EN

Kolejny pierwszy raz

Od redakcji
Ponieważ wkrótce wybory do Parlamentu Europejskiego (chyba najbardziej niedoceniane ze wszystkich), skorzystam z okazji i opowiem Wam o mojej karierze wyborcy. Rozpoczęła się dokładnie 35 lat temu, w czerwcu 1989 roku, podczas pierwszych demokratycznych wyborów w Polsce

Wiosna’89 była gorąca. Ulice tonęły w ulotkach i wizerunkach Lecha Wałęsy, który na plakatach ściskał ręce opozycyjnych kandydatów. Ukazały się już pierwsze numery niezależnej „Gazety Wyborczej”, a w studenckiej stacji radiowej, w której zdobywałem dziennikarskie szlify, od dawna nikt nie przejmował się cenzurą. Jednak demonstracje opozycji nadal były rozpędzane przez milicję, a uniwersyteccy agitatorzy nieustająco zachęcali do wstępowania do PZPR, choć już bez większego przekonania. Rewolucja wisiała w powietrzu. W lokalu wyborczym, do którego udałem się 4 czerwca, natknąłem się na znajomego działacza „Solidarności”, który był członkiem komisji wyborczej. Wręczając mi karty do głosowania przymrużył oko i zapytał: „Wiesz, jak głosować?” Siedzący obok inny urzędnik zaprotestował słabo: „Panie N., ile razy mam panu mówić, że nie wolno agitować wyborców…” „Ale ja tylko pytam, czy kolega zna zasady głosowania”, odparł niewinnie znajomek i ponownie do mnie mrugnął. Każdy znał te zasady! Przyznaję jednak, że nie doczekałem powołania nowego rządu, bo… przecież były wakacje! Razem ze znajomymi z klubu turystycznego wyjechaliśmy na kilka tygodni, by zdobywać bułgarską Riłę, a jak każdy senior wie, w owym czasie taki wyjazd oznaczał praktyczne zerwanie kontaktu z krajem. Na górskim kempingu od mieszkających obok rodaków pożyczyliśmy przywiezioną z Polski całkiem świeżą „Trybunę Ludu” i – zanosząc się śmiechem – czytaliśmy na głos nagłówki wieszczące klęskę starego porządku. Pamiętam jeden z lidów: „Solidarność rozważa (ROZWAŻA!) pozostawienie dwóch resortów w rękach PZPR”. A gdy wróciliśmy do Polski, premierem nie był już generał Kiszczak, tylko Tadeusz Mazowiecki, pierwszy demokratycznie wybrany premier III Rzeczpospolitej.

A w czerwcowym „Eurobuildzie” mamy dla Państwa wiele premier. Publikujemy na przykład pierwszy obszerny wywiad z założycielami LemonTree – dewelopera magazynowego, który próbuje zmienić sposób myślenia o tym sektorze i zaszczepić w nim zupełnie nowe standardy. Inicjujemy także cykl artykułów analizujących ukraiński rynek nieruchomości – trudno w to uwierzyć, ale również pod bombami można rozpoczynać kolejne projekty deweloperskie, przeprowadzać transakcje sprzedaży czy podpisywać umowy najmu. Dziś pigułka mieszkaniowa, kolejna będzie dotyczyć rynku biurowego. Rzetelne informacje prosto z Kijowa! Publikujemy także pierwszą z cyklicznych analiz polskiego rynku mieszkaniowego, którą przygotował specjalnie dla „Eurobuildu” portal rynekpierwotny.pl, a precyzyjniej – pewien analityk, dla którego taka analiza to nie pierwszyzna. Mamy w numerze także ciekawą analizę rynku inwestycyjnego – niby wszyscy wiedzą, że jest tam bryndza, ale przecież wiadomo również, że każdy zastój kiedyś się kończy. No i wspominamy niedawne „Eurobuildowe” Święto Sportu – pierwszy w historii naszej firmy dzień, w którym odbyły się aż trzy eventy sportowe: znane wszystkim turnieje golfa i tenisa oraz pierwsza edycja zmagań biegaczy. Kto nie był, niech spróbuje dołączyć za rok – może zainspiruje go obszerna relacja z tego wydarzenia.

Do zobaczenia w numerze wakacyjnym!

Kategorie