To jeszcze nie koniec
Spotkaliśmy się z opinią, że handel przy położonej w sercu Warszawy ul. Chmielnej, powoli umiera. Idąc odcinkiem pomiędzy ulicami Zgoda i Nowy Świat, trudno nie zauważyć zasłoniętych wystaw z informacją "Likwidacja sklepu".
Za to centra handlowe - z reguły zlokalizowane w okolicach dużych dzielnic mieszkaniowych - są
odwiedzane przez setki klientów niezależnie od pory dnia. Na pierwszy rzut oka
może się nawet wydawać, że te wielkie świątynie konsumpcjonizmu wessą
ludzi do swojego wnętrza i nigdy już nie oddadzą konkurencji prowadzącej
biznes przy głównych ulicach miasta.
Największe miasta nie są definiowane na podstawie tego jak lub gdzie jego
mieszkańcy robią zakupy, jednak zwyczaje handlowe odgrywają znaczącą rolę
w kształtowaniu ich charakteru, np. Londyn nie byłby tym, czym jest bez Oxford
Street. Ze względu na zniszczenia II wojny światowej i kaleką komunistyczną
odbudowę, główne ulice w Warszawie, ul. Chmielna i Nowy Świat, chyba zawsze
już będą walczyć by zostać magnesem przyciągającym klientów. Kolejnym
problemem jest własność nieruchomości położonych w centrum stolicy. Peter
Evans z agencji Lambert Smith Hampton zauważa, że w Warszawie każdy budynek, w którym
mieści się sklep, jest własnością osoby prywatnej, podczas gdy w Londynie
każda strona Oxford Street należy do innego funduszu emerytalnego. Dzięki
temu stworzenie efektywnych powierzchni handlowych jest łatwiejsze.
Zagadnienie własności ziemi w Warszawie zdaje się być powodem
pojawienia się centrów handlowych z dala od Centralnego Obszaru Biznesu. Zostały
one wybudowane - jak tłumaczy Ian Elliot z Jones Lang LaSalle - na obrzeżach
miasta, ponieważ tylko tam deweloperzy mogli kupić interesujące ich działki.
Według I. Elliota nie mające alternatywy sieci handlowe, zmuszone były do
wynajęcia powierzchni w wybudowanych przez inwestorów obiektach. Wciąż
jednak są zainteresowane obecnością w centrum miasta. Być może taką ofertą
skusi ich planowany kompleks Złote Tarasy, który powstanie w centrum Warszawy,
pomiędzy Dworcem Centralnym a hotelem Holiday Inn. Póki co handlowców odstraszają nie tylko skomplikowane
problemy z własnością lokali w centrum, ale również stawki czynszów, które
dochodzą nawet do
100 USD za mkw.
Opowieści o głównych ulicach handlowych
LPP to obecnie jedna z najlepszych i najbardziej profesjonalnych polskich firm
projektujących i dystrybuujących odzież. Jej marka "Reserved", jest
obecna na billboardach w całym kraju. 95 proc. sklepów firmy znajduje się w centrach handlowych,
ponieważ - jak wyjaśnia Donat Ciepłuch, szef ds. rozwoju sieci Reserved - są
otwarte siedem dni w tygodniu do późnych godzin, a duża liczba odwiedzających
zapewnia sprzedaż towaru. Jednak posunięcia firmy w ciągu ostatnich kilku
miesięcy sugerują, że LPP wcale nie lekceważy obecności przy głównych
ulicach miast.
Stosunkowo niedawno powstał nowy punkt Reserved w warszawskim centrum handlowym Wola Park, ale firma podpisała również z firmą
Ceraco Development umowę najmu lokalu o powierzchni 241 mkw. przy ul.
Chmielnej, w pobliżu skrzyżowania z Nowym Światem. Sklep ma rozpocząć działalność
w maju przyszłego roku. Będzie to trzecia placówka w tej lokalizacji
(Chmielna - Nowy Świat).
Dobra metoda marketingowa
Sieci handlowe otwierają sklepy przy głównych ulicach handlowych w stolicy z
zupełnie innych powodów niż w przypadku centrów handlowych, zauważa Magdalena Gniazdowska z firmy Cushman
& Wakefield H&B: - Centra handlowe generują większość obrotu firmy,
zaś obecność przy głównych ulicach to dla nich "ekskluzywna
etykietka".
Zdaniem M. Gniazdowskiej potencjał głównych ulic, szczególnie w Warszawie,
pozostaje nie w pełni wykorzystany. Donat Ciepłuch z LPP nie chce pomniejszać
roli, jaką odgrywają mniej dochodowe sklepy Reserved położone np. przy Nowym
Świecie czy Chmielnej, na tle ogólnych wyników firmy: - Mają duże znaczenie
marketingowe i są podstawą naszej kampanii reklamowej - wyjaśnia D.
Ciepłuch i dodaje, że są bardzo widoczne dla każdego przechodnia, o co
trudno w centrach handlowych. Od poniedziałku do piątku poziom sprzedaży w
sklepach poza centrami i w centrach, jest mniej więcej porównywalny, jednak od
piątkowego popołudnia do niedzielnego wieczora, ilość klientów w centrach
handlowych znacznie wzrasta, a co z tym związane i sprzedaż.
Henrik TheilbjNrn, menedżer PR duńskiej firmy IC Companys, która prowadzi
sklepy Jackpot & Cottonfield oraz In Wear & Mantinique (ok. 40 punktów
w Polsce, poprzez spółkę zależną ICC Poland) przyznaje, że ,firma - pomimo
tego, że posiada sklepy przy głównych ulicach - otwiera teraz w Polsce nowe
punkty jedynie w centrach handlowych dużych miast, bo trwa na nie boom"
(jak wynika z naszych informacji, większość sklepów firmy w Warszawie wciąż
znajduje się poza centrami handlowymi).
Sklepy na etapie przekształceń
Ciężko zaprzeczyć, że te puste przestrzenie przy ul. Chmielnej, kiedyś zapełnione
przez towar, nie wyglądają najlepiej. Jednak dzisiejszy stan może łatwo
zmylić. To okres przejściowy i jest mało prawdopodobne, żeby te sklepy pozostały bez najemcy przez dłuższy
czas. Czasochłonny i żmudny proces zwracania nieruchomości zabranych właścicielom
po II wojnie światowej nie będzie trwał wiecznie. Oprócz LPP, takie firmy jak
Orsay i Ecco Schoes, wprowadzą się do sklepów przy ul. Chmielnej 3, które
kiedyś należały do lokalnych władz, zaś dziś są odnawiane przez prywatną
firmę Ceraco Polska. Jej dyrektor, Sergiusz Madurowicz, informuje, że wcześniej
budynek był ,niezadbany i w złym stanie technicznym" oraz, że Ceraco
montuje teraz dla nowych najemców nowoczesny system ogrzewania i klimatyzację.
Światełko w tunelu pojawiło się także w częsci ul. Chmielnej, przy skrzyżowaniu
ze Szpitalną, gdzie pustych lokali jest najwięcej. Jak dowiedzieliśmy się od
przedstawiciela Terranovy, Massimo Manentego, ta włoska sieć odzieżowa zakupiła
tam lokal i odnawia go z myślą o otwarciu sklepu o powierzchni 500-600 mkw. za kilkanaście miesięcy.
Powróćmy jak za dawnych lat
Niesamowity rozwój centrów handlowych wywołał wśród profesjonalistów obawę
przed przesyceniem rynku, przede wszystkim warszawskiego. Cytowany w
listopadowym specjalnym wydaniu magazynu ,Property Week" poświęconemu
Europie Centralnej i Wschodniej, Adam Murza-Murzicz, szef spółki realizującej
projekt Mysia 5, powiedział: ,zmierzamy do katastrofy". Z tą opinią nie
zgadza się Ian Elliot z Jones Lang LaSalle: - Blue City jest jedynym centrum
handlowym w Warszawie, które powstaje bez wcześniejszej analizy rynku. Mówienie
o nasyceniu uważam więc za bzdurę - mówi Elliot.
*- Coraz więcej deweloperów zaczyna inwestować w powierzchnie handlowe przy głównych ulicach handlowych, które odzyskają swój dawny status w ciągu dwóch lub trzech lat - twierdzi Donat Ciepłuch z LPP. - Będą znów tak ważne, jak wówczas, kiedy w Polsce nie było centrów handlowych.