Małe zielone też jest piękne
Small talkAnna Zamyłka: Czy w projektowaniu prywatnych domów pojawiają się już standardy zrównoważonego budownictwa? Czy inwestorzy indywidualni są gotowi na prośrodowiskowe rozwiązania?
Magdalena Morelewska, współwłaścicielka studia projektowego Morelewska Wojcieszek Architektki: Idea zrównoważonego budownictwa w inwestycjach mieszkalnych jednorodzinnych pojawia się od dawna. Inwestorzy zwracają coraz większą uwagę na to, jak rozwiązania projektowe wpływają na środowisko, zauważają też, że przekładają się one na koszty utrzymania obiektów. Kalkulują, czy opłaci się wprowadzenie technologii obniżających koszty utrzymania domów, które jednak wymagają na starcie większych nakładów finansowych. Coraz większa grupa klientów pyta również o takie rozwiązania instalacyjne, które w skrajnych przypadkach zapewnią im niezależność od gestorów sieci – zarówno w zakresie energii elektycznej, jak i dostaw wody czy odbioru ścieków. Do każdego projektu podchodzimy indywidualnie i dobieramy optymalne rozwiązania mieszczące się w budżecie, a najczęściej są to rozwiązania proekologiczne w niewielkiej skali, jak pompy ciepła, odzysk wód deszczowych czy zielone dachy.
Czy dla inwestorów ma znaczenie z jakiego materiału wykonane są budynki i jak ten materiał wpływa na otoczenie?
MM: Zdarzają się klienci, którzy nie chcę mieć domów w konstrukcji tradycyjnej i wybierają domy w konstrukcji drewnianej. Są dwa rozwiązania – tradycyjna szkieletówka, bardzo popularna np. w USA, która u nas jednak się nie przyjęła, oraz domy w konstrukcji CLT, czyli konstrukcje całodrewniane. Ta technologia cieszy się coraz większą popularnością, choć ciągle jest nieco droższa od rozwiązań tradycyjnych. Często zdarza się, że inwestor przychodzi z silnym postanowieniem, że zbuduje ekologiczny dom cały w drewnie, ale potem następuje konfrontacja z rynkiem i okazuje się, że takie rozwiązanie jest droższe i ma swoje ograniczenia, np. w rozpiętości elementów konstrukcyjncyh.
Anna Wojcieszek, współwłaścicielka studia projektowego Morelewska Wojcieszek Architektki: Te technologie mają też ograniczenia natury technicznej. Większość naszych projektów to inwestycje w standardzie premium. Naszym inwestorom często podobają się duże przeszklenia i przestrzenie…
MM: … a to nie mogą być domy ekologiczne. Takich rozpiętości w konstrukcji nie da się osiągnąć w drewnie, a jedynie w betonie i stali. Dla grupy, do której ta estetyka przemawia, siłą rzeczy wybierana jest taka technologia, która umożliwi realizację dużych, otwartych przestrzeni z większą liczbą przeszkleń. Oczywiście w domach drewnianych też się robi duże przeszklenia, ale ciągle jeszcze w mniejszej skali. Byłyśmy ostatnio w Kopenhadze – tam z drewna buduje się także biurowce i budynki wielorodzinne.
AW: Mam pewne obawy co do konstrukcji drewnianych, ponieważ wiemy już, że niektóre proekologiczne rozwiązania nie do końca sprawdzają się w trakcie użytkowania. Chociażby wspomniany system CLT – przy ewentualnych przeróbkach czy przebudowach nie jest elastyczny. Kolejna kwestia to ograniczenie chemii budowlanej na rzecz naturalnych impregnatów.
Naturalne impregnaty nie są tak skuteczne jak mocna chemia?
AW: Są mniej trwałe i mniej odporne na zużycie, poza tym ich naturalne składniki mogą przyciągać insekty.
MM: W naszej kulturze domy buduje się dla pokoleń i mają być trwałe, to kwestia tradycji i przyzwyczajeń. Z kolei w USA społeczeństwo jest bardziej mobilne – mieszka się tam, gdzie akurat jest praca. W Polsce technologia murowana postrzegana jest jako trwała, a drewniana jako mniej przewidywalna. Z kolei gdy inwestor rozważa drewniane okna, musi także rozważyć kwestię ich impregnacji. Producenci mówią jasno, że dawne lakiery chemiczne wystarczały na kilkanaście lat. Teraz, w związku z regulacjami UE, ciężkie chemiczne składniki impregnatów nie są dopuszczane, a lakiery powstają na bazie wody, więc ich oficjalna trwałość to dwa, góra trzy lata, jednak producenci zalecają przemalowanie okien raz w roku. Nieliczni inwestorzy decydują się na wybór rozwiązania, które wiąże się coroczną konserwacją.
AW: Dążymy do upowszechniania proekologicznych rozwiązań i zrównoważonego rozwoju, bo taki kierunek obrał świat, ale powiedzmy sobie szczerze – budownictwo nie idzie w parze z ekologią.
MM: Na szczęście jest wiele aspektów, na które architekci mają wpływ. Namawiam na przykład inwestorów, by ich domy nie były za duże, a ciągle pokutuje myślenie, że dom luksusowy musi być ogromny. Moim zdaniem korzystniej jest zainwestować w mniejszą powierzchnię, ale za to wybrać materiały wyższej jakości i trwałości od lokalnych dostawców. Nie musimy importować cegły z Holandii czy Danii, przecież mamy w Polsce świetnych producentów, także ceramiki budowlanej.
Czy macie swoje ulubione budynki w Warszawie?
AW: Podobają mi się obiekty zintegrowane z naturą, zmieniającymi się porami dnia i roku. Takie, w których wyraźne jest zatracenie granicy między wnętrzem a strefą zewnętrzną. Kontakt z naturą jest ważny w życiu współczesnego człowieka żyjącego w dużym mieście.
MM: Moim ulubionym budynkiem jest Muzeum Narodowe. Podoba mi się jego prostota. Doceniam to, jak nowoczesny był na swoje czasy i jak reprezentacyjny. Za każdym razem, gdy mijam ten gmach, myślę, że to po prostu świetny budynek.