EN

Listopadowe hygge

Small talk
Soren Rodian Olsen, dyrektor zarządzający w Logicenters Poland, Nrep, mówi nam o najbardziej atrakcyjnych sektorach rynku nieruchomości oraz przemianach, jakie przez lata przeszła Warszawa, a także doradza, jak zorganizować sobie własne hygge

Anna Zamyłka: Jakie są Twoje przewidywania dotyczące kondycji sektora nieruchomościowego w najbliższej przyszłości?

Soren Rodian Olsen, dyrektor zarządzający w Logicenters Poland, Nrep: Rynek wciąż się zmienia, jednak można śmiało przypuszczać, że złapie wiatr w żagle w trakcie II połowy przyszłego roku, a w międzyczasie będziemy mieć do czynienia z ograniczoną aktywnością inwestycyjną. Obserwujemy na przykład, że kilku najemców w budynkach komercyjnych wstrzymuje się z decyzjami dotyczącymi nowych najmów. W mojej ocenie sytuacja musi się najpierw trochę pogorszyć, aby w końcu się poprawić.

Jakie sektory rynku uznajesz dziś za najbardziej atrakcyjne?

Najaktywniejsza jest obecnie branża logistyczno-przemysłowa. To obszar, w którym chętnie lokujemy swój kapitał i inwestujemy na wielu prężnych rynkach, w tym w Polsce. To sektor, w którym możemy zaobserwować zdrową aktywność, mimo że jest ona znacznie słabsza niż rok temu.

A inne branże?

Wydaje się, że coś się dzieje także w retailu, a to jest bardzo ekscytujące. Szczególnie mam tu na myśli parki handlowe, które radzą sobie bardzo dobrze na polskim rynku. Wszyscy martwią się jednak o biura. Po pierwsze, obecnie w tym obszarze nie mamy w Polsce do czynienia ze zbyt intensywnym rozwojem, a inwestorzy nie koncentrują się nadmiernie na kupowaniu nowych obiektów. Odnotowano kilka niewielkich transakcji na rynku stołecznym oraz w miastach regionalnych, ale ogólnie rzecz biorąc aktywność jest bardzo słaba. Czy ten sektor wciąż będzie na tyle stabilny, by przyciągnąć nowych graczy? Moim zdaniem zdecydowanie tak, choć nie da się ukryć, że model pracy ulega przeobrażeniom i wciąż nie wiemy, czy firma zatrudniająca 500 pracowników będzie potrzebować biura dla pół tysiąca osób.

To zostaje nam jeszcze rynek mieszkaniowy, na którym Nrep też jest aktywny…

I wciąż szukamy na nim nowych możliwości inwestycyjnych. Koncentrujemy się na standardowym PRS, a także konceptach mieszkań serwisowanych, ale ostatnio rozważamy zaangażowanie się w branżę zakwaterowania studenckiego. W zeszłym roku z sukcesem wprowadziliśmy na rynek jeden projekt PRS w Warszawie, a teraz otwieramy nową inwestycję pod szyldem Noli na Mokotowie.

Czy szybki rozwój PRS jest kolejnym naturalnym etapem dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, czy jest to raczej skutek sytuacji geopolitycznej i ekonomicznej?

Uważam, że PRS rozpędziłby się w tej części Europy niezależnie od warunków geopolitycznych, jednak obecna sytuacja z pewnością dolała nieco paliwa do popytu na mieszkania na wynajem. Czynsze poszły do góry, jednak bez względu na to występowałby naturalny popyt na profesjonalne produkty z segmentu PRS. W Polsce zawsze obecny był najem prywatny, całkowicie znajdujący się w rękach indywidualnych właścicieli, a przez to jakość oferowanych lokali była zazwyczaj raczej niska, przynajmniej w porównaniu z tym, co może zaoferować operator PRS. Ten sektor na pewno będzie wciąż rósł w siłę. Największym wyzwaniem dla inwestorów i deweloperów pozostaje inflacja i wysokie koszty zadłużenia.

A jak wygląda z Twojej perspektywy rozwój Warszawy?

Mieszkam tu od 21 lat i ciągle niezwykle ekscytujące jest dla mnie obserwowanie, jak zmieniły się takie dzielnice, jak Praga czy Wola, które ewoluowały z obszarów przemysłowych z bardzo słabą społecznością i mizerną architekturą w organizmy, które możemy zobaczyć dzisiaj. Praga jest wciąż „w budowie”, za to Wola stała się już nowym, tętniącym życiem centrum biznesowym. To, co w niej najlepsze, to połączenie oferty biurowej i mieszkaniowej, pozwalające uniknąć sytuacji ze Służewca czy podobnych dzielnic w innych miastach, które wraz z nadejściem weekendu wymierają, bo odwiedzają je tylko turyści, brakuje zaś lokalnych mieszkańców. Warszawa ma dużo do zaoferowania i to prawdopodobnie jedna z przyczyn, dla których spędziłem w Polsce tyle lat, korzystając z rozmaitych możliwości pracy tutaj.

Listopad jest najmniej lubianym miesiącem w Polsce. Czy masz dla naszych czytelników jakąś radę, jak poradzić sobie z tym czasem w skandynawskim duchu?

Przyznaję, listopad też nie należy do moich ulubionych miesięcy. Zwykle staram się wtedy wyskoczyć na jakiś krótki urlop w ciepłym miejscu. Hygge jest konceptem, który Duńczycy starają się zapewnić sobie sami. To moment błogości, ciepła i relaksu, gdy czujemy spokój i bezpieczeństwo. Proponuję zrobić sobie kubek ciepłej herbaty albo grzanego wina, zapalić świeczki i sięgnąć po dobrą książkę – najlepiej przed kominkiem, jeśli go mamy. Gdy dni są krótkie, światło świec pomaga w stworzeniu przytulnej atmosfery. To nie przypadek, że w skali globalnej przeciętny mieszkaniec Danii kupuje najwięcej świeczek! Hygge nie można po prostu znaleźć, trzeba wykreować je samemu.

Kategorie