Był to również czas, kiedy amerykańskiej demokracji groził zagraniczny totalitaryzm, a w kraju roiło się od wyznawców i sojuszników dyktatorów. Reakcyjni demagodzy i medialni potentaci podsycali płomień społecznych podziałów, aby realizować własne ambicje. Brzmi znajomo?
Im dłużej o tym myślę, tym więcej znajduję podobieństw pomiędzy współczesnym światem a rzeczywistością sprzed niemal wieku. Mamy do czynienia z wojną podjazdową wywołaną przez rosyjskiego dyktatora, odcięciem przez ów reżim dostaw ropy i gazu do Europy, napływem uchodźców, problemami gospodarczymi wynikającymi z szalejącej inflacji oraz podnoszeniem stóp procentowych, co ma na celu jej opanowanie. Realna stała się perspektywa recesji, nie da się przeoczyć wzrostu popularności populistycznych autokratów, a katastrofa ekologiczna wydaje się już być elementem rzeczywistości. Zapomniałbym – pandemia również się jeszcze nie skończyła.
A jednak żadna z osób