Niedziela będzie dla nas?
Powierzchnie handlowe i rozrywkoweJustyna Kur, wiceprezes zarządu i dyrektor działu zarządzania nieruchomościami Apsys Polska, przypomina, że w ostatnich miesiącach mamy do czynienia z wyjątkową sytuacją, w której dążymy do tego, aby ustabilizować wyniki do poziomu sprzed lockdownu. – W tych okolicznościach niehandlowe niedziele mają bardzo istotny wpływ na kondycję branży handlowej. Strat związanych z ograniczeniem handlu w niedziele, od początku wprowadzenia zakazu nie rekompensują wyniki odwiedzalności i obrotów osiągane w pozostałe dni – zauważa i zwraca uwagę na fakt, że – wbrew argumentom autorów projektu ustawy – w obecnej sytuacji niedzielny ruch nie rozłożył się na piątek i sobotę, co dziś szczególnie odczuwa branża gastronomiczno-rozrywkowa. – Restauracje są odwiedzane w centrach głównie przy okazji zakupów, a więc najemcy z tego segmentu nie mają w zasadzie możliwości przeniesienia sprzedaży na inne dni tygodnia. Obniżenie obrotów operatorów gastronomicznych na skutek ograniczenia handlu w niedziele szacuje się na kilkanaście procent – tłumaczy dyrektor z Apsys Polska. Z kolei Marcin Krysiński, współwłaściciel sieci Mihiderka, przyznaje, że sieć bardzo poważnie odczuła skutki wprowadzenia tzw. niedziel niehandlowych. – Przed wprowadzeniem tego ograniczenia niedziela była dla nas jednym z najlepszych handlowych dni w tygodniu – zarówno pod względem łącznych utargów, jak i tzw. wysokości paragonu. Był to dzień, w którym stołowały się u nas całe rodziny. Ale spadek obrotów dotknął także nasze lokale znajdujące się poza centrami czy galeriami handlowymi – mówi.
Dla dobra pracowników i klientów
W dniu podpisaniu ustawy przez prezydenta ówczesna minister pracy, Elżbieta Rafalska, mówiła, że na moment wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę czekało wiele rodzin i pracowników. Całkiem możliwe, ale wielu z tych pracowników albo już straciło pracę, albo każdego dnia o nią drży. Dlaczego?
– Bezpośrednim skutkiem wprowadzenia ograniczenia handlu w niedzielę jest nie tylko spadek odwiedzalności i obrotów centrów handlowych, ale także zmniejszenie popytu na zatrudnienie, co – w szerszym kontekście gospodarczym – generuje straty Skarbu Państwa z tytułu niższych podatków VAT i PIT – tłumaczy Justyna Kur z Apsys Polska. Przypomina też, że odstąpienie od handlu w dodatkowy dzień tygodnia spowodowało redukcję zatrudnienia średnio o około 10-15 proc. w lokalach znajdujących się w centrach. – Obecnie trudno wyobrazić sobie ożywienie gospodarki bez wzięcia pod uwagę każdego rozwiązania, które pomoże wyhamować prognozowany wzrost bezrobocia – dodaje. Marcin Krysiński z Mihiderki zwraca w tym miejscu uwagę na fakt, że niedziela była dniem, w którym szansę zarobkowania miały młode, uczące się osoby, które znajdowały zatrudnienie w handlu i gastronomii właśnie w niedziele.
Marcin Krysiński zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny, ale rzadziej omawiany czynnik. – Skutkiem wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę jest także zwiększone marnotrawstwo żywności, która – kupowana w nadmiarze w piątkowo-sobotnich promocjach organizowanych przez duże sieci handlowe – jest później wyrzucana w poniedziałek – zwraca uwagę Krysiński.
Przed wprowadzeniem niehandlowych niedziel blisko 80 proc. konsumentów deklarowało, że robi zakupy w ten dzień tygodnia. – W opinii zdecydowanej grupy klientów dłuższy tydzień handlu postrzegany jest jako udogodnienie – zauważa. Renata Kinde-Czyż, prezes Metro Properties, zwraca w tym miejscu uwagę na to, jak obecnie zatłoczone są sklepy, markety i galerie w soboty. – Klienci bardzo cenią sobie handlowe niedziele, gdzie można kupować rodzinnie i spokojnie – przekonuje.
Co państwo na to?
Nie od dziś wiadomo, że galerie handlowe to dominująca część sektora handlu, która generuje milionowe wpływy do budżetu państwa. – Mówimy o około 508 mln zł z podatku CIT, około 608 mln zł podatku od nieruchomości oraz o 200 mln zł z opłat z tytułu użytkowania wieczystego rocznie. Centra zatrudniają blisko 400 tys. osób i odpowiadają za około 30 proc. obrotu w handlu detalicznym – wylicza Justyna Kur.
Od czasu pierwszych dyskusji nad pomysłem wprowadzenia ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta, rząd i niektóre środowiska przekonują, że to najlepsze ze wszystkich możliwych rozwiązań. Z drugiej strony (zwłaszcza od wybuchu pandemii) nasilają się apele o ponowną analizę i rozważenie zmiany przepisów. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że rządzący kompletnie nie są zainteresowani tym tematem i od miesięcy unikają dyskusji jak ognia. Również obecnie, gdy „Eurobuild” zwracał się o komentarz w tej sprawie do kilku ministerstw, odpowiadała nam martwa cisza. Powołajmy się zatem na jedną z niewielu wypowiedzi na ten temat, której w czerwcu tego roku udzielił Stanisław Szwed, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Odnosząc się do postulatów branży, przypomniał, że zakaz handlu był wprowadzany etapowo i, jak mówił, dopiero po upływie odpowiedniego czasu od pełnego wejścia w życie ustawy będzie możliwe dokonanie oceny skutków jej obowiązywania. Minister Szwed zapewniał jednak, że wszelkie napływające do jego ministerstwa informacje związane ze stosowaniem ustawy (o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni), a także postulaty zmian w tej ustawie – w szczególności pochodzące od organizacji pracowników oraz organizacji pracodawców – są poddawane analizie. – Do resortu pracy w ostatnim czasie postulaty w przedmiotowym zakresie kierowały m.in. Konfederacja Lewiatan, Polska Rada Biznesu, Pracodawcy RP, Związek Pracodawców Business Centre Club, Związek Banków Polskich, Związek Rzemiosła Polskiego, Krajowa Izba Gospodarcza, Federacja Przedsiębiorców Polskich, Związek Liderów Sektora Usług Biznesowych – ABSL, Związek Pracodawców Polskich Obiektów Handlowych i Partnerów, POHiD oraz Północna Izba Gospodarcza. Natomiast Forum Związków Zawodowych oraz Prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” przekazały swoje opinie w tej sprawie – wymienia minister Szwed, nie precyzując jednak, czy którykolwiek z tych postulatów wzbudził jakąkolwiek refleksję, o próbie realizacji nie wspominając.
***
Zyskownie i bezpiecznie
Anna Szmeja, prezes Retail Institute
Powrót do niedziel handlowych to być albo nie być wielu branż, zwłaszcza usług, gastronomii i rozrywki. Choć teoretycznie mogą one prowadzić działalność w niedziele niehandlowe, to zamknięcie sklepów z branży modowej, health and beauty, elektroniki, spożywczej i innych drastycznie obniża frekwencję w galeriach w niedziele. Przywrócenie niedziel przełożyłoby się na wzrost obrotów firm nawet o 15-20 proc. i pozwoliłoby nadrobić straty w krótszym czasie, a wielu z nich zwyczajnie pomogłoby przetrwać. Zmiana prawa dałaby również impuls do zatrudnienia większej liczby pracowników, którzy z powodu pandemii stracili pracę. Dodatkowy dzień handlu pozwoliłby także na zachowanie zasad sanitarnych, bo liczba klientów rozłożyłaby się na siedem dni tygodnia. Zmiana ta wymagałaby jednak wprowadzenia istotnych działań osłonowych dla pracowników zatrudnionych w handlu, gwarantujących im prawo do określonej liczby niedziel wolnych od pracy.
***
Przeciw bankructwom
Renata Juszkiewicz, prezes POHiD
Większość segmentów handlu odczuła mocno skutki pandemii w postaci spadków obrotów czy olbrzymich wydatków na wdrożenie reżimu sanitarnego. W najtrudniejszej sytuacji znalazły się zwłaszcza butiki zlokalizowane w galeriach handlowych, które z powodu lockdownu utraciły przychody, ponosząc jednocześnie koszty eksploatacyjne. Wiele z tych firm stoi dziś na skraju bankructwa. Przywrócenie handlowych niedziel może się przyczynić do poprawy rentowności firm, zmniejszenia skali ich upadłości, ochrony miejsc pracy oraz zwiększenia poczucia bezpieczeństwa klientów i pracowników sklepów. Rozwiązanie to dostarczyłoby również impulsu do ożywienia gospodarczego i wzrostu PKB.