O wieżowcach w Nowym Jorku mówi się dziś, że są jak modelki – nie znajdziesz wśród nich zbyt wysokiego, zanadto zgrabnego czy zbyt bogatego – bo w tych kategoriach po prostu nie istnieje pojęcie przesady. Przeciwnie, czas przynosi wciąż śmielsze i bardziej efektowne projekty. Choć wyrastają także w Chinach, Malezji czy na Tajwanie, zdaje się to być gatunek endemiczny dla nowojorskiego Manhattanu. Splot czynników prawnych, ekonomicznych i społecznych sprawił bowiem, że niewielka przestrzeń na południe od Central Parku zakwita właśnie niebotycznymi wieżami. Z tego powodu nazywa się ją dziś „pasem miliarderów”.
Najcieńszy, najwyższy, najdroższy
Budowana nakładem 1 mld dolarów wieża 111 West 57th Street o dwie przecznice od Central Parku jest tego chyba najlepszym przykładem. Planowany na 2018 rok drapacz chmur będzie miał 426 m wysokości i zaledwie 18 m szerokości, co uczyni go najsm