EN

Szpilki na budowie?

Zagięta strona
– Ta Pani na budowę nie wejdzie – usłyszała, odwiedzając jeden z placów budowy wieży w centrum stolicy. – Ale jak to? Przecież TAM weszłam – odrzekła, urażona, mając na myśli wizytę na budowie konkurencyjnego projektu
I wtedy zobaczyła w oczach kierownika, a właściwie w jego umyśle, że niestety straciła szansę nie tylko wejścia, ale także negocjacji... – Niech sobie oni wpuszczają kogo chcą i w czym chcą. Mnie to nie obchodzi! – wykrzyczał wprowadzony w niczym nieuzasadniony szał kierownik budowy. Wstał. Postanowiła choć trochę postawić na swoim i jeszcze bardziej wyprowadzić przeciwnika z równowagi. Choć w zasadzie już jej nie miał. Chciała poznać granice... – Biorę to na siebie. Kask i kamizelka wystarczą – odezwał się głos z innej części biura budowy. Był to zastępca kierownika. – Ta pani nie wejdzie i koniec! – usłyszeli wszyscy w biurze i pewnie także na dole, na placu budowy. I wtedy zaczęły się negocjacje. Nie, wtedy zaczęła się walka. Tak, dla niej z góry przegrana. – No to jak by Pan chciał, bym się dla Pana ubrała? Niedaleko centrum handlowe, mogę się wybrać z waszym stylistą na zakupy... – spytała swym najbardziej uroczym tonem. Nie pomogło... – Proszę przyjść w spodniach! – zarządził podniesionym głosem kierownik. Akcja zdążyła się przenieść z biura na teren budowy, między betoniarkę a kontenery techniczne. – To niemożliwe. Nigdy nie chodzę w spodniach – stwierdziła stanowczo, co spodobało się podwładnym kierownika. Jemu samemu nie. Zapadła cisza. Praca na budowie stanęła. Przynajmniej tyle, pomyślała. Przynajmniej ktoś użali się nad jej losem... – To jawna dyskryminacja! – dolała oliwy do ognia. Czym bowiem różnią się leciutkie materiałowe spodnie innych członków eskapady od jej błyszczących pończoch? W kwestii bezpieczeństwa niczym. A o to bezpieczeństwo ponoć chodziło. – Wszystkie przepisy są wypisane w zasadach BHP! – usłyszała. Nie znała ich. Ale była prawie pewna, że nie występuje w nich ani słowo pończochy, ani słowo spódnica... Poza tym, jej doświadczenie było takie, że na budowy się wchodzi. Zawsze i wszędzie. No tak, w kasku, to oczywiste. Nigdy nie pomyślała, by założyć jakieś dżinsy. Inne, niezliczone budowy w tym kraju też jej tego nie nauczyły! Nigdy nikt nawet nie zająknął się o jej stroju. No chyba, że na plus... Więc dlaczego ta budowa miałaby być inna? A tak w ogóle, to przecież, bądź co bądź, odwiedziny – niedbały ubiór byłby zniewagą wobec zapraszających. – Pani nie wejdzie, proszę nie dyskutować! Zresztą... strój strojem – ważne są też buty! – usłyszała, gdy chciała już wychodzić i zakończyć tę ciekawą dyskusję... – Buty? A co jest w nich nie tak? – wskazała na swoje ulubione wyjściowe mokasyny z pięknej, porządnej beżowej skórki, dość znanej polskiej firmy udającej drogą zagraniczną markę. – No jak to co? Podeszwa! – Podeszwa? – powtórzyła zbulwersowana. Poczuła się wręcz obrażona. Zdjęła pantofelek ze swej smukłej stópki i podała kierownikowi. – Poproszę Pański but do porównania! – powiedziała z nutą nieukrywanego triumfu w głosie. Wiedziała, że tę potyczkę wygrała. Była pewna swych podeszew – porządne, grube, wręcz niezniszczalne. Mało tego, buty nawet nie były szpilkami! Szpilki na budowie? No gdzie! To chyba jasne! Kierownik budowy, unikając spojrzeń czekających na jego następny ruch pracowników, skierował wzrok w dół. Nie, nie po to, by spojrzeć na swoje lekkie półbuty z cienką gumową podeszwą, był to gest kapitulacji. Ale nie mógł ustąpić. To by oznaczało koniec jego kariery. Przynajmniej na tej budowie. Obróciła się więc na pięcie. Już odchodząc, rzuciła znacząco: Do widzenia... Wiedziała, że i tak tam wróci. Choćby miała założyć roboczy drelich. Wychodząc za bramę, usłyszała krzyki na budowie: Nie macie co robić, że tak stoicie? Do roboty!... Nie słuchając dalej, wyjęła telefon z torebki i zadzwoniła do znajomej mającej większe doświadczenie w chodzeniu po budowach. Po opowieści usłyszała: – No co Ty, nie mógł Cię wpuścić! Przecież najpierw prace budowlane stanęłyby tylko na zwiedzanym przez Ciebie piętrze, a później, do końca dnia nikt by już nie pracował... Deweloper nie może sobie pozwolić na takie opóźnienia w harmonogramie. I tak okazało się, że jedna sukienka mogła zaważyć na cenie akcji pewnej spółki notowanej na europejskich giełdach.

Kategorie

Zaloguj się

Nie pamiętasz hasła? Resetuj hasło

Twoje zamówienie

Twoje dane
Utwórz hasło dostępu
Hasło pozwoli na dostęp do materiałów z dowolnego urządzenia
Dane fakturowe
Podsumowanie zamówienia
Zamówienie netto
Podatek VAT (%)
Zamówienie brutto
Posiadasz już konto? Zaloguj się
Bezpiecze płatności zapewnia