I wtedy zobaczyła w oczach kierownika, a właściwie w jego umyśle, że niestety straciła szansę nie tylko wejścia, ale także negocjacji... – Niech sobie oni wpuszczają kogo chcą i w czym chcą. Mnie to nie obchodzi! – wykrzyczał wprowadzony w niczym nieuzasadniony szał kierownik budowy. Wstał. Postanowiła choć trochę postawić na swoim i jeszcze bardziej wyprowadzić przeciwnika z równowagi. Choć w zasadzie już jej nie miał. Chciała poznać granice... – Biorę to na siebie. Kask i kamizelka wystarczą – odezwał się głos z innej części biura budowy. Był to zastępca kierownika. – Ta pani nie wejdzie i koniec! – usłyszeli wszyscy w biurze i pewnie także na dole, na placu budowy. I wtedy zaczęły się negocjacje. Nie, wtedy zaczęła się walka. Tak, dla niej z góry przegrana. – No to jak by Pan chciał, bym się dla Pana ubrała? Niedaleko centrum handlowe, mogę się wybrać z waszym stylistą na zakupy... – s