EN

Hot deski naprawdę gorące

Small talk
Marta Sybilska z Prime Hunters opowiada o sytuacji na rynku pracy w branży nieruchomości, tłumaczy, dlaczego lepiej zadbać o obecnego pracownika niż zatrudniać nowego, a także mówi całą prawdę o tym "roszczeniowym i słabo wykształconym pokoleniu Z"

Tomasz Cudowski: Jak wygląda sytuacja w sferze HR na rynku nieruchomości?

Marta Sybilska, właściciel, Prime Hunters: Zależy, o jakim segmencie mowa, ale chyba uniwersalnym i najwłaściwszym określeniem tej sytuacji będzie słowo „dynamiczna”, i to od czasów pandemii. Wtedy w zasadzie każdy sektor rynku nieruchomości wstrzymał zatrudnianie, co boleśnie odczuły agencje HR. Szczególnie wyraźne było to zjawisko w branży magazynowej, która bazuje na outsourcingu tych usług. Jednak po kilku miesiącach magazyny złapały oddech, gdyż szybko rozwijający się e-commerce potrzebował infrastruktury.

Z jakich segmentów masz najwięcej zapytań w ostatnich miesiącach?

Aktywne są branże magazynowa i PRS, projekty OZE, a ostatnio także retail – istniejące centra są modernizowane i rozbudowywane, jest więc duże zapotrzebowanie na pracowników budowlanki (kierowników budów i project managerów, bo pozyskiwaniem takich specjalistów zajmuje się m.in. moja agencja), a także na stanowiska związane z leasingiem. Nieustająco od kilku lat ma miejsce również intensywna rotacja w działach najmu – zarówno wśród agentów, jak i przedstawicieli top managementu.

Branża gremialnie narzeka na warunki finansowania inwestycji. Czy ta sytuacja znajduje jakieś odbicie w rynku pracy?

Zdecydowanie tak, bo bardzo poszukiwani są specjaliści w sferze finansowania – księgowi, młodsi księgowi, kontrolerzy finansowi czy osoby zajmujące się pozyskiwaniem i obsługą finansowania. Co ciekawe, w ofertach pracy nawet niezwiązanych ściśle z finansami widać rosnące znaczenie doświadczenia w tych kwestiach – nawet kandydaci na stanowiska związane np. z operacyjnym zarządzaniem nieruchomościami (np. property managerowie czy asset managerowie) powinni mieć jakąś wiedzę w kwestii pozyskiwania kapitału i stanowić realne wsparcie dla pracodawcy w kwestii optymalizacji portfela.

A jak jest – przepraszam za wyrażenie – z jakością kandydatów? Czy w branży też króluje roszczeniowe pokolenie Z?

Może nie króluje, ale jego obecność na pewno jest bardziej zauważalna. To pokolenie jest na pewno bardziej skupione na work-life balance i ma już na wejściu wysokie oczekiwania wobec miejsca pracy, również te finansowe. I czasem pracodawcy nie mają wyjścia – muszą płacić oczekiwane stawki. Najtrudniej jest obsadzić stanowiska tradycyjnie nisko płatne, ale wymagające kreatywności i zwinności, mam tu na myśli m.in. recepcjonistów czy office managerów. Z drugiej strony to pokolenie jest zazwyczaj znacznie lepiej wykształcone, np. standardem jest już biegła znajomość dwóch języków obcych, a doskonały angielski to niezbędne minimum.

Czy zatem można powiedzieć, że mamy rynek pracownika i to dobry moment na zmianę pracodawcy?

Staram się w tej kwestii unikać uogólnień, bo to zawsze zależy od sytuacji w konkretnej, czasem bardzo wąskiej sferze, a także od predyspozycji i sytuacji kandydata. Warto co jakiś czas odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w obecnym miejscu mam szanse rozwoju, awansu czy podwyżki. Albo czy wolę stabilne stanowisko o niższym dochodzie, czy chcę ryzykować dużą zmianę w życiu w pogoni za lepszymi warunkami. Co mnie cieszy w obecnej sytuacji, to w miarę stabilna sytuacja na rynku nieruchomości – sporo się jednak buduje, sporo wynajmuje, rekrutacje trwają, a z drugiej strony – nie słychać o masowych zwolnieniach czy spektakularnych bankructwach. To bardzo dobry sygnał dla wszystkich.

Czy wśród Twoich kandydatów masz wielu specjalistów z Ukrainy czy Białorusi?

Takie aplikacje pojawiają się raczej w niewielu segmentach, barierą jest brak znajomości polskiego i często słaby angielski. Dostaję sporo ofert od ukraińskich project managerów, ale tu problemem jest również brak znajomości polskich przepisów i realiów, np. w kontaktach z urzędami, a na tym stanowisku to podstawa. Mam za to spore sukcesy w kojarzeniu pracodawców z architektami ze Wschodu – to osoby przeważnie płynnie znające języki obce, a także z dużą praktyką w środowisku cyfrowym, m.in. w posługiwaniu się BIM. Są bardzo pożądanymi kandydatami i świetnie sobie w Polsce radzą.

Co doradzałabyś pracodawcom z branży nieruchomości w obecnej sytuacji? Tak w pigułce.

Może to dziwnie zabrzmi w ustach osoby żyjącej z rekrutacji, ale zdecydowanie namawiam: dbajcie o obecnych pracowników! Doceniajcie ich, interesujcie się ich sprawami i wspierajcie w rozwoju – to znacznie łatwiejsze i bardziej korzystne niż szukanie następcy. Moja agencja współpracuje głównie z kandydatami aktywnymi zawodowo i gdy składamy im ofertę nowej pracy, pierwszą ich reakcją jest zazwyczaj wizyta u obecnego pracodawcy i pytanie: „Co ty na to?”. I wtedy okazuje się, że w starej firmie są jednak spore możliwości rozwoju, a wynegocjowane podwyżki sięgają nawet 70 proc.! Żartujemy w agencji, że zarobilibyśmy kokosy, pobierając prowizje od tych podwyżek. Nie byłoby to zresztą całkiem bez sensu, bo taki rozwój sytuacji oznacza zazwyczaj, że kandydat rezygnuje ze zmiany pracy, a więc nasza agencja nie zarabia.

Na razie rozmawialiśmy o pracy, a czy miałaś już okazję odpocząć latem?

Na razie mogłam sobie pozwolić tylko na krótkie, weekendowe wyjazdy, zawsze z laptopem pod ręką. Przez ostatni długi weekend miałam okazję wygrzać się na Cyprze, ale prawdziwy urlop szykuję dopiero na wiosnę – czeka na mnie Seul i dwa tygodnie wspaniałego zwiedzania!

Kategorie