EN

Na odwyku

Zagięta strona
Dziewczyna w recepcji imprezy branżowej uśmiechnęła się i zapytała ją o nazwisko. Podała je odruchowo i przez chwilę obserwowała, jak recepcjonistka wodzi długopisem po spisie gości, a jej twarz z każdą sekundą się wydłuża. ups, chyba nie potwierdziła obecności... Rzadko to robiła (lenistwo? przyzwyczajenie? za dużo na głowie?), uciekła się więc do podstępu. – Jestem z „Eurobuildu”. – Aaa… (recepcjonistka opuściła listę i uśmiechnęła się jeszcze szerzej), to zapraszam

Liczba osób, z którymi zaprzyjaźniłam się w tej pracy, jest ogromna. W innych branżach, czy to w biznesie, dyplomacji, mediach bardziej giełdowych tak nie było. Nieruchomości to co innego – czułam się jak w wielkiej rodzinie, i to całkiem zgodnej. Do pracy przychodziłam jak do własnego domu, a na imprezy firmowe – jak na spotkania z paczką kumpli. Radość, że zobaczę się z osobami, które na co dzień są zapracowane i nie mają czasu na spotkania tśte-ą-tśte, sprawiała, że spotkania biznesowe po godzinach pracy traktowałam jako nagrodę, a nie karę. Cóż się dziwić – były po prostu fajne.

Po dziesięciu latach opuszczam świat mediów, po siedmiu – najlepszą redakcję pod słońcem. To miała być krótka przygoda osoby, która kształciła się w kompletnie innym kierunku i z innymi dziedzinami wiązała swoją przyszłość. Tymczasem… – Będzie Ci tego brakować! – usłyszałam, siedząc na jednym ze służbowych spotkań nad brzegiem Wisły. Słońce zachodziło, wokół rozlegał się szmer rozmów i śmiechy, ktoś z organizatorów podawał mi napój. „Tak, będzie mi tego brakować,” pomyślałam, ale na głos powiedziałam: – Cóż, słyszałam, że podobno jest życie po „Eurobuildzie”.

Czy miałam wątpliwości co do tego, czy opuszczanie ciepłego kąta, jakim jest znana od lat redakcja, jest dobrym krokiem? No jasne, że miałam! Tym bardziej, że był to znaczący kawałek życia, nie tylko jeśli chodzi o liczbę spędzonych tu lat, ale także o intensywność doznań. Każdego dnia wyzwanie poganiało wyzwanie, trwała niekończąca się nauka, a także nieustanne poszukiwania nowych informacji (nierzadko w iście detektywistycznym stylu). Czasem trzeba było wbić się w ciężkie buty, odblaskową kamizelkę i kask, by przy blasku latarki zejść na poziom -4 wieżowca w budowie, a zaraz potem wskoczyć w sukienkę wieczorową, żeby wziąć udział w koktajlu odbywającym się na dachu drapacza chmur. Takiej rozpiętości doświadczeń nie zapewni żadna inna branża ani redakcja.

Niektórzy mówią, że wszystko i wszystkich da się zastąpić, że to tylko kwestia odpowiedniego nastawienia. Wiem jednak, że takich wrażeń, wspomnień i emocji nie kupi się za żadne pieniądze. Nie mam też pojęcia, jak poradzę sobie z syndromem odstawienia. Trzymajcie zatem kciuki, bym poznała szybko, jak wygląda świat poza „Eurobuildem”, i żeby – mimo wszystko – okazał się fajniejszy. Z tą nadzieją rozpoczynam nowy rozdział w życiu. Do zobaczenia! ν

Kategorie