EN

Przed rajdem św. Mikołaja

Raport giełdowy
Wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA nie spowodował Armagedonu na światowych giełdach. Tąpnięcie na wieść o zaskakującym wyniku wyścigu o prezydenturę trwało pół dnia, a potem giełdy w USA odbiły w górę, podobnie jak amerykańska waluta. W Polsce zmiany indeksów głównych były niewielkie, a najsłabszy okazał się subindeks spółek budowlanych

Od wielu miesięcy wybory w USA były wskazywane jako kluczowy czynnik determinujący sytuację na giełdach światowych. Zwycięstwo Hillary Clinton miało przynieść uspokojenie i pozwolić uniknąć „brexitowego” szoku, jaki spotkał giełdy w czerwcu. Trump był natomiast zwiastunem załamania. Zaskakujący wynik wyborów początkowo przyniósł spadki (tąpnięcie w Azji), wzrost cen złota i wyprzedaż na rynkach wschodzących, ale już po południu tego samego dnia nastąpiło odbicie. Tydzień z wyborami w środku okazał się być wzrostowy dla większości głównych rynków. Wzrostowi indeksów za oceanem towarzyszyło umocnienie dolara w stosunku do euro, jakiego nie widziano na rynku walutowym od ponad 10 lat. Z czego wynikała taka reakcja rynku, skoro wybór Trumpa miał zdewastować światowe rynki finansowe w stopniu nie mniejszym niż Brexit? Najczęstsze teorie mówią o tym, że prezydentura stępi radykalne pomysły Trumpa z kampanii, a przynajmniej te, które mogłyby popsuć gospodarkę. Dodatkowo inwestorzy upatrują szansy w jednoczesnym zwycięstwie Trumpa i Partii Republikańskiej (ma większość w Senacie i Izbie Reprezentantów), licząc na przeforsowanie korzystnych zmian w gospodarce amerykańskiej (deregulacje, obniżki podatków). Obawy o geopolitykę na razie zeszły na dalszy plan. Trump prezydentem jeszcze nie jest, choć wśród ekspertów panuje opinia, że postępujący izolacjonizm gospodarczy USA (co nie pozostanie bez wpływu na gospodarkę Chin) może przyhamować globalny wzrost gospodarczy, a łagodna polityka wobec Rosji wywołać niepokoje w różnych częściach świata, w tym także w Europie Środkowo-Wschodniej. Zdaniem analityków do końca 2016 roku inwestorzy nie będą zaprzątać sobie głowy tymi niepokojącymi przewidywaniami, a rynki czeka rajd św. Mikołaja i dobre zakończenie roku. Tym bardziej, że ostatnie dane makro (wzrost PKB w USA o 4,4 proc. w ujęciu kwartalnym, blisko 8-proc. wzrost w Chinach) oraz sezon wyników za trzeci kwartał są całkiem dobrym impulsem do kupowania akcji. Pozytywnie w ostatnich tygodniach wyglądała także giełda w Warszawie. Pozytywnie, gdy porównamy do innych rynków wschodzących, bo WIG20 nadal miota się między 1700 a 1800 pkt. Główny indeks giełdowy w ciągu miesiąca praktycznie nie drgnął, podobnie jak WIG-Deweloperzy, który obronił pozycje na poziomie 1760 pkt. Najsłabiej zachował się WIG-Budownictwo, który stracił blisko 7 proc. Branża budowlana odczuwa skutki spowolnienia inwestycji, zarówno prywatnych, jak i publicznych uruchamianych z wykorzystaniem środków europejskich. O słabnącej gospodarce świadczy najlepiej zaskakująco niski odczyt danych o dynamice PKB w trzecim kwartale – polska gospodarka rozwijała się w tempie 2,5 proc., podczas gdy jeszcze w czwartym kwartale ubiegłego roku było to 4,3 proc. w ujęciu rocznym. Nie oznacza to jednak, że spółki budowlane skazane są na spadki czy gorsze zachowanie niż indeks szerokiego rynku WIG (w ciągu ostatniego roku indeksy WIG i WIG-Bud poruszają się w miarę podobnie, zdecydowanym prymusem jest WIG-Deweloperzy). Analitycy przypominają, że zarówno wyniki, jak i perspektywy są co najmniej niezłe. A ewentualne spadki kursu (np. Budimeksu) warto wykorzystać do kupna akcji. Mniejsi od Budimeksu gracze tacy, jak Erbud czy Unibep mają portfele zamówień na bardzo wysokich poziomach, a wygląda na to, że i inwestycje kolejowo-drogowe zaczynają powoli ruszać. Także Mostostal Warszawa pokazał dobre wyniki za trzeci kwartał – z wyższymi przychodami (1,07 mld zł wobec 936 mln zł rok wcześniej) i wyższym zyskiem netto (26,4 mln zł wobec 19,2 mln zł rok wcześniej). Wyższe przychody, ale stratę zamiast zysku pokazał natomiast Polimex-Mostostal. Spółka notuje stratę na flagowej inwestycji w Elektrowni Kozienice, a propozycja opóźnienia o 5 miesięcy oddania inwestycji koncernowi Enea pozostała na razie bez odpowiedzi. Znacznie korzystniej niż spółek budowlanych wygląda sytuacja deweloperów. Ciągle rozwijająca się gospodarka, niskie stopy procentowe oraz niskie bezrobocie napędzają popyt na nowe mieszkania, co wykorzystują deweloperzy: 76 tys. oddanych w ostatnich 12 miesiącach mieszkań i kolejne prawie 90 tys. w budowie. Nic więc dziwnego, że WIG-Deweloperzy nie tylko dystansuje w tym roku indeks budowlany, ale jest na poziomach najwyższych od 5 lat. Dla przykładu: w ciągu trzech kwartałów tego roku przychody Dom Development wyniosły 586 mln zł, a rok wcześniej było to 424 mln zł. Zysk podskoczył do 40 z 13 mln zł. W przypadku J.W. Construction przychody za trzy kwartały wzrosły o 154 proc., do 437 mln zł przy zysku netto na poziomie 35 mln zł. Rok temu zysk J.W. Construction wynosił zaledwie…1 mln zł.

Dobrze w Budapeszcie

Myliłby się ten, kto sądziłby, że względnie dobry jesienny okres dla WIG20 oznaczał, że główny indeks GPW był mocniejszy od indeksów w Pradze i Budapeszcie. BUX50 zanotował wzrost o blisko 4 proc., przebijając historyczny poziom 30 tys. punktów. Praski indeks okazał się tym razem najsłabszy, tracąc 3 proc. przy tradycyjnie śladowych obrotach i niskiej aktywności inwestorów.

Kategorie