Sen o deweloperze
Zagięta stronaTo, że kocham centra handlowe nie jest dla nikogo, kto mnie zna, żadną tajemnicą. Ale to, co przydarzyło mi się jakiś czas temu zaskoczyło nawet mnie. Otóż miałam sen proroczy, aczkolwiek zdumiewający. Pewnego dnia przebudziłam się rano i przypomniałam sobie przedziwną podróż, którą odbyłam w nocy. A zaczęło się tak: jestem w pracy, siedzę przed komputerem i czytam maile. W pewnym momencie otwieram informację prasową od działu PR dużego dewelopera, dla ułatwienia dodam: dużego dewelopera z polskim kapitałem. Okazuje się, że to zaproszenie na otwarcie centrum handlowego. Nic dziwnego, zaczął się sezon jesiennych kolekcji, czas debiutu nowych obiektów na rynku. No właśnie, nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że owa polska firma otwierała galerię handlową… na Księżycu! Początkowo lokalizacja nieco mnie zaskoczyła. Jestem jednak bardzo racjonalną osobą, dlatego wytłumaczyłam to sobie bez uszczerbku na logice. Przecież to oczywiste, że polskie miasta coraz bardziej się nasycają, rynek handlowy w Polsce dojrzewa (byłam wtedy po dość wyczerpujących rozmowach na ten temat z pewnym deweloperem z firmy z niemieckim kapitałem). Zaproszenie na otwarcie centrum handlowego na Księżycu uznałam zatem za naturalną konsekwencję rozwoju polskiego rynku handlowego. Samej podróży nie pamiętam, ale galeria była wspaniała! Wyglądała jak wielka stalowa konstrukcja wyłożona panelami, które przypominały czarne, lakierowane płyty MDF. Swoją drogą, może to jakiś nowy pomysł dla architektów? Ten fragment zaplątał się tu z innej mojej aktywności życiowej, mianowicie urządzam kuchnię (kto remontuje mieszkanie – ten wie, o co chodzi). Ze strefy restauracyjnej widok był przepiękny i bezkresny. A nasza piękna Ziemia lśniła niczym tarcza zegara na Pałacu Kultury widziana z 50. piętra wieżowca Orco. Cudo. I ta galeria była w całości wynajęta! Tak, tak, drodzy najemcy. Na Księżycu nikt nie grymasi, tylko wynajmuje po 2-3 tys. mkw. i nie ogląda się na koniunkturę, wychodząc z założenia, że jeśli ów deweloper z kieleckim…, – wróć – z polskim kapitałem miał odwagę budować na Księżycu, to należy mu zaufać. A lokalizacja? Najlepsza w całej galaktyce – wspomnicie moje słowa. Kiedyś w końcu ludzkość dojdzie do wniosku, że świat to jednak za mało i przeniesie się chociażby na Księżyc, a tam już będzie stało nowiutkie centrum handlowe. Co nam więcej potrzeba do życia? A w handlu, wiadomo, kto pierwszy ten lepszy. Wracając jednak do snu.: na Księżycu panował mrok i pomyślałam (tu znów dał o sobie znać rozsądek), że głupio robić zakupy po ciemku, ale tej zagadki już nie wyjaśniłam, bo jak co rano obudziło mnie pianie kogutów moich sąsiadów. Wstałam więc lekko oszołomiona i, kiedy przypomniał mi się mój wspaniały sen, zaczęłam się śmiać, ale trochę niepewnie. Bowiem do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele miejsca w moim życiu zajmuje praca. Praca, która jest pasją, a jednak potrafi nieźle zaburzyć logiczny tok myślenia. Też tak macie? Jestem pewna, że tak. Badania przeprowadzane przez Europejskie Obserwatorium Ryzyka wykazują, że praca może szkodzić zdrowiu psychicznemu, dlatego nie należy z nią przesadzać. U niektórych pracowników może wywołać nawet zespół stresu bojowego. Mam nadzieję, że sen o deweloperze nie jest jednym z symptomów, ale na wszelki wypadek przestaję już myśleć i pisać o rynku handlowym. Idę obejrzeć argentyński „Taniec z gwiazdami”, co i wam polecam.