Naszą przygodę rozpoczęliśmy od wielkiego „wooow!”, a później... było tylko lepiej! Atrakcjom, uśmiechom i zdjęciom nie było końca. Zaczęliśmy spokojnie – od wizyty w Strasznym Domu, by zmierzyć się ze swoimi lękami. Marzyciele spisali się na medal, choć nie ma co ukrywać, było się czego bać. Ale to dopiero początek. Zaraz potem adrenalina skoczyła do granic możliwości. Były kolejki, jazda do góry nogami i świetliste tunele, w których aż mieniło się od gwiazd i różnorodnych kolorów. Odwiedziliśmy Krainę Lodu i uczestniczyliśmy w bajecznie pięknym przedstawieniu. W trakcie wędrówki przez Dziki Zachód dopadł nas głód. Ale w drodze do bufetu wskoczyliśmy jeszcze na wirujące filiżanki. Każdy z nas wiedział, że nie ma chwili do stracenia, więc po posiłku od razu ruszyliśmy z mapką w ręku na poszukiwanie atrakcji, które pozostały do odkrycia. Uśmiech t