Magazyny i Logistyka. Forum Europy Środkowo-Wschodniej
Magazyny i logistyka to ostatnio gorący temat. Najnowsze raporty na temat rynku powierzchni magazynowych i produkcyjnych mówią o rozwoju rynku, o tym, że ten segment aktywnością inwestycyjną przewyższa nawet nieruchomości handlowe. Deweloperzy, inwestorzy, firmy doradcze mówią – jest dobrze, będzie jeszcze lepiej. Polacy się bogacą i będą chcieli kupować – takie jest przesłanie przedstawicieli branży magazynowej. Jednocześnie rozwija się dość szybko e-handel, który, jak się okazuje, wcale nie jest konkurencją dla centrów handlowych. Rynek magazynów zmienia się z roku na rok. Wymusza je nie tylko rozwój e-handlu, ale także zmiany w dziedzinie konsumpcji i produkcji. Na rynku pojawiają się też nowe regiony, które mają potencjał do rozwoju ze względu na swoje położenie – m.in. Polska Wschodnia. – To, co jest ważne w doborze lokalizacji, to gęstość zabudowy i dostęp do siły roboczej – mówi Mirosław Koszany, prezes zarządu Biura Inwestycji Kapitałowych. – Jedno z pierwszych pytań, jakie stawiają klienci, dotyczy dostępu do pracowników. Ważny jest przede wszystkim poziom bezrobocia 10-20 km wokół. Ciekawe są centra regionalne. Poznań na przykład jest trudny, bo stopa bezrobocia jest na bardzo niskim poziomie – mówi Piotr Bzowski z P3 Parks.
Prezes BIK uważa, że Polska Wschodnia to nie jest najlepszy kierunek inwestycji, ponieważ nie ma perspektyw na dalszy rozwój rynku. – Raczej nie będzie dużej migracji ludności i takie miasta, jak Rzeszów i Lublin nigdy nie będą tak gęsto zabudowane, by pociągnąć za sobą większą chęć kupowania i budowy magazynów dla dóbr konsumpcyjnych. Może Rzeszów stanie się zapleczem dla Ukrainy, jak się unormuje tam sytuacja. Utrzyma się tam na pewno przez dłuższy czas awersja wobec inwestorów – dodaje Mirosław Koszany. Gdzie mają zatem powstawać magazyny? Zdaniem Pawła Michalaka z DB Schenker Logistics nie jest to kwestią regionu, ale miejsca, gdzie będzie się lokowała produkcja. – Znienawidzony koszt, to koszt zasilenia magazynu centralnego, bo to jest pusty koszt – tłumaczy Paweł Michalak i dodaje, że firmy będą chciały budować magazyny obok fabryki. – Jak będzie więcej produkcji, to będzie więcej magazynów – podsumowuje przyszłość rynku magazynowego dyrektor w DB Schenker. Branża spożywcza, wg Tomasza Oczkowskiego z FM Logistic, również będzie inwestować w magazyny, które są umiejscowione jak najbliżej produkcji, bo to koszty zapełniania magazynów rosną i bardzo obciążają dystrybutorów.
Zdaniem Damiana Harringtona z Colliers International, widać, że konflikt na Ukrainie ma wpływ na rynek magazynowy. Obydwa rynki – i Rosja, i Ukraina – zanotowały spadki. Rynek inwestycyjny ma się za to dużo lepiej w Rumuni i Bułgarii. Ogólnie region wygląda całkiem dobrze. – Rosja wróci niedługo na rynek – komentuje dyrektor regionalny na Europę Środkowo-Wschodnią w Colliers International. Polska ma jednak w regionie ugruntowaną pozycję. Przewagą są ceny. – Czechy i Słowacja są o 25-30 proc. droższe niż Polska – mówi Joerg Kneidl z CBRE. Dodatkowo, jak wskazuje Marek Sienkiewicz, koszty pracy to tylko 10 proc. i to nie jest czynnik decydujący. – Polska jest wybierana ze względu na jakość kadry i na to, że Polakom się jeszcze chce, choć trzeba przyznać, że mamy dość duże koszty energii – dodaje szef działu specjalnych stref ekonomicznych w Deloitte. Marc Le Bozec tłumaczy, że zmienia się też podejście do samych dostaw. – Teraz potrzeba przewozić częściej a mniej towaru. Magazyny powinny być jak najbliżej konsumpcji – mówi dyrektor zespołu powierzchni magazynowych i logistycznych. Taką strategię potwierdza firma Oriflame, która swoje magazyny umiejscawia obok dużych miast, by był do nich bezpośredni i szybki dostęp, ale na terenie mniejszej miejscowości, by znaleźć siłę roboczą. – Pracujemy na trzy zmiany, dostęp do siły roboczej jest ważny – mówi Gökhan Çakmak z Oriflame Cosmetics.
– Najlepszy zestaw umów to krótsze elastyczne umowy na 3-5 lat oraz dłuższa umowa na powierzchnię produkcyjną – mówi Bożena Krawczyk. Piotr Bzowski z P3 Parks uważa, że jego firma jest w stanie wybudować wszystko, nawet w pięć miesięcy, ale krótszych kontraktów niż na 3-5 lat nie jest w stanie podpisać. To się po prostu nie opłaca. W ocenie Joerga Kneidla takie terminy umów są wystarczająco długie.
Jakie wyzwania stają przed branżą logistyczną? – Wyzwaniem jest system informatyczny, który musi ogarnąć cały proces logistyczny – mówi Monika Hepter z BD Schenker. Duże jest także zapotrzebowanie na zasoby ludzkie, które muszą poradzić sobie z falami zwrotów. Zwroty to zjawisko rosnące wraz z rozwojem e-handlu. – Są firmy, które mają magazyny tylko i wyłącznie przeznaczone do e-commerce – dodaje Monika Hepter. Dlatego magazyn musi być elastyczny i rosnąć wraz z biznesem klienta. – Magazyny z gumy… zdecydowanie musimy się zmierzyć z tym tematem. Jest różnica między tym, co klient chce, a co możemy dostarczyć i to jest trudne – stwierdza Piotr Bzowski z P3 Parks. – Same magazyny niewiele się zmieniły. Ewentualnie są życzenia, by było więcej docków, więcej przestrzeni socjalnej – dodaje dyrektor w P3. Jednym z rozwiązań jest antresola. Na taki pomysł zdecydował się dystrybutor odzieży Orsay, który nie chciał się wyprowadzać ze swojego magazynu pod Wrocławiem. Jak mówią deweloperzy, to jest właśnie sposób na „rozciągnięcie” magazynów – budynki mogą być wyższe, dzięki powszechnie dostępnemu sprzętowi, który wszystko ściągnie z kilku metrów wysokości. – Zdecydowanie inne nastawienie mają inwestorzy, którzy będą działać dla e-handlu. Tam trzeba dbać o pracowników – mówi Piotr Bzowski z P3 Parks. – Może pojawi się niedługo zapotrzebowanie na więcej światła ze względu na tryb pracy i liczbę pracowników, co dla nas będzie wyzwaniem – mówi przedstawiciel P3.
Są magazyny, jest chęć zakupów, ale problem w tym kto, dokąd i – przede wszystkim – kiedy to dostarczy. Logistyka to być albo nie być firmy, która sprzedaje przez internet – mówią przedstawiciele rynku. – Jak dostawa trwa 7 dni, to klient raczej już nie wróci – mówi menedżer w DB Schenker. – Standardy rynkowe zmierzają w kierunku dostawy tego samego dnia – mówi przedstawiciel firmy Orsay, która nie ma magazynów w sklepach i dostarcza tam towar w cyklu dniowym. – Paczka musi być przygotowana perfekcyjnie na poziomie logistyki, tak, jak klient sobie zażyczy, bo nie ma tego bufora w postaci wykwalifikowanego sprzedawcy, który doradza na miejscu – dodaje Andrzej Ptasik, szef działu logistyki w Orsay International. Przyznaje on jednak, że choć Orsay rozwija kanały e-commerce oraz m-commerce, to głównym kanałem i tak mają pozostać sklepy. Sprzedaż online wykorzystywana jest raczej jako zachęta do odwiedzenia sklepu stacjonarnego. System Click & Collect z darmowym odbiorem w salonie Orsay ma przyciągnąć klientki do sklepu. – Sprzedaż online jest też po to, by dotrzeć tam, gdzie nie mamy fizycznie sklepów – przyznaje szef logistyki sieci. Orsay posiada sklepy tylko w miastach powyżej 80 tys. mieszkańców. Wszyscy uczestnicy zgodnie stwierdzili, że odpowiednia usługa kurierska jest ważna, ponieważ to kurier w przypadku zamówień online staje się reprezentantem firmy, która sprzedaje. A klient i tak będzie niezadowolony. – Największe niezadowolenie pojawia się, jeśli dostawa nie jest wykonana w umówionym czasie – mówi Artur Zakrzewski, prezes Zaparoch, firmy sprzedającej meble tapicerowane online na rynki Wielkiej Brytanii i Holandii. Producent zdecydował się na logistykę własną, by mieć większy wpływ na jakość dostaw. – Chcemy skupić się na sprzedaży, a nie być operatorem logistycznym – podsumowuje przedstawiciel Oriflame. Umowy z operatorem logistycznym są zawierane przeważnie na 3 lata. – To jest forma dyscypliny dla operatora. Co najmniej raz na 3 lata jest sprawdzenie usługi – mówi Monika Hapter z DB Schenker. Takie rozwiązanie nie gwarantuje jednak rozwoju automatyki. – Jako operator logistyczny mamy ambicje wprowadzić większą automatyzację, zwłaszcza tam, gdzie jest przesyłka pojedynczych sztuk, ale przy 3-letnich umowach najmu to się nie opłaca. Takich rzeczy nie da się przenieść, inwestycja się nie zwróci – dodaje. Inne podejście ma grupa PWN, która posiada własny magazyn. – Przy 120 tys. SKU (Stock keeping unit) nie wyobrażam sobie, by to wszystko było robione ręcznie. Musi być automatyzacja i optymalizacja, także dlatego, że logistyka jest jednym z najważniejszych kosztów. – W naszym regionie postęp technologiczny idzie wolno, mimo że każdy tego chce – mówi Adam Tomczyk, prezes zarządu firmy kurierskiej z X-Press Couriers. Przedstawiciele branży zgodnie potwierdzają, że nie jest to kwestia finansowania. – Jest dostęp do pieniędzy, ale pytanie, czy się to opłaca – dodaje prezes Tomczyk. – My decyzję o robotyzacji przesuwamy na jak najpóźniejszy moment. Na razie szukamy najlepszych pomysłów na obsługę klientów, bo to, co nas ogranicza, to sztywność – mówi Dariusz Stolarczyk, wiceprezes Ruchu. Inni przedstawiciele branży mówią, że automatyzacja nie jest priorytetem, ponieważ łatwiej jest wynająć powierzchnię i zatrudnić ludzi – bo to jest elastyczne, niż zainwestować w automatykę. Poza tym w Polsce nie ma tak dużego wolumenu przesyłek, a siła robocza jest nadal tania, co sprawia, że automatyzacja się nie opłaca. A ma być tanio. – Dążymy do coraz tańszej dostawy – mówi Piotr Stencel, prezes firmy Sheepla. Przedstawiciel Poczty Polskiej dodaje, że ceny spadną na pewno w segmencie przesyłek międzynarodowych, ponieważ jest presja ze strony Unii Europejskiej na realizację faktyczną wolnego przepływu towarów i usług pomiędzy państwami. – Koszty przesyłki międzynarodowej mogą się zmniejszyć już niedługo nawet 10-krotnie – mówi Marek Cynowski. Przedstawicielka PWN mówi, że cena jest kluczowa w wyborze usługi. – 20 zł za przesyłkę to stanowczo za dużo – stwierdza szefowa e-handlu w grupie PWN. Dlatego rosną w siłę kanały Ruch i Paczkomaty oraz nowa oferta Poczty. – My jako firmy logistyczne, Ruch i Poczta Polska, jesteśmy akceleratorem rynku e-commerce. To jest przyszłość, ale tort jest tak duży, że każdy weźmie coś dla siebie i wszyscy będziemy syci – mówi Marek Cynowski z Poczty Polskiej. Dyrektor ds. e-handlu dodaje, że rynek w Polsce jest na razie w powijakach. Na co nastawiać się zatem na przyszłość? Ruch kładzie nacisk na mniejsze miasta, gdzie łatwiej coś zamówić przez internet i odebrać… w kiosku Ruchu właśnie. Ale rynek może nieco się zagęścić, bo właśnie w mniejszych miejscowościach planuje dalszą ekspansję Integer i jego Paczkomaty. Poczta Polska natomiast zamierza rozwijać sieć punktów odbioru. W przyszłym roku ma to być kilkanaście tysięcy punktów odbioru, także maszyny samoobsługowe. Tę niszę już od jakiegoś czasu zagospodarowuje Integer, który zamierza zwiększyć możliwości Paczkomatów poprzez dodanie nowych modułów, w tym lodówkomatów – tu ukłon w stronę e-handlu spożywczego. PGP zapowiada wejście na rynek z maszynami wielkogabarytowymi. Inne pomysły na ułatwienie i przyspieszenie dostawy do klienta przedstawia Adam Tomczyk. – Już niedługo możemy zacząć obserwować powstawanie megastorów w centrach miast, które będą służyły jednocześnie jako magazyny – mówi prezes zarządu firmy kurierskiej z X-Press Couriers. Zdaniem uczestników konferencji już niedługo klient będzie miał możliwość zmienić sposób i miejsce dostawy w ostatnim momencie, nawet wtedy, gdy kurier ma już paczkę w ręku. Częściowo jest to możliwe już teraz – coraz częściej kurierzy dostosowują się do klienta i umawiają się w dogodnym dla niego miejscu i czasie – nawet pod kinem… Takie możliwości może wygenerować otwarcie się sieci Paczkomatów na innych operatorów logistycznych. Wszystko po to, by przyspieszyć dostawę produktów do klienta.
Wygląda na to, że branża logistyczna ułatwia handlowcom pracę, by zachęcić klientów do kupowania online. Kwestią otwartą pozostaje to, czy rynek zauważy potencjał, i czy deweloperzy stricte handlowi zaczną łaskawszym okiem przyglądać się magazynom i powierzchniom produkcyjnym. Czas na zmianę?
Anna Pakulniewicz