Inflacja i widmo kryzysu pogorszyły nastroje
Raport giełdowyDość łagodna zima, brak tragedii w danych makroekonomicznych i nadzieje na szybkie zbicie inflacji pomogły giełdom w lutym. Dość powiedzieć, że europejskie parkiety śrubowały co kilka dni historyczne rekordy mimo tego, że gospodarki Europy były w gorszej sytuacji niż ta w USA. Na nastroje inwestorów wpływały niewątpliwie dobre sygnały z rynku surowców energetycznych, szczególnie gazu ziemnego, napędzającego największą gospodarkę Europy, czyli Niemcy. Dodatkowo dobre nastroje inwestorów były rozbudzane przez ogromne zyski firm energetycznych masowo reprezentowanych wśród spółek notowanych w Europie. Do dobrego obrazu dokładały się Chiny i ich otwierająca się gospodarka. Widmo wysokiej inflacji powróciło pod koniec lutego wraz z twardą zapowiedzią konieczności dalszej walki z inflacją, chwilę później Europejski Bank Centralny podniósł stopy procentowe, przypominając, że problem z inflacją w strefie euro nie zniknął. Ale kluczowe zdarzenie, które przyczyniło się do widocznych na wykresach spadków w pierwszej połowie marca, przyszło całkowicie nieoczekiwanie. Na rynki padł strach dobrze znany z roku 2008, epoki kryzysu finansowego i bankowego – upadłość amerykańskiego Silicon Valley Banku, finansującego m.in. technologiczne start-upy, oraz kłopoty szwajcarskiego giganta Credit Suisse zachwiały giełdami na całej planecie i pogorszyły nastroje, ciągnąc kursy banków w dół. Czy te dwa przypadki będą przygrywką do problemów sektora finansowego, spowodowanych dekadami taniego pieniądza? Czas pokaże, ale obaw specjalistów nie można ignorować.
Tymczasem w Polsce spowolnienie odcisnęło się boleśnie na danych za IV kwartał minionego roku. Według ekonomistów, aktywność ekonomiczna w ciągu tych trzech miesięcy była najniższa w tym stuleciu, jeśli nie liczyć nietypowego roku 2020, obarczonego pandemią i lockdownami. Jednocześnie spadek tej aktywności był największy na tle wszystkich krajów unijnych! Stało za nim gwałtowne osłabienie konsumpcji, czego powodem była szybko rosnąca inflacja i nikłe szanse na jej obniżenie w bliskiej perspektywie. Takie dane uzasadniałyby prognozy Komisji Europejskiej, która ocenia, że polska gospodarka w 2023 roku zwiększy się o zaledwie 0,4 proc., po blisko 5-procentowym wzroście w roku 2022.
Jeśli chodzi o polskie budownictwo, to – choć wyraźnie widoczna jest zapaść w mieszkaniówce – nieoczekiwanie dobrze radzą sobie inwestycje infrastrukturalne – tylko w styczniu kategoria „budowa inżynierii lądowej i wodnej” wzrosła aż o 15 proc.! Na poprawę dynamik w segmencie wpłynął też ciepły styczeń, co widać po danych w kategorii robót specjalistycznych, obejmujących m.in. przygotowywanie budów. Zdaniem ekonomistów, schyłek rozliczeń inwestycji finansowanych ze środków unijnych na lata 2014-2020 pomoże budowlance na przestrzeni całego 2023 roku, a inwestycje publiczne i infrastrukturalne złagodzą sytuację w budownictwie mieszkaniowym. Być może dlatego indeks WIG BUD pnie się w górę, choć po części może to wynikać z bardzo dobrej kondycji Budimeksu – największej grupy budowlanej, która ma silny udział w indeksie sektora budowlanego. Portfel dający poczucie spokoju na kolejne dwa lata (jego wartość to 13 mld zł), płynność (3,1 mld zł gotówki) oraz nowe segmenty rynku na celowniku – to atuty spółki, która w 2022 roku osiągnęła ponad 8,6 mld zł przychodów, a zysk z działalności kontynuowanej wzrósł o 18 proc., do blisko 550 mln zł. Grupa ma dobrą pozycję zarówno w sferze akwizycji, jak i w obszarze zleceń w nowych obszarach, m.in. wojskowych czy odnawialnych źródłach energii.
Rynek mieszkaniowy z utęsknieniem wypatruje czynników, które mogłyby zmienić jego trudną sytuację. Stopy procentowe stoją w miejscu, ale inflacja powyżej 18 proc. nie daje szans na ich szybką obniżkę i odblokowanie rynku kredytowego. Z pomocą mogą przyjść politycy – rząd zdecydował o uruchomieniu programu dopłat do kredytów mieszkaniowych, który ma ruszyć latem, ale wcześniej stosowną ustawę powinien przyjąć sejm. Temat dostępności mieszkań w atrakcyjnych cenach stanie się z pewnością jednym z motywów kampanii przed jesiennymi wyborami, ponieważ swoje propozycje rozwiązania problemu prezentują także partie opozycyjne. Ratunku dla rynku wielu ekspertów upatrywało w segmencie PRS, jednak według danych JLL, sprzedaż mieszkań dla podmiotów najmu instytucjonalnego w 2022 roku spadła o 57 proc., osiągając wartość 1,3 mld zł – stanowiło to zaledwie 8 proc. sprzedaży wszystkich mieszkań, wobec 13 proc. rok wcześniej. Można zakładać, że spadek ten wynikł częściowo z pogorszenia sytuacji geopolitycznej Polski, wywołanego wojną w Ukrainie, a po części był reakcją na sygnały płynące z rządu – odczuwalne były intencje ograniczenia wpływu sektora PRS, który rzekomo psuje rynek mieszkaniowy, choć – według szacunków – dziś PRS ma jedynie ok. 1-procentowy udział w segmencie mieszkań na wynajem. Można się jednak spodziewać, że udział ten będzie ciągle rósł, wobec utrudnionej dostępności mieszkań na sprzedaż. Co ciekawe, sektor PRS staje się coraz bardziej międzynarodowy – do inwestorów z Niemiec czy Austrii zaczynają dołączać fundusze z kapitałem pochodzącym z Bliskiego Wschodu i Azji, a także Stanów Zjednoczonych. (Mir)