Zazwyczaj pod koniec roku inwestorzy ulegają magii świąt Bożego Narodzenia. Gdyby nawet magia nie zadziałała, to kondycja gospodarki i perspektywy na 2014 rok powinny napędzać wzrosty, a nawet gdyby te okazały się nieco gorsze, to sytuacja na rynkach zagranicznych także powinna napędzać koniunkturę. Okazało się jednak, że ani potwierdzenie prawie 2 proc. wzrostu PKB w trzecim kwartale, ani coraz lepsze prognozy na 2014 rok (tempo wzrostu coraz bliższe 3 proc.), ani hossa na głównych rynkach zagranicznych nie pomogły. Za granicą nawet informacja o przycięciu wartości dodrukowywanych pieniędzy w USA (o 10 mld dolarów miesięcznie) nie spowodowała korekty. W największej gospodarce mieszanka ciągle wysokiego bezrobocia, ograniczającego wzrost płac i inflacji, oraz taniego finansowania, dzięki niskim stopom procentowym, winduje zyski korporacji i indeksy giełdowe. W coraz lepszej kondycji jest także gospodarka strefy euro, choć tu różnice między poszcze