EN

Zarezerwowany sukces

Reserved to największa polska sieć sklepów z odzieżą. Macie prawie 60 salonów w całym kraju...

- Nie wiem dokładnie ile mamy sklepów, gdyż ich liczba zmienia się bardzo szybko. Wiem natomiast, że liczbę 60 przekroczyliśmy już w połowie grudnia.

No właśnie. Czasami zastanawiam się czy LPP ma jakąś strategię otwierania salonów Reserved. Sklepy tej sieci są bowiem niemal w każdym nowopowstałym obiekcie handlowym.

- Jest pan bliski prawdy: nie bez powodu staramy się być w większości centrów handlowych. Przede wszystkim dlatego, że w Polsce - w porównaniu z Europą Zachodnią - jest wciąż niewiele takich obiektów. Wierzymy, że te, które powstaną wcześniej, zdobędą silną pozycję na rynku. Dlatego dziś wchodzimy prawie - podkreślam: prawie - wszędzie. Potem może być za późno.

Czy jednak w konsekwencji wasze salony nie konkurują same ze sobą?

- Zdajemy sobie sprawę, że dwa sklepy Reserved zlokalizowane stosunkowo blisko siebie nie generują takiego obrotu, jak dwa sklepy na przeciwległych końcach Polski. Jednak, jeśli te dwa salony mają obrót na poziomie 75-80 proc. średniej, to ten wynik wciąż jest całkiem znośny.

Czy tak dynamiczny rozwój nie grozi przeinwestowaniem?

- Bierzemy to oczywiście pod uwagę. Pamiętajmy jednak, że umowy najmu nie są wieczne. Jeżeli nasza ekspansja rozpoczęła się mniej więcej cztery lata temu, to już w przyszłym roku zaczną wygasać pierwsze pięcioletnie umowy. Wtedy będziemy decydować o być lub nie być naszych salonów w różnych obiektach handlowych.

Czy zdarzyło się wam zamknąć już jakiś sklep Reserved?

- Zamknęliśmy trzy sklepy, ostatni pod koniec listopada na Nowym Świecie w Warszawie. Dwa pozostałe działały w Bytomiu i Katowicach. Dodatkowo znacznie zmniejszyliśmy powierzchnię salonu przy ul. Grunwaldzkiej w Gdańsku.

Macie pięć sklepów działających na zasadzie franczyzy. Z czego wynika ta nowinka w strategii LPP?

- Ten eksperyment zaczęliśmy cztery miesiące temu z kilku powodów. Po pierwsze pozwala nam taniej tworzyć sieć sprzedaży. Koszt adaptacji sklepu i jego prowadzenia ponosi franczyzobiorca, my dostarczamy towar, organizujemy logistykę i zapewniamy identyczny standard obsługi jak w naszych salonach Reserved. Po drugie dzielimy się z naszym partnerem ryzykiem inwestycyjnym. Po trzecie dzięki franczyzie wchodzimy na rynki mniejszych miast, takich jak: Konin, Puławy, Siedlce czy Płock.

Jak Pan ocenia ten eksperyment po kilku miesiącach funkcjonowania?

- Jest dość wcześnie na ocenę, ale na razie efekty są więcej niż zadowalające.

Marka Reserved osiągnęła sporą popularność, zaś powierzchnia każdego z waszych sklepów liczy na ogół paręset metrów. Te dwie cechy sprawiają chyba, że jesteście ulubieńcem deweloperów centrów handlowych?

- Deweloperzy nas szanują i chcą naszych sklepów w swoich centrach handlowych. Przekłada się to oczywiście na warunki finansowe umów najmu. Jeśli zaś chodzi o popularność naszej marki, to myślę, że jesteśmy na dobrej drodze do tego, by stała się naprawdę popularna i rozpoznawalna. To jeden z naszych celów.

Wiosną tego roku ruszacie z nową marką dla młodzieży Cropp. Jak jej rozwój wpłynie na ekspansję salonów Reserved?

- Jedynie w niewielkim stopniu. Marketingowo te marki nie mają ze sobą nic wspólnego, sklepy będą miały inną stylistykę i wystrój. Salony Croppa będą nieco mniejsze niż Reserved - ok. 250 mkw. Pod koniec roku chcemy ich mieć 35-40. Koszt wyposażenia mkw. sklepu Cropp będzie być może trochę wyższy, niż w przypadku Reserved, gdzie wynosi 1,8 - 2 tys. PLN/mkw. Muszę przyznać, że w przypadku Croppa bardzo służy nam wspomniana już wcześniej renoma, jaką zyskaliśmy wśród deweloperów. Na ogół bez problemów znajdują dla nas powierzchnię w swoich obiektach.

Planujecie intensywną ekspansję za granicą. Czy współpraca z międzynarodowymi deweloperami działającymi w Polsce jakoś ją ułatwia?

- Częściowo tak. Mamy np. dwa sklepy w polskich centrach handlowych wybudowanych przez ECE Projektmanagement. Współpracujemy z nimi także na Węgrzech, gdzie mamy jeden i niebawem otworzymy drugi sklep w ich obiekcie. Istotnym jest fakt, że doszło nawet do spotkania pana Wernera Otto, szefa ECE, z Markiem Piechockim, prezesem LPP. Być może pewnego dnia będziemy mogli załatwiać wszystkie szczegóły naszej współpracy z ECE bezpośrednio w jednym miejscu, bez pośrednictwa krajowych spółek tego dewelopera. Z drugiej strony nasza ekspansja skierowana jest np. na Ukrainę, gdzie międzynarodowi deweloperzy jeszcze nie działają. Tak więc nasze kontakty z Polski, Czech czy Węgier niczemu tam nie służą.

Skąd pomysł, żeby lansować markę Reserved właśnie na Ukrainie? Czy rynki Czech i Węgier nie są atrakcyjniejsze?

- Ukraińcy są co prawda mniej zamożni niż nasi południowi sąsiedzi, jednak ich kraj ma kilka interesujących nas cech. Jest to ogromny rynek z 50 mln mieszkańców. Nawet jeżeli siła nabywcza mieszkańców Kijowa jest sporo mniejsza niż np. Wrocławian, to jest ich jednak w sumie aż 3 mln. Otwarcie sklepu w takim mieście nie niesie za sobą wielkiego ryzyka. Zresztą na Ukrainie, podobnie jak w Polsce kilka lat temu, znowu będziemy pierwsi. Konkurencja jak dotąd jest znikoma i w tym także wietrzymy szansę na sukces.

W ciągu kilkunastu miesięcy chcecie otworzyć salon Reserved w Berlinie. Czy wasza współpraca z ECE oznacza, że pierwszy sklep powstanie w ich centrum handlowym?

- W Berlinie przyglądamy się siedmiu lokalizacjom: kilku w obiektach handlowych, kilku na ulicach, m.in. przy eleganckiej Kurfürstendamm. Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęliśmy.

Kategorie