Tworzenie lepszych miejsc
ArchitekturaRafał Ostrowski, „Eurobuild CEE”: Państwa studio jest znane z charakterystycznych i łatwo rozpoznawalnych projektów. Niespecjalnie lubicie proste ściany, prawda?
Nathalie de Vries, architekt, współzałożycielka MVRDV: Nie w przypadku projektów takich, jak Bałtyk. Prostota nie byłaby dobrym wyborem dla tej lokalizacji. To jest wieloaspektowe miejsce o różnych poziomach wysokości, które można zobaczyć z różnych odległości, zatem projekt nie może być jednowymiarowy. Stworzyliśmy wiele prostych ścian w przeszłości, może mi Pan wierzyć. Jednak rozmowa wyłącznie na temat kształtu byłaby trochę formalistyczna. Trzeba również pamiętać o funkcji.
Zgadzam się, ale zanim powiemy coś o funkcji, porozmawiajmy jeszcze o tym, co naprawdę przyciąga oko. Chodzi o niepowtarzalną formę wielu z Państwa prac. Jaką szczególną rolę odgrywają te charakterystyczne cechy, które nadajecie swoim budynkom?
Cóż, myślę, że wszystko zależy oczywiście od lokalizacji. Nasze studio jest często angażowane do projektów, gdzie trzeba zmienić coś w całym sąsiedztwie. Zatem dany obiekt jest niejednokrotnie katalizatorem zmian. Czasem budynek musi być bardzo typowym projektem, by zamortyzować złożoność danego miejsca i wiele różnorodnych aspektów, jednak każdy projekt jest wyjątkowym rozwiązaniem unikalnego problemu. Ważne, by budynek stał się czymś, z czym można się identyfikować, wówczas okoliczni mieszkańcy łatwiej go akceptują, co nie jest bez znaczenia.
Czy tworzenie unikatowego projektu jest w jakikolwiek sposób opłacalne dla inwestora?
Myślę, że tak, ale jeśli się z tym przesadzi, to zostanie to zauważone. Ważne, by inwestorzy mieli świadomość tego, że ich budynek może przynieść korzyści nie tylko im samym, ale również przyczynić się do poprawy wyglądu całego kwartału miasta. Byłoby dobrze, gdyby inwestorzy uwzględniali tę kwestię również w instrukcjach, które przekazują architektom. Myślę też, że ludziom pracującym w takich budynkach podoba się to podejście i preferują pracę w miejscach oferujących przyjazne środowisko i dodatkowe funkcje. Dlatego sądzę, że w przyszłości wszystkie te dodatkowe elementy wraz z atrakcyjną identyfikacją wizualną będą ważne i zapewnią inwestorowi przewagę konkurencyjną
Takie wyszukane budynki są z pewnością dużo droższe…
Niekoniecznie. Jeśli przyjrzeć się bliżej, można zauważyć, że mają one szczególny wygląd, ale zazwyczaj proste kształty. Bałtyk jest wyjątkiem od tej reguły, ale zazwyczaj budynki te posiadają jeden dodatkowy element i to on potrafi odmienić całość.
Pani zdaniem takie podejście nie musi być drogie?
Nie musi, jeżeli budynki są dobrze zaprojektowane. Nasi klienci nie dają nam na to dodatkowego budżetu. Oni oczywiście muszą osiągać zyski. Często wystarczy przeorganizować kubaturę danego budynku w zakresie jego programowania [rozmieszczania różnorodnych jego funkcji w projekcie – przyp. red.] i sposobu umiejscowienia budynku na danym terenie. Przykładem jest zaprojektowana przez nas hala targowa w Rotterdamie – inwestor zorganizował konkurs na projekt hali targowej z dodatkową funkcją mieszkaniową. Wykorzystaliśmy więc program mieszkaniowy do tego, by stworzyć halę targową. Połączenie tych dwóch funkcji zaowocowało powstaniem szczególnego budynku i szczególnego miejsca.
Inwestor Bałtyku nie ujawnił kosztu projektu architektonicznego, ale zdradził, że zatrudnienie Państwa studia nie zwiększyło w znacznym stopniu kosztów inwestycji w stosunków do tych, które poniósłby, zatrudniając lokalne biuro architektoniczne. Moje źródła podają, że różnica wyniosła około 20 proc., przy uwzględnieniu kosztów projektu oraz przyszłych kosztów budowy dość złożonego projektu, który zaproponowaliście. Czy posiadacie Państwo odrębny cennik dla Polski i regionu Europy Środkowo-Wschodniej?
Zdecydowanie nie. Jesteśmy obecni w wielu krajach. Zawsze przed przystąpieniem do wstępnego projektu definiujemy dany projekt nieco dokładniej niż to jest powszechnie praktykowane: wypróbowujemy kilka modeli i rozwiązań. To właśnie jest bardzo ważny element naszej metody – akceptowany przez klientów. Jeżeli jest w naszej pracy coś, co wymaga dodatkowej zapłaty, to właśnie ta praktyka: zawsze prosimy klienta, by poświęcił trochę czasu na przemyślenie pytań, które nam zada, a potem razem, prawie jak podczas warsztatu, analizujemy kilka różnych rozwiązań. Jednak nasze studio działa aktywnie w wielu krajach, więc nie dostosowuję mojego honorarium do konkretnego miejsca. Kiedy zaczynam pracę nad danym projektem, tłumaczę zawsze, że to jest kwota, jaka jest nam potrzebna tutaj, w Holandii. Nie wiem, czy jest to najbardziej konkurencyjne podejście.
Co sądzi Pani o nowych projektach biurowych powstających obecnie w Polsce?
Kiedy pierwszy raz odwiedziłam Warszawę, jedyną wieżą był Pałac Kultury i Nauki, wokół którego rozpościerała się pusta przestrzeń. Możemy zatem mówić o ogromnej zmianie. Muszę przyznać, że nie wszystkie te budynki mi się podobają. Pewnie mogłyby być nieco bardziej ekscytujące. Generalizuję teraz, ale patrząc na niektóre z tych projektów można odnieść wrażenie, że najbardziej liczącą się kwestią był budżet. By to zmienić, wystarczy czasem odrobina więcej pracy ze strony deweloperów i inwestorów. Myślę, iż warto, by zdawali sobie sprawę, że budynki znajdujące się w centrum miasta powinny reprezentować wyjątkową jakość. Patrząc na nie, myślę, że równie dobrze mogłyby powstać poza miastem zamiast w jego centrum. Nie miałam dotychczas możliwości zbadania tej sprawy, ale bardzo mnie interesuje, co czują przechodzący u stóp tych budynków, czy odnajdują tam jakąś wartość. Czy te miejsca tętnią życiem, czy też nic się tam nie dzieje po godzinach pracy?
Gdyby zależało to od Pani, jak wyglądałyby te projekty?
Myślę, że jeśli buduje się tak wiele wysokich budynków, to jest to wspaniała okazja, by stworzyć więcej przestrzeni mieszkalnej, a także funkcji publicznych. Zakres funkcji jest być może ważniejszy od samego stylu. Jeżeli buduje się wyłącznie biura, to okolica nie jest zamieszkała i zostanie niewątpliwie zdominowana przez samochody. Przez wiele lat mieliśmy taką sytuację w Rotterdamie, ale radzie miasta udało się to odwrócić. Nie można budować biurowców, nie tworząc przestrzeni mieszkalnej. Jak tylko ludzie wprowadzają się do centrum, na ulicach zaczyna dziać się wiele rzeczy. Ludzie wypierają samochody, ponieważ ważniejsze staje się tworzenie przestrzeni dla pieszych. Jeśli natomiast centrum jest tylko miejscem, z którego musisz się w porę wydostać, wtedy zostaje zdominowane przez pojazdy. Z drugiej strony, jeśli jest to miejsce, do którego udajesz się po pracy, po godzinie 17, wtedy wszystko wygląda zupełnie inaczej. Z mojej bardzo odległej perspektywy mogę powiedzieć: budujcie więcej mieszkań w centrum i w obszarze wieżowców biurowych – zauważycie kolosalną zmianę na lepsze. Jeżeli miasta poświęcą czas na opracowanie szczegółowych planów, mogą uniknąć błędów, które popełniono w latach 60. i 70. w Holandii.
Na przykład?
Obecnie jesteśmy dużo mądrzejsi w kwestii wykorzystania transportu publicznego. Możemy budować w sposób bardziej zrównoważony i nie boimy się łączenia funkcji. Teraz uważamy, że miejsce serwujące dobrą kawę latte jest tak samo ważne w mieście jak zoptymalizowana oszczędna przestrzeń do pracy. Wiemy, że miasta muszą być nie tylko efektywne ekonomicznie, ale również kulturalnie.
Słyszałem opinię, że Bałtyk nie był łatwym budynkiem do zaprojektowania. Czy zgodziłaby się z tym Pani?
Cóż, chcieliśmy przyjąć nowe podejście, które byłoby odpowiednie dla tej lokalizacji, ale musieliśmy jednocześnie być wrażliwi na lokalną historię, czyli bardzo różnorodne style otaczających budynków. Miejsce to ma skomplikowaną historię planistyczną: duże projekty budowano razem z małymi. Była również kwestia wprowadzenia przestrzeni publicznej do tej lokalizacji, sprawienia, by była to opłacalna inwestycja w bardzo ważnym miejscu dla miasta.
W jednej z prezentacji przedstawiono nam około dwudziestu różnych kształtów dla biurowca, które brano pod uwagę. Jeden z nich został ostatecznie wybrany. Z jakiego powodu przygotowano ich tak wiele?
Był to zaledwie niewielki wybór najbardziej charakterystycznych i odmiennych wersji. Jest to właśnie nasz sposób dyskusji nad projektem. Na jedno spotkanie przygotowujemy zazwyczaj z pięć różnych kształtów odpowiadających postawionym warunkom na różny sposób. Przygotowujemy je bardzo szybko. To nie tylko modele – projekty mogą mieć formę szkicu lub trójwymiarowej animacji. W ten sposób rozmawiamy z klientami. Wizualizujemy pomysły i tworzymy szybkie prototypy. Po prostu tak pracujemy.
Jak długo zajęło Państwu wyłonienie ostatecznego kształtu w przypadku Bałtyku?
Myślę, że zajęło to nam dwa do trzech lat, ale nie zawsze potrzebujemy aż tak dużo czasu. Miasto miało jednak kilka specjalnych wymagań. Była też w przypadku tego programu kwestia otwartości: budynek o innym kształcie może czasem prowadzić do innych pomysłów dotyczących programu czy funkcji danego obiektu, więc trzeba było wykonać trochę pracy organicznej.
Miasto odegrało w tym procesie istotną rolę. Czy to dobrze?
Z tego, co rozumiem, w Polsce miasta zazwyczaj utrzymują silną pozycję w zakresie kontroli zagospodarowania powierzchni. Uważam, że to dobrze, ponieważ istnieje sporo bardzo nęcących pomysłów na przyszłość miast. Architekci i deweloperzy zmieniają się, a władze miasta pozostają – i to one reprezentują mieszkańców. Jest to prawdopodobnie jeden z atutów Polski, jeśli chodzi o zagospodarowanie przestrzeni i odgrywa pozytywną rolę w szybko zmieniającym się kraju. Lokalne przywództwo jest potrzebne.
A co z tym małym, ładnym i starym budynkiem Concordia, który zostanie przesłonięty przez Bałtyk, kiedy ten zostanie już ukończony? Wywołało to wiele kontrowersji związanych z budową takiego obiektu w tej lokalizacji.
Poznańscy urbaniści wyraźnie zaznaczyli, że jest to długoterminowy projekt dla miasta Poznania, a przepisy budowlane nie zostały zmienione dla tego projektu. To jest to, co miasto chce tu zbudować – o takich rozmiarach i w takim kształcie. My natomiast zmniejszyliśmy, zwęziliśmy i spłyciliśmy bryłę budynku po to, by móc za nim stworzyć plac. Sprawiliśmy również, że jest on bardziej przejrzysty. Można przez niego przejść, ponieważ dwa wejścia są ze sobą połączone jak mała uliczka. Każdy będzie mógł przejść i spojrzeć na wskroś budynku. Cały parter jest otwarty dla przechodniów, ponadto najwyższe piętro będzie udostępniane sporadycznie. Miasta potrzebują przestrzeni publicznej i to jest budynek, który jest w stanie zapewnić tę funkcję.
Bałtyk jest Państwa pierwszym projektem w Polsce i regionie Europy Środkowo-Wschodniej. W jaki sposób zdobyliście Państwo to zlecenie?
Inwestor brał pod uwagę wielu architektów i ostatecznie wybrał nas. Kiedy podpisano z nami kontrakt, pomyśleliśmy, że to bardzo ciekawe doświadczenie – móc pracować w Polsce. Była między nami chemia, a to ważne. Bałtyk to projekt wymagający wiele pracy, więc jest istotne, by ludzie pracujący nad nim lubili się. Podobało nam się bardzo, że zleceniodawcy nie myśleli wyłącznie o stworzeniu ciekawego projektu w kontekście komercyjnym, ale od razu zaczęli mówić o mieście, jego mieszkańcach i znaczeniu tego miejsca – o tym, co jest ważne dla Poznania.
Czy liczycie na kolejne zlecenia w którymś z krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej?
Zdecydowanie. Polska to bardzo ciekawy kraj. Jest tu dużo ambicji, dużo się również buduje. Widać, że społeczeństwo zmienia się, zmieniają się i rosną jego potrzeby. Zatem – tak, Polska przechodzi istotną transformację i myślę, że można tu jeszcze wiele zbudować.
Kariera w architekturze
Nathalie de Vries (urodzona w Appingedam w Holandii w 1965 roku) jest architektką i urbanistką. W 1991 roku założyła studio MVRDV wraz z Winy Maas i Jacobem van Rijs. Dzięki wczesnym projektom takim, jak główna siedziba publicznej spółki radiowo-telewizyjnej VPRO czy projekt mieszkaniowy dla osób starszych w Amsterdamie pod nazwą WoZoCo, MVRDV zyskało międzynarodową sławę. W ciągu dwudziestu lat MVRDV stworzyło wiele projektów architektonicznych i urbanistycznych, planów zagospodarowania i projektów badawczych. Nathalie prowadzi regularne wykłady, zasiada w międzynarodowych jury i wykłada na uniwersytetach i w instytutach na całym świecie, takich jak np. Kunstakademie Düsseldorf, Harvard Graduate School of Design, TU Berlin oraz IIT Chicago. Wykładała ponadto na Berlage Institute w Rotterdamie, ABK w Arnhem oraz Delft University of Technology. W 2013 roku zasiadła w radzie nadzorczej Witte de With Center for Contemporary Art. Jest członkinią zarządu New Institute for Architecture, Design and E-culture, Museum of the Image w Bredzie oraz członkiem jury Charlotte Köhler Award.