Tomasz Cudowski: Kiedy Panowie stwierdziliście, że ta pandemia to jednak coś poważnego?
Michał Małaszyński: Punktem zwrotnym było z pewnością odwołanie targów inwestycyjnych w Cannes – najważniejszej imprezy branżowej, na którą czeka się cały rok. Na polskim rynku docierało to do nas powoli, w miarę wstrzymywania kolejnych projektów, w których mieliśmy uczestniczyć. To były inwestycje w fazie projektowania, bo te już uruchomione musiały być kontynuowane i jakoś udawało się to bez większych kłopotów.
Co było dla Was podczas pandemii największym wyzwaniem?
Jacek Korwin-Małaszyński: Na pewno brak płynności w przechodzeniu z jednego zadania do drugiego. W naszej strukturze projekty powinny następować po sobie, zazębiać się. Tymczasem wiele zostało odwołanych. Przeszliśmy także do pracy w systemie zdalnym, używając do tego narzędzi informatycznych. Oczywiście odbiory i prace na budowach w dalszym ciągu odbywały się osobiście