EN

O brzydkim słowie na k…

Zagięta strona
Ze wszystkimi słowami jest tak, że im częściej ich używamy, tym bardziej się zużywają i powszednieją. Podobnie jest ze słowem na k… Po wpisaniu go w pole zapytań znana wyszukiwarka zwraca 37,5 mln wyników. Mam jednak wrażenie, że w branży nieruchomości jest obecnie wyjątkowo niepopularne. Padnie jednak w tym tekście, ale tylko raz, na końcu (proszę nie podglądać ;)

Skoro już wszyscy zajrzeli i wiedzą, że jednak nie chodzi o wyraz, który w tym roku obchodzi 600-lecie swojej obecności w pisanej polszczyźnie, cofnijmy się o kilka miesięcy – do wakacji. Z uwagi na to, co dzieje się pod naszą szerokością geograficzną o tej porze roku, tym bardziej warto wrócić do upalnego lata.

Było pracowite – wiadomo, ale większość z pewnością znalazła choć chwilę na odpoczynek, a jeśli miał on miejsce nad morzem lub oceanem, tym łatwiej przypomnimy sobie plażę i kąpiele wśród fal. Jest przyjemnie – dzień, dwa, może trzy… Coraz chętniej spoglądamy jednak w stronę hotelowego basenu. Wiadomo – cień, drinki, słodka woda i bez zbędnych wycieczek można się wyciszyć (chyba że akurat trafił nam się natrętny sąsiad na leżaku obok). W tle szum oceanu i fala za falą, fala za falą – przypływy i odpływy… w błogostanie sami odpływamy.

Pozwólmy sobie jeszcze odpocząć w poprzednim akapicie, a w tym wracamy na Ziemię. Jesień, praca, kontrakty, umowy, konferencje, bankiety, kuluary. Wir, który kręci się coraz szybciej, ale jest dobrze znany – codzienność. W tym roku zdaje się jednak nieco inna, zwłaszcza w kuluarach. Nikt jeszcze głośno tego słowa nie wypowiada, rozmowy kluczą wokół, jedynie ocierają się o wyraz na k… Nikt nie chce być pierwszym, który otwarcie je wypowie, chodzi tu jednak o to, by nie być tym ostatnim – to on zazwyczaj gasi światło… Nowojorscy bankierzy inwestycyjni nie mają z używaniem tego słowa problemu i już straszą trzecią falą. Ale my wiemy, jak to z nimi jest. Jeśli przed czymś przestrzegają, odradzają zakup takich czy innych aktywów, to pewnie sami widzą w tym interes…

Żadne zachęty, by otwarcie padło to słowo u nas nie pomagają, a już prośba, by wypowiedzieć się do artykułu pod nazwiskiem trafia w próżnię. Pytający czuje się natomiast jakby zrobił spore faux pas. Dobrze jest przecież – najemcy wynajmują jak nigdy, buduje się dużo, a inwestorom, jeśli czegoś brakuje, to produktów do kupienia; bo przecież nie funduszy. I tutaj następuje cała litania liczb, statystyk i licytacja na miliony, miliardy, a nawet biliony zielonych, które nie mogą znaleźć ujścia. Pewnie znajdą, ale wtedy zacznie się odliczanie – rok, dwa, trzy…

Nie chodzi o to, żeby straszyć czy snuć kasandryczne wizje. Większość z uczestników rynku bardzo dobrze pamięta rok 2008 i to, co działo się później. Wnioski zostały wyciągnięte, może niektórzy już zapomnieli, ale nie są oni w głównym nurcie. Problem w tym, że nic dwa razy się nie zdarza, a zdarzyć się musi, po raz kolejny. I nie ma chyba nic złego w tym, żeby zastanowić się, jak może wyglądać? Skąd może nadejść? Ile potrwa? Czy w końcu – jak się do tego przygotować? Jazda na oślep nawet najlepszym autem skończy się nieprzyjemnie na pierwszym zakręcie.

Wróćmy więc do naszej popołudniowej drzemki pod palmą, obok hotelowego basenu przy plaży. Powinniśmy być już w fazie REM, czyli zaczynamy śnić. Ze snami jednak nigdy nic nie wiadomo, zwłaszcza gdy śnimy pod podzwrotnikowym słońcem. Szum fal uspokaja, koi, ale słyszymy go coraz słabiej – nadszedł odpływ. Okazuje się, że nie wszyscy w morzu zorientowali się w obrocie sytuacji i teraz doskonale widać, kto pływał bez kąpielówek. Co gorsza my sami nie śnimy już na wygodnym leżaku pod palmą przy basenie, ale jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę oceanu. Jest już jednak za późno – właśnie zaczął się kryzys.

Kategorie