Inwestorom nic nie przeszkadza
Raport giełdowySpadki w USA były dużym zaskoczeniem, choć oczywiście wizja korekty spowodowanej końcem okresu niskich stóp procentowych (a więc taniego pieniądza, którego nadmiar pompował wzrosty na giełdach) towarzyszyła inwestorom od wielu miesięcy. Zdaniem analityków to prognozy inflacyjne, które w końcu doprowadzą do zwiększenia wartości pieniądza i obniżenia atrakcyjności inwestowania w akcje, wystraszyły inwestorów. Plus oczywiście realizacja zysków z ostatnich miesięcy. Warto pamiętać, że inwestorzy w USA nie widzieli korekty z prawdziwego zdarzenia ponad 15 miesięcy. Analitycy i zarządzający uspokajają, że fundamenty największej gospodarki świata pozostają mocne: liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych jest najniższa od początku lat 70., a wyniki spółek za rok 2017 w przeważającej większości są lepsze od przewidywanych. Podobnie jest z oczekiwaniami dotyczącymi wyników na rok 2018. I mimo ryzyka wystąpienia większej korekty w tym roku, to jednak 2018 będzie jeszcze dobrym okresem dla inwestorów głównie z powodu dobrej sytuacji gospodarczej. Wystarczy powiedzieć, że żaden z dużych banków inwestycyjnych nie prognozuje spadku indeksów w 2018 roku, a prognozy wzrostu tamtejszej gospodarki mówią o dynamice rzędu 3 proc. wobec 2,5 proc. w 2017 roku. W Europie gospodarka także gna – spada bezrobocie, a eksport rośnie dzięki popytowi z Azji. Do tego rosną inwestycje – i m.in. dlatego gospodarki Niemiec czy Francji mają urosnąć ponad 2 proc. w 2018 roku. Jak na rachityczną strefę euro to bardzo dobre tempo. Inwestorom nie powinny przeszkadzać dające się przewidzieć wydarzenia polityczne (rok 2017 niósł ze sobą pewne obawy związane z wyborami we Francji czy Niemczech, niepewność dotyczącą nowego prezydenta USA). W Polsce kwestie polityczne tlą się, ale bez bezpośredniego przełożenia na rynek akcji (chyba największym ryzykiem są dalsze kroki prawne Unii Europejskiej wobec Polski). Ze strony gospodarki na GPW mogą napływać w zasadzie tylko dobre informacje – wzrost między 4 a 5 proc., przyspieszenie inwestycji, niskie bezrobocie i inflacja, która nie skłoni banku centralnego do podwyżek stóp. Może też pojawić się czynnik oznaczający wzmocnienie strony popytowej – w lutym rząd zaprezentował długo wyczekiwany projekt ustawy o pracowniczych planach kapitałowych, które mogą rozruszać rodzimą giełdę. Rocznie ma wpływać do nich nawet 17 mld zł (z czego około 5 mld na giełdę), co oznaczałoby powrót do najlepszych lat z funkcjonowania OFE, kiedy to fundusze emerytalne przyczyniały się do wzrostu popytu i zachęcały spółki do wchodzenia na giełdę. Nowy system ma zacząć funkcjonować od 2019 roku. Analitycy wskazują, że problemem numer 1 może być nieufność Polaków do rynku kapitałowego (z nowego rozwiązania będzie można zrezygnować po przymusowym wpisaniu na początku funkcjonowania programu), bo od kilku lat rządzący nie wspierają polskiej giełdy. Jak na tym tle wypadają prognozy dla dwóch interesujących nas sektorów? Dobra sytuacja gospodarcza mierzona przede wszystkim kondycją gospodarstw domowych powinna pomagać deweloperom. Analitycy zalecają przeważanie w portfelach inwestycyjnych tej branży. Tym bardziej, że w roku 2017 podaż nie sprostała popytowi (pierwszy raz od 2013 roku) i ceny zaczęły rosnąć. Na deficytowych obszarach ceny w 2018 roku mogą wzrosnąć powyżej 10 proc. W samej Warszawie w 2017 roku sprzedanych zostało 28 tys. mieszkań przy średniej na poziomie 10 tys. z ostatnich lat. Liderem rynku (i faworytem analityków) jest Dom Development, który w ciągu trzech lat zwiększył sprzedaż z 2 tysięcy mieszkań rocznie do 4 tys. Pomogła m.in. akwizycja Euro Stylu działającego na trójmiejskim rynku (w 2017 roku było to rynek z największym wzrostem cen). Waga ciężka wśród deweloperów to także Murapol i Robyg, które sprzedały po ok. 3,5 tys. mieszkań w zeszłym roku. Ale jak wskazuje analiza serwisu rynekpierwotny.com, wiele spółek zaliczyło dynamiki sprzedaży rzędu kilkudziesięciu procent i było beneficjentami dobrej sytuacji na rynku mieszkaniowym. Tak dobrych prognoz nie ma budownictwo – spodziewany napływ środków unijnych jest niwelowany przez specyfikę tego sektora, głównie wysokie koszty pracy. Nawet biorąc pod uwagę, że przed spółkami jeszcze połowa unijnego tortu do podziału w ramach środków na kolej i drogi do 2023 roku. Tymczasem początek roku był dość spokojny – minimalna korekta na indeksie budowlanym była w zgodzie z zachowaniem głównych indeksów (spadek o 1-2 proc. w ciągu pierwszych 6 tygodni roku) i systematyczny wzrost kursu WIG-Nieruchomości będący odzwierciedleniem obecnej i przyszłej dobrej sytuacji tej branży.
Praga i Budapeszt na górce
Na giełdzie w Pradze nastroje inwestorów nie zostały popsute przez korektę za oceanem i wyczuwalny wzrost niepewności. Indeks PX50 wzrósł o ponad 3 proc. W ciągu roku zyskał prawie 15 proc. W Budapeszcie niepokoje lutego znalazły już odzwierciedlenie w zachowaniu indeksu BUX, choć trzeba przyznać, że korekta zaczęła się tam w drugiej połowie stycznia, po tym, jak BUX osiągnął historycznie wysoki poziom ponad 40 tys. punktów.