EN

Nie robię wynalazków

Przed objęciem stanowiska dyrektora Galerii Mokotów nie miał nic wspólnego z handlem. Pomimo tego zarządzane przez niego centrum handlowe odniosło sukces, a on sam opuścił je dla nowego wyzwania. Jest nim - jak sam przyznaje - bardzo trudna misja przekształcenia byłego Refrom Center w tętniące życiem miejsce spotkań, zabawy i zakupów Blue City.

Krąży opinia, że chcąc przekształcić Reform Center przy Al. Jerozolimskich, w udane i przynoszące zyski centrum handlowo-rozrywkowe Blue City, bierze się pan realizację rzeczy niemożliwej lub reanimację trupa. Co pan na to?

- Mam do spełnienia bardzo trudną misję, nie znaczy to jednak, że jest niemożliwa. Szkopuł w tym, że muszę walczyć z tymi, którzy mają interes, by mówić o niej w ten sposób. O wiele łatwiejszym zadaniem byłaby budowa nowego centrum handlowego, niż przekonanie ludzi, że Blue City odniesie sukces. Zdaję sobie sprawę na co się porywam, ale nikt mnie do tego nie zmuszał. W Galerii Mokotów miałem dobrą pracę i niezłe wynagrodzenie. Pomimo tego zdecydowałem się opuścić GTC, kiedy poznałem nowych inwestorów kompleksu przy Al. Jerozolimskich. Oni dali mi wolną rękę przy wyborze specjalistów biorących udział w projekcie. Część firm z tej listy była zaangażowana w realizację Galerii Mokotów. Poza tym są także potencjalni najemcy, którzy wyrazili poważne zainteresowanie projektem. Jednym z nich jest operator centrum rozrywki. Zaznaczam, że nie jest to firma Michaela Jacksona, o którego planach wobec Reform Center, było kiedyś głośno. Teraz współpracujemy z kanadyjską grupą MagiCorp., która badała już wcześniej możliwości rozwoju na polskim rynku. Jej przedstawiciele odwiedzili nawet otwarte niedawno centrum handlowe, jednak nie podpisali umowy.

Jakie dokładnie stanowisko objął pan w nowej firmie 1 listopada?

- Jest to dla mnie awans, bo zostałem Chief Executive Officer w Reform Company, czyli w firmie, która jest zaangażowana w biurowiec Millennium Plaza, kiedyś Reform Plaza oraz centrum handlowo-rozrywkowe Blue City, do niedawna Reform Center. Do zmiany miejsca pracy przekonali mnie przede wszystkim ludzie, którzy są w ten projekt zaangażowani. Eli Alroy, prezes Rady Nadzorczej GTC, zapytał się mnie, czy nie szkoda mi zostawiać zatłoczonych korytarzy Galerii Mokotów. Odpowiedziałem mu, że Galeria to część mojego życia, ale mimo wszystko bardziej przywiązuję się do tych, z którymi pracuję, niż do korytarzy. Ich właściciele mogą się szybko zmienić. Do wczoraj Galeria należała do GTC, dzisiaj połowę ma Rodamco. Poza tym lubię wyzwania. Doświadczenie mówi mi, że gdy menedżer ma siłę i chęć, a dostaje ciekawą propozycję, to powinien podjąć nowe wyzwanie.

Czy istnieje związek pomiędzy pańskim odejściem z GTC i faktem, że w roku 2003 Rodamco przejmie zarządzanie Galerią Mokotów?

- Nie był to główny powód, ale miał wpływ na moje rozstanie z GTC. Wiąże się to z tym, o czym wcześniej wspominałem, czyli że wierzę w ludzi, z którymi pracuję. Musze mieć zaufanie do tych, którzy mają być moimi pracodawcami. Możliwe więc, że myślałbym inaczej, gdyby GTC pozostało jedynym właścicielem Galerii Mokotów. Misja, której realizację rozpocząłem, jest olbrzymim wyzwaniem. Jednak jestem przekonany, że jest ono możliwe do zrealizowania, gdy słyszę kto dzisiaj do nas dzwoni z propozycją współpracy. DTZ, firma odpowiedzialna za wynajem Blue City, kiedyś nie chciała z Reform Company w ogóle rozmawiać. Teraz widzą sens tego przedsięwzięcia i chcą brać w nim udział, ponieważ widzą wiele możliwości - nie tylko zarobku. Speakman, Pablo Laguarda oraz Ed Jenkins, którzy przygotowali projekt dla Galerii Mokotów, zobaczyli budynek Reform Center i powiedzieli nam, że wierzą w sukces tego projektu. Odbieram to jako poparcie dla mojej decyzji. Nie wierzę bowiem, że oni robią to wyłącznie dla pieniędzy.

Kiedy Blue City zostanie otwarte?

- Nie później niż wiosną 2004 roku, ale mam wielką nadzieję, że stanie się to wcześniej.

Mam wrażenie, że problemem Blue City nie są pieniądze i ludzie, lecz walka ze stereotypami powstałymi na skutek nieudolnych działań poprzednich właścicieli.

- Nie zgadzam się. Najtrudniejszą sprawą było przygotowanie konceptu, ale mamy to już za sobą. Teraz jest czas na projektowanie wnętrz, a następnie na przygotowanie dobrego składu najemców. Kolejnym dużym wyzwaniem będzie przekonanie ludzi, żeby wynajęli u nas powierzchnię. Przecież najemcy nie będą stać do nas w kolejce. Chcę podkreślić, że będziemy mieć, bardzo rozsądne czynsze, o 20-30 proc. niższe od przeciętnych stawek.

Zastanawiał się pan jak Blue City będzie rywalizować z pana innym dzieckiem, czyli Galerią Mokotów?

- Śpiewa Julio Iglesias, to samo robi jego syn i obaj dają sobie świetnie radę. Tak więc mam nadzieję, że ,dziecko" będzie dobrze prosperowało. Poza tym nie jesteśmy bezpośrednimi konkurentami, nawet w sensie geograficznego położenia. Blue City może być konkurencją dla Złotych Tarasów. Dlatego zamierzamy wystartować wcześniej niż oni. Nie wiem tylko co będzie z Redutą, która znajduje się po drugiej stronie Al. Jerozolimskich, chociaż ten obiekt ma nieco inny charakter. Jest oparty na hipermarkecie. U nas nie planujemy takiego sklepu.

Gdzie się pan nauczył zarządzać centrami handlowymi?

- Galeria Mokotów była pierwszym centrum, z którym miałem w ten sposób do czynienia.

A miał pan wcześniej coś wspólnego z handlem?

- Zero. Całe moje życie spędziłem w dużych organizacjach w ogóle nie związanych z handlem. Nauczyłem się w nich m.in. co to znaczy zarządzać ludźmi z uśmiechem i zarządzać dużymi inwestycjami. W GTC zaś nauczyłem się jednej ważnej rzeczy: nie robić wynalazków. Wszystkie ,cuda" już na świecie istnieją, a jak czegoś nie wiem, to idę do takiej osoby, która to wie.

Blue City

Co się zmieni w Blue City w stosunku do tego, jak miało wyglądać Reform Center? Zdaniem Yorama Reshefa - który uważa, że poprzedni inwestor miał "złą koncepcję" - wszystko.

W obiekcie będzie 60 tys. mkw. powierzchni handlowej i 5 tys. mkw. rozrywkowej. Część handlowa, w której znajdzie się ok. 200 sklepów, zostanie podzielona na cztery sektory tematyczne: ,the village", ,the strip", ,the boulevard" i ,the market place". Podział ma podkreślić zróżnicowanie oferty handlowej i ułatwić klientom poruszanie się po centrum. Za tenant mix odpowiadać będzie firma Moorespeakman. Według zapowiedzi w Blue City ma być dużo nowości, np. sklepy z wyposażeniem wnętrz.
Znaleziono już głównego najemcę części rozrywkowej kompleksu. Jest nim firma MagiCorp., która otworzy multimedialne, rodzinne centrum rozrywkowe. Zdaniem Yorama Reshefa kino i kręgle to za mało, aby przyciągnąć klientów, zaś MagiCorp. ma zaoferować coś innego. Żadne szczegóły nie zostały jednak jeszcze ujawnione.
Zgodnie z ustaloną już niemal w całości koncepcją, w Blue City prawdopodobnie nie będzie hipermarketu. Ostateczna decyzja nie została jeszcze zatwierdzona. Na najwyższych piętrach obiektu znajdzie się trzygwiazdkowy hotel, a także biura. Najprawdopodobniej agencja DTZ Zadelhoff Tie Leung zajmie się wynajmowaniem powierzchni.
Blue City ma już swoje logo, w które został wkomponowany jeden z najbardziej charakterystycznych elementów budynku: kopuła nad centralną częścią obiektu.
Budżet na przebudowę i adaptację centrum wynosi 50 mln USD. Obecnie trwają prace przy budowie tunelu pod Al. Jerozolimskimi. Blue City ma ruszyć najpóźniej wiosną 2004 roku, jednak inwestor chciałby otworzyć centrum wcześniej, najlepiej przed Złotymi Tarasami firmy ING Real Estate i Arkadią firmy Cefic. Zdaniem Yorama Reshefa, główną konkurencją dla Blue City może być właśnie projekt ING RE.
Jerzy Hańczewski z ING Real Estate, koordynator projektu Złote Tarasy, uważa, że oba obiekty będą pełnić różne funkcje i nie do końca będą nawzajem konkurować. - Złote Tarasy mają także funkcję miastotwórczą - stwierdza Jerzy Hańczewski.

Kategorie