EN

Sztuka mieszkania w fabryce

Architektura
Drugiej rewitalizacji na taką skalę trudno szukać w Polsce. I mimo ogólnokrajowego boomu na projekty mix-use, niełatwo znaleźć kompleks, który łączyłby pod jednym dachem tak wiele funkcji i jednocześnie był prowadzony z takim smakiem

Władze miast sprzyjają inwestycjom mixed-use, które – zamiast koncentrować się na jednej sferze: biurowej, przemysłowej czy handlowej – łączą w sobie od kilku do nawet kilkunastu funkcji. Wiąże się to z popularnością strategii tzw. krótkich dystansów, która ma m.in. zadanie zredukować falę komunikacyjną poprzez udostępnienie mieszkańcom szerokiego spektrum usług i rozrywek pod jednym adresem. Obok Monopolis, Centrum Praskiego Koneser, Browarów Warszawskich czy Elektrowni Powiśle, jednym z najbardziej złożonych projektów tego typu jest Fabryka Norblina. Na jej wielowątkowość składają się nie tylko rozmaite funkcje, jakie oferuje współczesnym warszawiakom, ale także historyczny duch, którego obecności nie sposób zignorować.

Metal na Żelaznej

Przedsiębiorstwo metalurgiczne przy ul. Żelaznej powstało w I połowie XIX wieku i pierwotnie nosiło nazwę Norblin, Bracia Buch i T. Werner. Upaństwowiona po II wojnie światowej firma działała pod szyldem Walcowni Metali „Warszawa” aż do 1991, kiedy to została przechrzczona na Norblin SA. Na przestrzeni lat obiekt pełnił różne funkcje, mieszcząc m.in. siedziby Muzeum Przemysłu czy Teatru Scena Prezentacje. Początek XXI wieku przyniósł jednak konieczność sprzedaży nieruchomości, a fabryka ponad dekadę czekała na odzyskanie świetności.

Inwestor, firma Capital Park, zupełnie odnowił oblicze industrialnego kompleksu. Nowoczesna przestrzeń biurowa jest całkowicie wynajęta (czołowym lokatorem na ponad 16 tys. mkw. jest grupa Allegro), a na liczącym dwa hektary terenie działa także kino butikowe KinoGram (siedziba Gildii Reżyserów Polskich), obszerna część kulturalno-gastronomiczna (w tym przestrzeń immersyjna Art Box Experience) i Biobazar. W obiekcie nie brakuje punktów usługowych i handlowych, a wkrótce dołączy do nich przestrzeń coworkingowa. Biura w obiekcie zajmują 41 tys. mkw., a z oferty rozrywkowej, kulturalnej, gastronomicznej i handlowo-usługowej można korzystać na przestrzeni 24 tys. mkw. Łączny koszt prac konserwatorsko-restauratorskich wyniósł 87 mln zł. Projekt fabryki został stworzony przez pracownię PRC Architekci, a głównym wykonawcą był Warbud.

Lewitujące laboratorium

– Podstawowym założeniem projektowym było zachowanie klimatu dawnej fabryki oraz wkomponowanie jej elementów w nowoczesną bryłę, aby razem stworzyły integralną całość. Pierwszym zadaniem było zapewnienie stateczności zabytkowych murów. Wykonaliśmy w tym celu fundamentowanie pod dziewięcioma zabytkowymi obiektami, a także ściany szczelinowe stanowiące ściany garażu na 720 miejsc postojowych dla samochodów oraz 200 dla rowerów – opowiada Emilia Błach, dyrektor działu ofertowo-projektowego w Soletanche Polska. Tereny postindustrialne są niemałym wyzwaniem pod względem geotechnicznym. Soletanche musiało zmierzyć się z problemami, które wynikały nie tylko ze skomplikowanych warunków gruntowo-wodnych, ale także sporej liczby zabytkowych obiektów umiejscowionych w ciasnej zabudowie. Dwa zabytkowe obiekty – dawne laboratorium mechaniczne oraz XIX-wieczna hartownia – musiały zostać podwieszone, aby umożliwić wykonawcy skonstruowanie pod nimi podziemia. Zadanie to wykonano, używając mikropali iniekcyjnych, na których budynek lewitował. W ten sposób powstał wykop, a także zazbrojenie i wylanie płyty, na której docelowo spoczęły budynki B-17 i B-18. Cały ten proces trwał niemal rok.

Wieloetapowa modernizacja obejmowała prace podziemne, instalacyjne, budowlane i konserwatorsko-restauratorskie. Hale fabryczne, które zostały objęte nadbudową, stały się w efekcie elementem wnętrza, wchodząc w skład przyziemia nowego obiektu. Rewitalizacji uległo nie tylko dziewięć budynków, ale także blisko 50 zabytkowych maszyn o łącznej masie 850 ton, które dziś nie tylko zdobią przestrzeń i nadają jej charakteru, ale też przypominają o przeszłości. – Ambitne zadanie, ale – jak zawsze – było warto. Nie mogłam się doczekać, aż napiję się kawy w tym miejscu i będę mogła opowiedzieć o projekcie. Wygląda na to, że wreszcie się doczekałam – śmieje się Emilia Błach.

Akcja Konserwacja

Główną zasadą przyświecającą działaniom konserwatorskim na terenie fabryki była reguła autentyczności. Stąd decyzja o tym, by nie pozbywać się śladów zużycia maszyn, drobnych uszkodzeń czy patyny. Z kolei prowizoryczny, improwizowany charakter niektórych elementów mechanicznych jest świadectwem procesu odbudowy obiektu i jego wyposażenia po II wojnie światowej. – Prace konserwatorskie i restauratorskie wykonywane były w dwóch kierunkach. Wszędzie tam, gdzie widać detal architektoniczny czy tynki, mamy do czynienia z przewagą prac restauratorskich. Natomiast tam, gdzie wyeksponowana jest cegła, gdzie nie baliśmy się pozostawić ubytków i śladów korozji, tam dominowały prace konserwatorskie. Miały one spetryfikować stan fabryki w momencie, kiedy przestała pełnić swoją pierwotną rolę, a stała się obiektem zabytkowym – opowiada Artur Setniewski, dyrektor Muzeum Fabryki Norblina, koordynator prac konserwatorsko-restauratorskich. Ostateczny kształt, jaki nadano ekspozycji, jest wynikiem równoległego wdrożenia kilku idei konserwatorskich poprzez działania zarówno „in situ”, jak i w pracowni. W miejscach, gdzie połączenie technologii i architektury uznano za szczególnie wartościowe z historycznego punktu widzenia, urządzenia pozostawiono w ich oryginalnych lokalizacjach. Przeniesienie innych maszyn miało z kolei na celu zachowanie czytelności związków, które zachodziły między ich funkcjami, a także zwiększenie ich dostępności dla zwiedzających. Ciekawym przykładem jest tu relokacja zabytkowego pieca gazowego – można teraz wejść do wnętrza eksponatu, a dzięki zastosowanym elementom multimedialnym – lepiej zrozumieć jego działanie.

Dom dla artystów

– Rozrywka i sztuka są w DNA naszego projektu – zapewnia Kinga Nowakowska, członkini zarządu i dyrektor operacyjna w grupie Capital Park. – Norblinowie i Wagnerowie byli mecenasami sztuki i kolekcjonerami. Pierre Norblin, który jako pierwszy przyjechał do Polski, był malarzem, a Stefan Norblin – wybitnym plakacistą. Chcielibyśmy kontynuować tę tradycję, dlatego powołaliśmy Fundację Fabryki Norblina, która wspiera różne dziedziny sztuki, młodych artystów, muzyków, plakacistów, malarzy czy dizajnerów. Chcemy, aby fabryka była w pewnym sensie ich domem – deklaruje Kinga Nowakowska, która zapewnia także, że drugiej rewitalizacji na taką skalę trudno szukać w Polsce. Aby nie tracić unikatowej tożsamości miejsca, zachowano i odrestaurowano wiele zastanych w nim artefaktów, nawet tych, które nie były wpisane do rejestru zabytków. Mowa tu chociażby o torowiskach, lampach czy wózkach do przewozu prefabrykatów. Obecnie są nie tylko elementem postindustrialnej estetyki, ale opowiadają także historię dawnych zakładów. – Podjęliśmy współpracę z warszawską ASP oraz School of Form i wspólnie ze studentami daliśmy nowe życie poszczególnym elementom. Ze starych drzwi z fabryki młodzi artyści wykonali prace, które zdobią teraz ściany garażu. Można powiedzieć, że sercem Fabryki Norblina jest właśnie część muzealna. Historia, jaką opowiada, jest unikatowa – przekonuje Kinga Nowakowska. W najbliższym czasie w obiekcie planowane jest otwarcie Apple Muzeum Polska, które dysponować będzie największą na świecie kolekcją produktów marki. Capital Park zapowiada, że to jeszcze nie koniec niespodzianek. W końcu, jak przypomina Artur Setniewski, motto Fabryki Norblina brzmi: „Wróć do nas, mamy ci wiele historii do opowiedzenia”.

Kategorie