Według Przemysława Borka, prezesa Pekabeksu, największego polskiego producenta żelbetowych prefabrykatów, udział prefabrykacji w krajowej mieszkaniówce wynosi mniej niż 1 proc. I nie chodzi tu bynajmniej o całe budynki, ale zaledwie poszczególne elementy – głównie klatki schodowe, balkony czy stropy. Całych budynków jest znacznie mniej. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2016 roku (na 163,3 tys. mieszkań) metodą wielkopłytową bądź wielkoblokową zbudowano jedynie 247 lokali (poniżej 0,2 proc.). Dwa budynki Polnordu w Gdańsku, ukończony w zeszłym roku projekt Budizolu przy ulicy Sprzecznej w Warszawie, czy planowane osiedle Pekabeksu w Poznaniu to nieliczne próby reintrodukcji wymarłego gatunku. Dziś po przemyśle, który pozwolił wybudować w Polsce cztery miliony mieszkań z wielkiej płyty, praktycznie nie ma już śladu.
Jakość kosztuje
Zresztą świadomi złych skojarzeń producenci i wykonawcy jak ognia unikają nawiązań do s