najwyżej minutę, wpisać należy swoje dane, nazwę najemcy, którego chce się odwiedzić, godzinę i cel wizyty. Jeśli najemca przyjmie zgłoszenie, gość otrzyma kod dostępu na telefon komórkowy, który posłuży mu do otwarcia drzwi wejściowych. W sprawie zainstalowania podobnego systemu specjalizująca się w tym zakresie firma Unicard rozmawia obecnie z dużym klientem korporacyjnym mającym biura w Krakowie. – Potrzeba wzięła się stąd, że firma prowadziła rekrutacje w weekendy, co wymagało zaangażowania jednego pracownika przy wejściu do budynku. Zamiast tego proponujemy system bezobsługowy – tłumaczy Anna Tatucha, kierownik do spraw komunikacji biznesowej firmy Unicard. Aby goście nie krążyli w sposób niekontrolowany po budynku, kod pozwala otworzyć tylko określone drzwi i wjechać na określone piętro.

Plusy dodatnie i ujemne

Jakie są korzyści z użycia smartfona do kontroli dostępu? Po pierwsze, to przedmiot bardziej wartościowy niż karta, przez to baczniej pilnowany. – Z naszych doświadczeń wynika, że ludzie częściej gubią karty niż telefony – mówi Anna Tatucha. Co więcej, dla kwestii bezpieczeństwa istotne jest, że użytkownicy dużo szybciej orientują się, że zgubili telefon niż kartę. Telefon może też zostać użyty do otwierania szlabanów czy bram parkingowych. Jak wyjaśnia Pavel Dolezal, area sales manager z amerykańskiej firmy HID Global, mogą one być obsługiwane przez czytniki o długim zasięgu (np. korzystające z technologii Bluetooth Smart), które pozwalają otworzyć szlaban bez konieczności wysiadania z auta, zatrzymywania się czy opuszczania szyby. Ponadto w systemach mobilnych możliwe jest szybsze zdalne sterowanie upoważnieniami, gdyż niepotrzebny jest żaden fizyczny system kodowania, drukowania czy zwrotów.

Na razie jednak technologia nie rozgościła się nad Wisłą. – Rozwiązanie to jest raczej nieznane, a precyzyjniej, niestosowane w Polsce – mówi Maciej Markowski, partner i dyrektor ds. strategii środowiska pracy w Europie Środkowo-Wschodniej w firmie Cushman & Wakefield. Deweloperzy tacy, jak Ghelamco, GTC, HB Reavis czy Skanska zdają się nie mieć w tej kwestii skonkretyzowanych planów. Magdalena Cieliczko, dyrektor marketingu w Echo Polska Properties, tłumaczy, że zastosowanie technologii mobilnej w już istniejących obiektach nie ma sensu, gdyż wiązałoby się ze sporymi kosztami wymiany systemu. Przy tym, jak wyjaśnia Anna Tatucha, systemy mobilne są nadal jeszcze dopracowywane. Unicard stara się stworzyć aplikację, która stale aktualizowałaby się do nowych wersji Androida i była kompatybilna z różnymi telefonami i ustawieniami. – Ponadto choć aplikacje obsługujące system nie pobierają dużo prądu, system oczywiście przestaje działać, gdy rozładuje się bateria w telefonie lub gdy telefon zgubimy. Co wtedy? – Pozostaje wstukanie kodu ręcznie – wyjaśnia Anna Tatucha.

Biometryka nie dla biurowców

Problem zgubienia sprzętu można byłoby łatwo rozwiązać, stosując rozwiązania biometryczne. Odcisk kciuka, skan tęczówki czy wizerunek twarzy zwalnia użytkownika z noszenia zbędnych „kluczy”. Choć znany futurysta, dr Ian Pearson, przewiduje, że do 2025 roku fizyczne karty dostępu znikną z naszych portfeli, droga do tego wydaje się jednak daleka. Przepisy (w tym unijne) chronią przed budzącym obawę scenariuszem z powieści Philipa K. Dicka „Raport mniejszości”, w którym obywatele monitorowani są na każdym kroku.

Rozwiązania biometryczne, choć wydawałoby się proste i praktyczne, nie mają więc szans na rozpowszechnienie w budynkach biurowych ze względu na obowiązujące w Polsce przepisy prawne. – Właściciele biurowców co do zasady nie mają prawa instalować systemów otwierania drzwi z czytnikiem linii papilarnych, na przykład w celu ewidencjonowania czasu pracy. Taka możliwość jest jednak wyjątkowo dopuszczalna w odniesieniu do zabezpieczania drzwi pomieszczeń, w których przechowywane są poufne materiały pracodawcy – tłumaczy Justyna Stefańczyk-Kaczmarzyk, radca prawny i partner warszawskiej kancelarii Kondrat i Partnerzy. Jak wynika z orzecznictwa, nawet uzyskanie zgody pracownika nie pozwala pracodawcy na korzystanie z danych biometrycznych. – Również Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych stoi na stanowisku, że pracodawca nie ma do tego prawa nawet za zgodą pracownika. Wskazuje on jednak, że wyjątkowo możliwe jest przetwarzanie takich danych biometrycznych ze względu na, oparty na art. 23 ust.1 pkt 5 ustawy o ochronie danych osobowych, uzasadniony interes pracodawcy, jakim jest ochrona niektórych pomieszczeń (np. skarbiec, tajne archiwa) przed dostępem osób nieupoważnionych – dodaje Justyna Stefańczyk-Kaczmarzyk.

Jak podkreśla Sebastian Biedrzycki, dyrektor w Dziale Zarządzania Nieruchomościami Biurowymi i Magazynowymi w CBRE, chodzi tu nie tylko o bariery prawne, ale też o troskę o samopoczucie najemców. Na dzisiejszym rynku firmy walczą o pracowników, muszą więc wykazywać specjalną dbałość o ich wygodę. Systemy kontroli oparte na sczytywaniu danych biometrycznych mogłyby w oczywisty sposób być postrzegane jako zbyt represyjne. Być może w przyszłości, gdyby doszło do pogorszenia ogólnego bezpieczeństwa, takie systemy miałyby większe szanse na rozwój. – Dziś pewnie najemcy woleliby mieć strefę sportu niż systemy zwiększonej kontroli – uważa Biedrzycki.

Jeszcze raz smartfony

Mobilna kontrola jako niebudząca negatywnych skojarzeń ma szansę stać się tutaj technologią przyszłości. – Popularyzacja tego rozwiązania to tylko kwestia czasu – przewiduje Maciej Markowski. Jako pierwsze w tym kierunku pójdą zapewne firmy technologiczne oraz oferujące przestrzenie co-workingowe. Trendowi sprzyja m.in. przywiązanie młodego pokolenia do smarfonów. Bez wątpienia wygodniej jest używać telefonu niż nosić dziesięć różnych krat magnetycznych. A jak to wygląda od strony kosztów? Jak wyjaśnia przedstawiciel firmy Unicard, średniej klasy system kontroli budynku z około 100 przejściami chronionymi (w tym sprzęt, okablowanie i oprogramowanie) kosztuje około 200 tys. zł, nie licząc bramek przy wejściu do budynku (50-60 tys. zł za sztukę), terminali windowych (5 tys. zł na każdą windę) i kart magnetycznych (10 zł za sztukę). System pozwalający otwierać drzwi kodami QR to dodatkowe 20 tys. zł. W przypadku systemu mobilnego całkowity koszt wzrasta o kilka procent.

Kategorie