Polskie sieci franczyzowe mówią „nie” projektowi ustawy o podatku handlowym

Branża kosmetyczne ostrzega przed konsekwencjami

Jak czytamy w liście przedstawicieli sieci drogeryjnych, wyrażają oni zdziwienie, że podatkiem mają zostać objęte sieci franczyzowe zrzeszające niezależnych przedsiębiorców. – W przypadku branży kosmetycznej oznacza to objęcie podatkiem sieci skupiających małe rodzinne podmioty o czysto polskim kapitale, które starając się przetrwać na wysoce konkurencyjnym rynku skupiły się pod jednym szyldem, aby mieć szanse konkurować z międzynarodowymi korporacjami – napisali sygnatariusze listu.

Dodali także, że sieci franczyzowe tworzone są przez niepowiązane kapitałowo lokalne podmioty, które płacą podatki w Polsce i nie stosują optymalizacji podatkowej. Obciążenie ich podatkiem obliczanym od obrotów całej sieci franczyzowej (a nie każdego z podmiotów oddzielnie) zmusi je do rezygnacji z udziału w systemie franczyzowym, co może doprowadzić do likwidacji blisko 1 tys. podmiotów i utraty miejsc pracy przez około 3 tys. rodzin.

Przedsiębiorcy proponują dokonanie zmian w projekcie, tak aby podatek rzeczywiście obciążał duże podmioty osiągające wielomilionowe przychody, a nie małe rodzinne firmy, których indywidualne przychody nigdy nie osiągną poziomów wskazanych w ustawie, a objęcie ich podatkami będzie wynikało wyłącznie z kumulacji przychodów wszystkich podmiotów tworzących daną sieć franczyzową.

Sieci spożywcze również przeciw

Natomiast przedstawiciele polskiej sieci Lewiatan, zrzeszającej sklepy spożywcze, napisali w liście: – W przedstawionym projekcie w przypadku sieci handlowej podstawą opodatkowania jest suma obrotów wszystkich sprzedawców detalicznych. Sprawia to, że nasza sieć skupiająca 2 tys. małych i średnich przedsiębiorców posiadających koło 3 tys. sklepów zapłaci podatek według najwyższej skali procentowej, na równi z największymi międzynarodowymi potęgami handlowymi o miliardowych przychodach (hipermarkety i dyskonty), mimo że średni obrót naszych sklepów wynosi tylko około 220 tys. zł/miesiąc, podczas gdy średni obrót sklepu dyskontowego wynosi około 1,2 mln zł. Tak wysoka stawka podatku sprawi, że przy rentowności naszych sklepów wynoszącej średnio 0,3-1 proc. zagraża nam bankructwo. Kwota podatku obliczona według najwyższej stawki jest dla nas niewyobrażalna, nierealna i niemożliwa do uiszczenia. A nadto obliczanie, pobieranie i wpłacanie daniny przez franczyzodawcę jest niewykonalne. Wprowadzenie ustawy w zaprojektowanej formie spowoduje upadłość franczyzodawcy już w pierwszym miesiącu jej obowiązywania, a w konsekwencji rozpad sieci i bankructwo większości franczyzobiorców. Należy wziąć pod uwagę również skutki społeczne w postaci zwolnień pracowników, których nasze sklepy zatrudniają obecnie około 23 tys. Cechą kwalifikującą nas do sieci jest wspólne logo (marka handlowa), nie ma natomiast przepływów towarowych pomiędzy franczyzodawcą a franczyzobiorcą (tzw. franczyza „miękka”), co nie daje profitów będących głównym źródłem zysku dla franczyzodawcy tzw. franczyzy „twardej” – argumentują handlowcy. I apelują o: wyłączenie z ustawy zapisów o franczyzie; naliczanie i pobieranie podatku od przedsiębiorstw według NIP-u, zastosowanie dla małych przedsiębiorstw (do 10 mln euro) i średnich (do 50 mln euro rocznie) stawki podatku nie wyższej niż 0,3 proc. przy obrotach powyżej kwoty wolnej w wysokości 12 mln zł rocznie; zastosowanie możliwości odliczenia od podatku dochodowego zapłaconego podatku od sprzedaży detalicznej; odstąpienie od naliczania podatku od handlu w sobotę.

Przypomnijmy, dziś prowadzone są konsultacje między stroną rządową a przedstawicielami branży handlowej w sprawie zaproponowanych rozwiązań podatkowych.